RaiderZ - Wielka zapowiedź by guru

logonwb.jpg

Wbrew wszelkim pogłoskom, unikalne i dosyć „odważne” rozwiązania w RaiderZ można policzyć na palcach jednej ręki. Śmiem nawet twierdzić, że jest to kolejny, zwykły MMORPG, który nie każdemu musi się spodobać. A to za sprawą tego, że gra jest wybitnie nastawiona na team play, co krzyżuje szyki „singlowym” wędrowcom, którzy zdobywanie kolejnych poziomów wolą zawdzięczać samym sobą. Ale do rzeczy...

We fight together, we die together... in instance’s

Zaczynamy bardzo schematycznie... i zaskakująco zarazem. Tworzymy postać, wybieramy klasę postaci... a tak, RaiderZ nie ma klas postaci. Dziwne co nie? Gra, w której przez większość czasu zza plecami będziemy mieć kilku kompanów, nie ma opcji personalizacji i wyboru umiejętności. Dodatkowe wątpliwości dochodzą wtedy, kiedy stajemy oko w oko z ogromnym bossem, a nie wiemy, kto będzie odpowiadał za tankowanie, kto za leczenie, a kto będzie strzelał z daleka? Twórcy sprytnie jednak rozwiązali ten problem, bo cała gra oferuje ponad 350 umiejętności i tylko od nas samych zależy, jakich z nich się nauczymy, a które po prostu olejemy. Tym samym, krystalizuje nam się alternatywny zarys postaci, która może już wykonywać odpowiednie zadania w drużynie. Przygotujcie się więc, że kompani będą do nas wołali np. „kleryk”, chociaż nauczyliśmy się zaledwie jednego buffa. Fajnie, jednak dość kontrowersyjnie przedstawia się system... noszenia armorów. Obowiązuje czysty „freestyle”: postać lecząca może posiadać gruubaśne, metalowe zbroje, a Wojownik może latać w leciutkich, choć słabych fizycznie ciuszkach. Przejdźmy jednak do kwintesencji RaiderZ, czyli popularnych raid’ów, instancji – jak kto woli. To właśnie będzie nasze główne źródło doświadczenia, złota i przedmiotów. Przeciążenie plecaka wam jednak nie grozi, bo zwykłe potworki w większości dropią materiały do produkcji lepszych armorów/broni, a bossy tylko troszkę lepsze receptury, no może poza paroma wyjątkami, ale zdarzają się one niezwykle rzadko. O pieniążkach też zapomnijcie, bo ABSOLUTNIE żaden przeciwnik, łącznie z tym ostatnim i najpotężniejszym nie lootuje żadnego golda. Nic, Z-E-R-O. Twórcy postawili na team spirit, który nie ma być zakłócany przez tzw. „kości niezgody”, w tej roli oczywiście przedmioty. Ile razy byliście w sytuacji, gdzie zamiast bić kolejne potwory, gracze podziwiali... lub kłócili się o wydropiony przedmiot. Może i dobrze, bo każdemu kompanowi będzie przyświecał tylko jeden cel – zabić bossa.

58393821.jpg

Fajnie, ale najpierw takiego „szefuncia” trzeba pokonać. I tych, co liczyli na łatwą przeprawę muszę troszkę zmartwić, bo takie bossy mają posiadać ogromną inteligencję, która czasami może okazać się za wysoka, co oczywiście skończy się śmiercią każdego gracza po kolei. Każdy boss wymaga indywidualnej strategii i innego podejścia. Nie wystarczy podejść i atakować na oślep, tylko wyczuć lub znaleźć słaby punkty potwora. Jeśli ktokolwiek z was grał w Painkillera lub przechodził ostatniego Wiedźmina, to tutaj przypomną mu się minuty przed Kejranem i coraz to nowe przekleństwa, tak nerwowo wypluwane na monitor. Bossy nie pozostaną nam dłużne, bo każdy z nich posiadać będzie specjalne umiejętności. Raz może to być błyskawiczna regeneracja życia (np. z 40% hp na 60), tytanowy pancerz, przez który będziemy się z nim męczyć kilka razy dłużej lub za***ista odporność na różne rodzaje magii, co automatycznie sprawia, że mag staje się bezużyteczny. Dodatkowym smaczkiem, przeznaczonym jednak do urozmaicenia rozgrywki są możliwości... bycia pożartym przez bossa. Nie zdziwcie się więc, że za którymś razem zostaniecie przeżuci i wypluci na ziemię.

Co dalej?

