Forsaken World

forsaken-world-logo-unglorious-gamerz.jpg

Forsaken World ukazał się już spory czas temu. Twórcy zdążyli wypuścić już nieco dodatków (darmowych), a także wiele patch’y, które tylko usprawniły rozgrywkę. Jednakże, czy ta gra jest warta zachodu? Liczba uczestników, wypuszczonych aktualizacji i samego wsparcia gry mówi sama za siebie. Sam podchodzę już drugi raz do tego tytułu.

FABUŁA I POSTAĆ

Głupio mi mówić o fabule. Jest do bólu fantazyjna i widać, że często ponosiło twórców. Osobiście nie lubię takiej przesady, ale da się żyć. Pewien „pan” odkrył świat i nazwał go Eyrda. Był on na nim bogiem, spłodził nieco dzieci, poczęła się wojna, wszyscy się pozabijali, stworzyli klasy postaci, którymi możemy grać. Potem pojawił się zły smok wskrzeszony przez umierającego Mylvada. Tak to w skrócie było. Generalnie cała otoczka historii przewija się przez całą grę. Wciąż modlimy się do bogów, którzy zsyłają nam różne dary w postaci doświadczenia, czy jakichś przedmiotów – to jest akurat fajne i bardzo mi się podobało, gdyby nie to, że możemy „levelować” swoją modlitwę, co jest dla mnie już absurdem. Dodatkowo dostanie itema graniczy się z cudem. Zazwyczaj mamy do czynienia z niewielką ilością doświadczenia. Dostając zadania standardowo mamy cały dialog, jednak ani historia przedstawiona w grze mnie nie urzekła, ani gadki podczas dialogów. Nie potrafiły mnie wciągnąć do tego świata, ani zaciekawić mnie nim. Po prostu brałem kolejne zadanie i wykonywałem polecenia NPC’tów, które zazwyczaj opierały się na grindzie. Przez ponad trzydzieści poziomów pojawiał się jeden schemat. Ktoś nakazuje nam dojść do następnej lokacji, odbieramy questa, który polega na zabiciu około 15 potworów, czasem zebraniu coś z niego, albo znalezieniu jakichś skrzynek. Po kilku zadaniach idziemy do następnego miejsca i zaczynamy wszystko od nowa. Nie mam tutaj chodź nutki świeżości, powiewu innowacji. Nie jestem fanem grindowania i naprawdę się tutaj zawiodłem. Oprócz daily questów, gdzie zazwyczaj biegamy i z kimś gadamy, nie ma żadnych rewelacji. Jeśli nie lubisz bezsensownego farmienia - nie graj.

forsaken-world-giveaway.jpg

Przejdźmy teraz do ras i klas postaci. Mamy pięć dosyć interesujących i naprawdę sensownych klas. Stoneman, Elf, Dwarf, Human i Kindred. Tutaj gra zaskoczyła mnie pozytywnie, gdyż każda z wyżej wymienionych ras ma własną lokację startową, a także skille, które są całkiem przydatne. Do tego nie ma klepania stereotypów, pojawiają się na pewno dla mnie dwie intrygujące rasy. Mamy osiem klas postaci, w tym 5 tradycyjnych (Warrior, Protector, Assassin, Mage, Priest) oraz 3 oryginalne (Marksman, Vampire, Bard). Tutaj to samo co wcześniej, bardzo miłe zaskoczenie. Oprócz standardowych, które na pewno mają duże powodzenie wśród graczy, mamy nowe, wcześniej niespotykane. Przyznam, że są wykonane też solidnie i grało mi się bardzo miło Wampirem, czy Bardem. Ich rozwój to nic innego, jak kalka w kalkę z innych gier – mamy drzeweczko, talenty i róbta co chceta. Liczyłem na coś nowego ze względu na potencjał, jakie mają klasy i rasy postaci. Niestety, jesteśmy skazani na kolejny stereotyp panujący w grach MMORPG. Przejdźmy do elementów, które bardzo mi się podobały. Mamy czternaście profesji, z czego większość prezentująca nowatorskie podejście, np. Socialite - Dusza Towarzystwa. Nie sądzicie, że to wspaniałe? Przyznam, że bardzo intrygująco rozwija się te profesje, a zarazem przynoszą niezłe zyski. Nowe opcje dialogowe z NPC’tami, zniżki w sklepach i różne tego typu bajery. Osobiście bardziej mi to przypadło do gustu, niż oklepane profesje. Co prawda znajdziemy tutaj jeszcze Armorsmith’a, czy Bladesmith’a, ale takie rzeczy powinny zostać ze względu na podstawę mechaniki. Jednak kto zabrania tworzyć nowe, wręcz świetne profesje? Mamy dostęp do petów, które posiadają świetny system. O co się rozchodzi? Generalnie możemy złapać każdego potwora w grze – im wyższy ma level tym będzie trudniej, ale naprawdę warto. Do tego mamy mounty, które rzecz jasna służą do szybkiego przemieszczania. Przyznam, że niektóre wyglądają oszołamiająco. Są na swój sposób przesycone fantastyką, jednak to nie jest złe w tym przypadku.

forsakenworldmage.jpg

Należy jeszcze wspomnieć o licznych tytułach, które każdy z graczy może zdobyć. Jest ich bardzo wiele – na początkowych poziomach znajdziemy graczy z takimi samymi nazwami pod nickiem jak my, jednakże z biegiem czasu się to zmieni. Zdobywamy je za pokonywanie przeciwników, znajdźki, czy samo odkrywanie świata gry. Dodają one różne bonusy do statystyk. Mówię o tym dlatego, że jest to istotny element gry, który mi się spodobał. Gdyby było ich mało to na pewno pominąłbym to, jednakże są one bardzo unikatowe, czasem nawet kuriozalne i warte wspomnienia w tej recenzji.

DYNAMIKA I INSTANCJE

Tutaj pojawiają się już duże schody. Forsaken World cierpi na syndrom braku dynamiki. Potwory bardzo długo się zabija, posiadają sporą ilość HP i nawet efektowne skille tego nie ratują. Zabicie jednego moba to często kwestia kilkudziesięciu sekund, a my tylko wciskamy poszczególne klawisze na klawiaturze numerycznej. Zabawa staje się mocno nużąca podczas zadań, gdzie mamy zabić piętnastu przeciwników. W instancjach jest jeszcze gorzej. Kilkuosobowa grupa męczy się z jednym potworem tyle samo czasu, co my podczas samotnego expienia. Strasznie przykrzyło mi to rozgrywkę, a szczególnie podczas gry w party z innymi osobami. Pomówmy teraz o drugim aspekcie podtytułu. Instancje są dosyć przyjemnie zbudowane, chociaż ograniczają się często do kwadratowych, bądź prostokątnych lokacji. Problemy są zaś dwa – jest ich mało, a w dodatku mamy ograniczenie dzienne, gdzie możemy przykładowo wejść maksymalnie pięć razy do wybranego przez nas dungeonu. Szczerze? Niezbyt intuicyjne zagranie. Co prawda, przez brak dynamiki przechodzi się je bardzo długo i w sumie tylko zagorzali gracze będą je przechodzić po pięć razy, gdzie sam odpadałem po dwóch, góra trzech razach. Są natomiast specjalne, nazwijmy to – eventowe lokacje. Jedna polega na wykonywaniu banalnych zadań z ogromną nagrodą (jest on raz na dwa dni). Przykładowo każda rasa posiada swoją wartość liczebną. Musimy odpowiednio wchodzić w okręgi, aby „wbić” wymaganą liczbę. Akurat ten tryb bardzo umila rozgrywkę i jest to przyjemne zagranie ze strony developerów. Tak czy siak, nawet te specjalne instancje nie ratują tego elementu gry. Są przede wszystkim męczące i to chyba jedna z ich największych wad.

GRAFIKA, MUZYKA I EKWIPUNEK

Nie będę Was okłamywał – grafika nie jest najwyższych lotów, chociaż czasem jest na czym zawiesić oko. Najbardziej zaimponowały mi zbroje, które wyglądają wprost epicko (szczególnie dla Asasyna). Kobiety rzecz jasna mają uwydatniony biust, a mężczyźni bardzo masywne i żelazne zbroje. Do tego dochodzą hełmy, których nigdzie indziej nie spotkałem. Wszystko wygląda naprawdę interesująco. Jeżeli chodzi o aspekt muzyki, to praktycznie jej nie słuchałem. Cicha, narracyjna, wręcz jakby jej nie było. Wolałem posłuchać sobie Guns n’ Roses niż tego badziewia. Nie ukrywam, że była tandetna, tak samo jak odgłosy walki.