No właśnie, co? A dalej, wracamy do miasta na planecie Velix... i handlujemy. Materiały, które uzbieraliśmy z raid’ów – Broń Boże – nie wyrzucajcie, bo to właśnie one będą główną karta przetargową między graczami. Każdy armor/broń posiada specjalną receptę, na którą składają się właśnie podrzędne przedmioty. Nie raz przyjdzie nam szukać brakujących receptur, które możemy jednak kupić wyłącznie od pozostałych użytkowników. Jedne będą droższe, inne tańsze. Dalej jednak nie wiem, skąd będziemy brać fundusze na takie zakupy, jeśli z potworów nie będzie wypadać złoto? Może z walk PvP, które po osiągnięciu odpowiedniego poziomu mają być miła odskocznią od – nie do końca – rozrywkowych instancji. Oprócz korzyści materialnych, czekają na nas specjalne punkty... i oczywiście szacunek pośród innych player’ów. Początkowe poziomy musimy jednak jakoś przeżyć, a gdy nikt nie będzie nas chciał wziąć na raid, tłumacząc się „zbyt małym lvl’em”, to w każdej chwili możemy udać się do NPC i poprosić o zadanie. Zazwyczaj będą to małe i słabe mobki, które zginą na kilka ciosów, więc nie liczcie na jakieś ekstremalnie wysokie punkty doświadczenia. Zdobyte złoto też nie podreperuje naszego budżetu. Wspomnę jeszcze raz – poboczne misje mają być tylko malutkim dodatkiem do rozgrywki.

99485580.jpg

guru, guru, guru, ale powiedz mi, jak zaznaczyć potwora?

Już Ci odpowiadam – NIE MOŻNA. Twórcy RaiderZ dali się ponieść wszechobecnemu nurtowi i zafundowali graczom tzw. system non-target. Pewnie znacie definicję tych słów, ale może ktoś nie miał jeszcze okazji – na własnej skórze – przekonać się o działaniu takiego rozwiązania, dlatego krótkie wyjaśnienie (inni mogą spokojnie opuścić ten akapit). Podczas walki w systemie non-targeting, nie możemy zaznaczyć/określić pola walki, a jednym sposobem jest dostatecznie bliskie podejście do delikwenta i pod odpowiednim kątem zadawanie mu obrażeń. Musimy pamiętać, że musimy stać twarzą do potwora, bo w innym wypadku będziemy uderzać... ale powietrze, zamiast ciała mobka. Taki system jest znacznie bardziej narażony na „missy”, a nauka może potrwać nawet kilka dni. Znacznie łatwiej mają postacie atakujące z dystansu, które nadal nie mogą zaznaczyć postaci, ale celownik lub kropka na ekranie monitora pozwoli nacelować i wymierzyć cel ataku. Gorzej, jak nasz przeciwnik nie zamierza być bierny i pobiegać sobie w kołeczku. Lepiej zaopatrzcie się w myszki o wysokim dpi, bo inaczej będziecie zamiatać podkładkę od każdej, dostępnej strony.

37050008.jpg

Taki system ma jednak sporo plusów. Pod odpowiednimi guzikami na klawiaturze lub klawiszami na myszce mamy ukryte dodatkowe opcje. Raz może być to skok, dzięki któremu szybko przeskoczymy na wybrane miejsce, lub unikniemy ognia przeciwnika. Postacie z tarczą mogą posiadać funkcję obrony, która aktywuje shielda i chroni nas od większych obrażeń. Wszystko to sprawia, że zabawa staje się bardziej dynamiczna i efektowna. Uczucie nudy, przynajmniej z walce z bossami/graczami nie powinno nam doskwierać, choć tym samym musimy się wykazać większą inteligencją i zręcznością niż w dotychczasowych MMORPG’ach.

„Najważniejsza jest grywalność, nie grafika” – powiedział Pinokio, po czym urósł mu nos.