ForsakenWorld.jpg

Chciałem wspomnieć jeszcze o ekwipunku, nie bez przyczyny. Możemy go standardowo upgrade’ować, jednakże najlepsze jest to, że często zmienia się jej wygląd. Chodzi mi głównie o kolor. Jest to zrobione przede wszystkim dobrze i dlatego to piszę, bo to żadna nowość. Kolorowa woń unosi się w bardzo intuicyjny i specyficzny spokój, zarazem nadając nastrój podczas walki. W ekwipunku znajdziemy również scrolle zwiększające na przykład zdobywane doświadczenie. To akurat mnie zaskoczyło, bo jak dobrze wiemy, takie rzeczy pojawiają się głównie w Item Shop’ach.

ZAKOŃCZENIE

Forsaken World to nie jest najgorszy tytuł na rynku. Można, co prawda wiele w nim zmienić, ale wątpię żeby formuła grindownia się zmieniła. Jest to tytuł mocno wspierany przez twórców, przez co mamy ciągle zapewniony nowy content. Ostatnio doszły walki na mountach, których niestety nie zdążyłem przetestować. Polecam wszystkim, którzy po prostu mają problem ze znalezieniem gry na jakiś czas. FW z pewnością dostarczy Wam wspaniałych wrażeń, o ile lubicie grind.

Plusy:

- Zbroooje!

- Klasy i rasy postaci.

- Profesje.

- Eventy.

- Grindówka.

- Rozwijany content.

Minusy:

- Grindówka.

- Muzyka.

- Słaby nacisk na fabułę.

- Dynamika.

- Ograniczone instancje.

Artur "Artcik" Pyśk

Polecam wszystkim, którzy po prostu mają problem ze znalezieniem gry na jakiś czas. FW z pewnością dostarczy Wam wspaniałych wrażeń, o ile lubicie grind.

Ostatnio to sprawdzalem ze wzgledu na brak ciekawych mmo. Jak na grindowke jest to straszny gniot, bo co to za bicie mobkow po kilkanascie/dziesiat sekund przy tak tragicznej dynamice walki(mialem wrazenie, mam 10fpsow przy biciu jakiegos scierwa z otchlani)? To nie dla mnie.

Dobra recenzja, może zrobię drugie podejście do Forsaken Worlda jak mi się pre-paid do WoWa skończy.

byłem napalony na FW jak świnia na obornik^^ do czasu zagrania w cbt... grałem w PWI i modliłem się żeby to było coś jak PWI 2 a nie pół PWI pół wow klon postacie biegają jak by miały kij w d*pie...

Jak ktos ma nature solo koksa to niech sobie daruje FW. Gra jest nastawiona na pt instancje, eventy i tak sie bije moby szybko i dynamicznie. W pojedynke zostaje dlubanie questow i wtedy mozna psioczyc na grind, ale nie o niego tam chodzi. FW to kalka BoI w 3d i jest nastawione glownie na pt.. Poza tym Artcik mam wrazenie, ze tak naprawde dosc pobieznie zaglebiales sie w questy. Od 14 lv mozna odnalesc 4 niezalezne watki fabularne ( to raczej ciag kilkunastu questow, ktore niewiele maja wspolnego z kilowaniem mas mobow), ale wystarczy tylko chciec i miec galy otwarte. Za to sa tytuly, nie za pokonanie przeciwnikow. Grajac kilka godzin i wbijajac 30-ktorys lv niewiele liznales ze swiata FW.

Jak dla mnie recka jest OK, ale zapomniałeś wspomnieć o Offline Expie który można wykupić za niewymienialną walutę. Niepamiętam jak to się nazywało, ale jakoś Soul Coins, dostaje się chyba 30% więcej expa. Sam niekrótko grałem w FW, dobiłem do 61lvla asasynem, powtarzając dzień w dzień dokładnie ten sam schemat questów i instancji, lecz w końcu zauważyłem, że to nie ma żadnego sensu jak się gra bez IS. Z łatwością pokonywał mnie inny asasyn na 40 lvlu z ładnymi ,,apgrejdowanymi" itemami z IS. Dlatego więc, już nigdy do niego nie wrócę.

Grindówka ? Tu się wali questy jeden za drugim non stop, w tej grze nie ma eventów 3x z potworów, tylko 3x z questów, gra po prostu nudzi, a co do muzyki każdy ma swoje "preferencje"

Potwory na każdym poziomie sprawiają nam wiele kłopotów, więc bardziej opłaca się robić instancje, w których ty tylko stoisz przed potworkiem i klikasz na zmianę 2-3-4-5-6-7

byłem napalony na FW jak świnia na obornik^^

Ja tak samo. Na OBT zagrałem assasinem, wbiłem chyba 18lv - wydawało się fajne. Potem po oficjalnym starcie zacząłem grać warriorem i po wbiciu bodajże 33lv gra stawała się coraz większą udręką. Z tego co pamiętam to mieliśmy opcję auto-biegania co jeszcze bardziej zmulało rozgrywkę... Wszyscy jak boty tą samą ścieżką zasuwali. Co do grafiki to się nie zgodzę: przy takich wymaganiach całkiem niezła im wyszła.

Dobra recka ;>

Też byłem napalony na FW ale wkurzające było to że dostałeś qesta raz kliknąłeś i postać sama doszła do npc oddałeś misje i tak w kółko wbiłem 20lvl i skończyłem grać w to ;>

Fakt jest to gra dla leniwych ;) questtracker, powtarzalne instancje, które nawet jeśli przeskoczymy poziomem dostaniemy później w innej wersji

Co do recki.

1. Recek gier nie powinno się pisać - gdyż bazują one na max weekendzie grania. Sam wielokrotnie zaczynałem grę, mówiłem sobie w duchu "co za gniot", a po późniejszym powrocie do niej nie mogłem wyjść z podziwu jak mogłem się tak pomylić i rzucić ją za pierwszym razem. Wbij maxa, sprawdź wszystkie możliwe klasy, buildy itd - wtedy ocena będzie miarodajna, a nie oparta o pierwsze wrażenie.

2. Z tłuczeniem mobów jest jak w Allodsie. Jeśli nie masz odpowiedniego eq na swój poziom, nie upgradujesz go i np. będąc dark Vampem idziesz w fire to nie dziw się że tłuczesz moby kilkadziesiąt sekund (żadnej mojej postaci nawet walka z mbossem nie zabrała tyle czasu, a mój MM zjadał moby jak mu się podobało, a i tak nie był wspomagany IS). Wszystko kwestia ogrania i doświadczenia - którego 30 poziomem nie nabierzesz...

3. Powtarzalność nie jest niczym złym. Dzięki temu wiesz co masz robić na danej instancji jak iść, jak omijać niepotrzebne zawalidrogi. Jak zrobić coś najszybciej, jak najefektowniej. Wszystko po to by zdobywać punkty osiągnięć.

4. I właśnie przechodzimy do sedna - Osiągnięcia. Ta gra jest na nich zbudowana. Niemal każdy wartościowy przedmiot z IS można wymienić za punkty, a ich ilość jest tak duża, że spokojnie wystarczy Ci na wymaxowanie setów co 10 lvli, zrestetowania buildu 3-4 razy i jeszcze Ci zostanie. Jak dodamy do tego te wszystkie minieventy jak obrona statku, łowienie rybek itd to okazuje się, że fakt gracze z IS są lepsi, bo nie muszą zbierać przedmiotów ciężką pracą, no ale cóż - płacą co się dziwić. Z drugiej strony jak gościu na 40 lvlu wspomaga się IS to musi być jakiś dziany, przecież zaraz zmieni set.

Nie mniej by oddać autorowi rację - W FW gra się albo okazjonalnie, albo nolife'i i czuje się pro zjadając ISuserów. Często miałem tak, że gdy jeszcze grałem jedną postacią po jakiejś godzinie, dwóch instancje się skończyły, daily questy również. "Ze spokojnym sumieniem" mogłem wyłączyć FW (albo zostawić na afk expin) i porobić coś bardziej konstruktywnego i to może się podobać (jeśli ma się inne rzeczy na głowie), jak i nie - jeśli ciągle Ci mało i jeszcze. Wszystko zależy od gracza i tego co lubi.