Tak, tak Pinokio, nie ładnie jest kłamać, bo choć każdy deklaruje inne wartości, to i tak pierwszą rzeczą, na którą patrzymy w danej grze MMORPG jest oczywiście grafika. Tutaj jednak, RaiderZ wychodzi obronną ręką. Oprawa wizualna może nie stoi na najwyższym, światowym poziomie (jak chociażby w ArcheAge), to potrafi nacieszyć oko, a niekiedy nawet sprawić, że szeeeeroko otworzymy swoje usta. Szkoda tylko, że gra prezentuje, typowy dla azjatyckich tytułów klimat, z magię kolorów, bujnymi, zielonymi lasami i charakterystyczną architekturą. Wynagrodzić ma to zmienność środowiska, w którym przyjdzie nam walczyć: od zimowych krajobrazów, po pustkowia, lasy deszczowe i ciemne, mroczne lochy. O wymagania też bym się nie martwił, bo jeśli „poszły” wam najnowsze, obecne MMORPG’i, to RaiderZ uruchomicie bez problemu. Z resztą, jacy byli by z was gracze, gdy lada moment ujrzymy Guild Wars 2, TERA Online, a wy dalej nie mielibyście zrobionego upgrade’u sprzętu. Wstyd...

A teraz kilka „niezbędników” gracza RaiderZ:

RaiderZ będzie DARMOWY, na tyle, na ile pozwoli oczywiście Item Shop.

RaiderZ w Europie wyda Frogster Interactive.

RaiderZ w Ameryce Północnej wyda Perfect World Entertainment (działa już teser stony – TUTAJ).

RaiderZ od PWE będzie miał prawdopodobnie blokadę IP, choć nie zostało to oficjalnie potwierdzone.

RaiderZ w Azji jest jeszcze w fazie beta.

RaiderZ będzie hitem!!!

GAMEPLAY z RAIDERZ - http://www.youtube.com/watch?v=dA-tICUQaTc

Pisząc zapowiedź RaiderZ kierowałem się informacjami wyszperanymi w sieci. Gdy coś pominąłem – serdecznie przepraszam.

Frogster wydaje Raiderz i Tere :/

W ostateczności można pograć w wersję od Perfect World która i tak wyjdzie szybciej, bo trwają już zapisy do bety.

Troche humoru, ładny tekścik. Brawo.

Obyś się nie przeliczył , jeśli grałeś w Forsaken World to wiesz co to u nich zapisy do Closed Bety :D. Dawali keye jakoś w marcu chyba(rok temu) , a cb było jakoś w wrześniu/lipcu i trwało do lutego/marca następnego (tego roku)

Trzeba trzymać kciuki za ten tytuł, bo nie jest promowany tak mocno jak np. SWTOR, czy GW2, a zapowiada się na prawdę nieźle. Jeszcze są obawy, że owe ukochane firmy go nie zniszczą za bardzo Item Shop'em, czy innym badziewiem.

Są podane jakieś dokładniejsze daty wydania tej gry?

woow :) czekam na closed bete :D

Już się doczekać nie mogę <3

Mam pytanko nie jestem za bardzo ogarniety w takich sprawach a mianowicie RaiderZ od PWE będzie miał prawdopodobnie blokadę IP, choć nie zostało to oficjalnie potwierdzone. Czyli co sie stanie ? europa nie bedzie mogla grac?

Europa będzie miała swojego RaiderZ od Frogstera:) Była o tym mowa już kilka razy.

A wiesz moze kiedy closed beta raiderz w europie sie odbedzie?

Tego nikt nie wie, no może oprócz "żabek". Ale na pewno będzie to ten rok.

No gra fajna, ale zobaczymy jak wyjdzie.

logonwb.jpg

Wbrew wszelkim pogłoskom, unikalne i dosyć „odważne” rozwiązania w RaiderZ można policzyć na palcach jednej ręki. Śmiem nawet twierdzić, że jest to kolejny, zwykły MMORPG, który nie każdemu musi się spodobać. A to za sprawą tego, że gra jest wybitnie nastawiona na team play, co krzyżuje szyki „singlowym” wędrowcom, którzy zdobywanie kolejnych poziomów wolą zawdzięczać samym sobą. Ale do rzeczy...

We fight together, we die together... in instance’s

Zaczynamy bardzo schematycznie... i zaskakująco zarazem. Tworzymy postać, wybieramy klasę postaci... a tak, RaiderZ nie ma klas postaci. Dziwne co nie? Gra, w której przez większość czasu zza plecami będziemy mieć kilku kompanów, nie ma opcji personalizacji i wyboru umiejętności. Dodatkowe wątpliwości dochodzą wtedy, kiedy stajemy oko w oko z ogromnym bossem, a nie wiemy, kto będzie odpowiadał za tankowanie, kto za leczenie, a kto będzie strzelał z daleka? Twórcy sprytnie jednak rozwiązali ten problem, bo cała gra oferuje ponad 350 umiejętności i tylko od nas samych zależy, jakich z nich się nauczymy, a które po prostu olejemy. Tym samym, krystalizuje nam się alternatywny zarys postaci, która może już wykonywać odpowiednie zadania w drużynie. Przygotujcie się więc, że kompani będą do nas wołali np. „kleryk”, chociaż nauczyliśmy się zaledwie jednego buffa. Fajnie, jednak dość kontrowersyjnie przedstawia się system... noszenia armorów. Obowiązuje czysty „freestyle”: postać lecząca może posiadać gruubaśne, metalowe zbroje, a Wojownik może latać w leciutkich, choć słabych fizycznie ciuszkach. Przejdźmy jednak do kwintesencji RaiderZ, czyli popularnych raid’ów, instancji – jak kto woli. To właśnie będzie nasze główne źródło doświadczenia, złota i przedmiotów. Przeciążenie plecaka wam jednak nie grozi, bo zwykłe potworki w większości dropią materiały do produkcji lepszych armorów/broni, a bossy tylko troszkę lepsze receptury, no może poza paroma wyjątkami, ale zdarzają się one niezwykle rzadko. O pieniążkach też zapomnijcie, bo ABSOLUTNIE żaden przeciwnik, łącznie z tym ostatnim i najpotężniejszym nie lootuje żadnego golda. Nic, Z-E-R-O. Twórcy postawili na team spirit, który nie ma być zakłócany przez tzw. „kości niezgody”, w tej roli oczywiście przedmioty. Ile razy byliście w sytuacji, gdzie zamiast bić kolejne potwory, gracze podziwiali... lub kłócili się o wydropiony przedmiot. Może i dobrze, bo każdemu kompanowi będzie przyświecał tylko jeden cel – zabić bossa.

58393821.jpg

Fajnie, ale najpierw takiego „szefuncia” trzeba pokonać. I tych, co liczyli na łatwą przeprawę muszę troszkę zmartwić, bo takie bossy mają posiadać ogromną inteligencję, która czasami może okazać się za wysoka, co oczywiście skończy się śmiercią każdego gracza po kolei. Każdy boss wymaga indywidualnej strategii i innego podejścia. Nie wystarczy podejść i atakować na oślep, tylko wyczuć lub znaleźć słaby punkty potwora. Jeśli ktokolwiek z was grał w Painkillera lub przechodził ostatniego Wiedźmina, to tutaj przypomną mu się minuty przed Kejranem i coraz to nowe przekleństwa, tak nerwowo wypluwane na monitor. Bossy nie pozostaną nam dłużne, bo każdy z nich posiadać będzie specjalne umiejętności. Raz może to być błyskawiczna regeneracja życia (np. z 40% hp na 60), tytanowy pancerz, przez który będziemy się z nim męczyć kilka razy dłużej lub za***ista odporność na różne rodzaje magii, co automatycznie sprawia, że mag staje się bezużyteczny. Dodatkowym smaczkiem, przeznaczonym jednak do urozmaicenia rozgrywki są możliwości... bycia pożartym przez bossa. Nie zdziwcie się więc, że za którymś razem zostaniecie przeżuci i wypluci na ziemię.

Co dalej?

No właśnie, co? A dalej, wracamy do miasta na planecie Velix... i handlujemy. Materiały, które uzbieraliśmy z raid’ów – Broń Boże – nie wyrzucajcie, bo to właśnie one będą główną karta przetargową między graczami. Każdy armor/broń posiada specjalną receptę, na którą składają się właśnie podrzędne przedmioty. Nie raz przyjdzie nam szukać brakujących receptur, które możemy jednak kupić wyłącznie od pozostałych użytkowników. Jedne będą droższe, inne tańsze. Dalej jednak nie wiem, skąd będziemy brać fundusze na takie zakupy, jeśli z potworów nie będzie wypadać złoto? Może z walk PvP, które po osiągnięciu odpowiedniego poziomu mają być miła odskocznią od – nie do końca – rozrywkowych instancji. Oprócz korzyści materialnych, czekają na nas specjalne punkty... i oczywiście szacunek pośród innych player’ów. Początkowe poziomy musimy jednak jakoś przeżyć, a gdy nikt nie będzie nas chciał wziąć na raid, tłumacząc się „zbyt małym lvl’em”, to w każdej chwili możemy udać się do NPC i poprosić o zadanie. Zazwyczaj będą to małe i słabe mobki, które zginą na kilka ciosów, więc nie liczcie na jakieś ekstremalnie wysokie punkty doświadczenia. Zdobyte złoto też nie podreperuje naszego budżetu. Wspomnę jeszcze raz – poboczne misje mają być tylko malutkim dodatkiem do rozgrywki.

99485580.jpg

guru, guru, guru, ale powiedz mi, jak zaznaczyć potwora?

Już Ci odpowiadam – NIE MOŻNA. Twórcy RaiderZ dali się ponieść wszechobecnemu nurtowi i zafundowali graczom tzw. system non-target. Pewnie znacie definicję tych słów, ale może ktoś nie miał jeszcze okazji – na własnej skórze – przekonać się o działaniu takiego rozwiązania, dlatego krótkie wyjaśnienie (inni mogą spokojnie opuścić ten akapit). Podczas walki w systemie non-targeting, nie możemy zaznaczyć/określić pola walki, a jednym sposobem jest dostatecznie bliskie podejście do delikwenta i pod odpowiednim kątem zadawanie mu obrażeń. Musimy pamiętać, że musimy stać twarzą do potwora, bo w innym wypadku będziemy uderzać... ale powietrze, zamiast ciała mobka. Taki system jest znacznie bardziej narażony na „missy”, a nauka może potrwać nawet kilka dni. Znacznie łatwiej mają postacie atakujące z dystansu, które nadal nie mogą zaznaczyć postaci, ale celownik lub kropka na ekranie monitora pozwoli nacelować i wymierzyć cel ataku. Gorzej, jak nasz przeciwnik nie zamierza być bierny i pobiegać sobie w kołeczku. Lepiej zaopatrzcie się w myszki o wysokim dpi, bo inaczej będziecie zamiatać podkładkę od każdej, dostępnej strony.

37050008.jpg

Taki system ma jednak sporo plusów. Pod odpowiednimi guzikami na klawiaturze lub klawiszami na myszce mamy ukryte dodatkowe opcje. Raz może być to skok, dzięki któremu szybko przeskoczymy na wybrane miejsce, lub unikniemy ognia przeciwnika. Postacie z tarczą mogą posiadać funkcję obrony, która aktywuje shielda i chroni nas od większych obrażeń. Wszystko to sprawia, że zabawa staje się bardziej dynamiczna i efektowna. Uczucie nudy, przynajmniej z walce z bossami/graczami nie powinno nam doskwierać, choć tym samym musimy się wykazać większą inteligencją i zręcznością niż w dotychczasowych MMORPG’ach.

„Najważniejsza jest grywalność, nie grafika” – powiedział Pinokio, po czym urósł mu nos.

Tak, tak Pinokio, nie ładnie jest kłamać, bo choć każdy deklaruje inne wartości, to i tak pierwszą rzeczą, na którą patrzymy w danej grze MMORPG jest oczywiście grafika. Tutaj jednak, RaiderZ wychodzi obronną ręką. Oprawa wizualna może nie stoi na najwyższym, światowym poziomie (jak chociażby w ArcheAge), to potrafi nacieszyć oko, a niekiedy nawet sprawić, że szeeeeroko otworzymy swoje usta. Szkoda tylko, że gra prezentuje, typowy dla azjatyckich tytułów klimat, z magię kolorów, bujnymi, zielonymi lasami i charakterystyczną architekturą. Wynagrodzić ma to zmienność środowiska, w którym przyjdzie nam walczyć: od zimowych krajobrazów, po pustkowia, lasy deszczowe i ciemne, mroczne lochy. O wymagania też bym się nie martwił, bo jeśli „poszły” wam najnowsze, obecne MMORPG’i, to RaiderZ uruchomicie bez problemu. Z resztą, jacy byli by z was gracze, gdy lada moment ujrzymy Guild Wars 2, TERA Online, a wy dalej nie mielibyście zrobionego upgrade’u sprzętu. Wstyd...

A teraz kilka „niezbędników” gracza RaiderZ:

RaiderZ będzie DARMOWY, na tyle, na ile pozwoli oczywiście Item Shop.

RaiderZ w Europie wyda Frogster Interactive.

RaiderZ w Ameryce Północnej wyda Perfect World Entertainment (działa już teser stony – TUTAJ).

RaiderZ od PWE będzie miał prawdopodobnie blokadę IP, choć nie zostało to oficjalnie potwierdzone.

RaiderZ w Azji jest jeszcze w fazie beta.

RaiderZ będzie hitem!!!

GAMEPLAY z RAIDERZ - http://www.youtube.com/watch?v=dA-tICUQaTc

Pisząc zapowiedź RaiderZ kierowałem się informacjami wyszperanymi w sieci. Gdy coś pominąłem – serdecznie przepraszam.