Całościowo w Forsaken World grałem kilka tygodni, a nie jeden weekend. ;) Przed pisaniem recki miałem jeszcze postać.

Owe "przez trzydzieści poziomów", oraz brak wspomnienia o highlvl content mnie zmyliło :) Niestety przez tego typu teksty ludziom wydawać się będzie, że do 80lvl będą robić w kółko to samo na tych samych instancjach bez dodatkowych map itd. co oczywiście nie jest prawdą. Rozumiem jednak, że to recenzja, a nie opis, i nie musi być obiektywna. Dlatego niech każdy zagra i oceni we własnym odczuciu, bo wady i zalety przedstawione przez Arcika mogą być zupełnie inaczej przez was odebrane.

ja do FW przyczepić się jako tako nie mogę, ponieważ gra jest bardzo ciekawa/ładna

niestety w czasach, w których użytkowników zdobywa się najdrobniejszymi szczegółami, gry nie można nazwać mianem 'doskonałej'

zraziły mnie 2 może 3 rzeczy:

- trochę słaba dynamika (nie oszukujmy się koreańskie, nawet te najsłabsze produkcje zjadają FW w tej kategorii)

- występowanie OP profesji (myślę że w mmo nie można sobie na to pozwolić, najwidoczniej twórcy gry mieli swoich faworytów i tak wyszło)

- opcjonalna 3 wada tej gry to występowanie podwójnej waluty (wiem że niejedni mogą nazwać to zaletą, ale na pewnie nie jest to fajne dla graczy którzy nie lubią spędzać głownie na craftowaniu/handlowaniu)

@up

mam jeszcze pytanie do Ciebie Artcik

dlaczego 'grindówka' wystąpiła zarazem w zaletach jak i wadach tej gry ?

Świetna recenzja nie wiem czy sam nie zagram.

@upmam jeszcze pytanie do Ciebie Artcikdlaczego 'grindówka' wystąpiła zarazem w zaletach jak i wadach tej gry ?

Ponieważ dla niektórych może być to zaletą gry, a dla niektórych wadą. ;)

Ja gralem w FW nabilem 41lvl szczerze powiem to byla strata czasu gra jest nudna jak flaki z olejem. Gra nie spelnila moich oczekiwan, wole juz grac w L2 na jakims prywatny serwezr niz w to gowno

forsaken-world-logo-unglorious-gamerz.jpg

Forsaken World ukazał się już spory czas temu. Twórcy zdążyli wypuścić już nieco dodatków (darmowych), a także wiele patch’y, które tylko usprawniły rozgrywkę. Jednakże, czy ta gra jest warta zachodu? Liczba uczestników, wypuszczonych aktualizacji i samego wsparcia gry mówi sama za siebie. Sam podchodzę już drugi raz do tego tytułu.

FABUŁA I POSTAĆ

Głupio mi mówić o fabule. Jest do bólu fantazyjna i widać, że często ponosiło twórców. Osobiście nie lubię takiej przesady, ale da się żyć. Pewien „pan” odkrył świat i nazwał go Eyrda. Był on na nim bogiem, spłodził nieco dzieci, poczęła się wojna, wszyscy się pozabijali, stworzyli klasy postaci, którymi możemy grać. Potem pojawił się zły smok wskrzeszony przez umierającego Mylvada. Tak to w skrócie było. Generalnie cała otoczka historii przewija się przez całą grę. Wciąż modlimy się do bogów, którzy zsyłają nam różne dary w postaci doświadczenia, czy jakichś przedmiotów – to jest akurat fajne i bardzo mi się podobało, gdyby nie to, że możemy „levelować” swoją modlitwę, co jest dla mnie już absurdem. Dodatkowo dostanie itema graniczy się z cudem. Zazwyczaj mamy do czynienia z niewielką ilością doświadczenia. Dostając zadania standardowo mamy cały dialog, jednak ani historia przedstawiona w grze mnie nie urzekła, ani gadki podczas dialogów. Nie potrafiły mnie wciągnąć do tego świata, ani zaciekawić mnie nim. Po prostu brałem kolejne zadanie i wykonywałem polecenia NPC’tów, które zazwyczaj opierały się na grindzie. Przez ponad trzydzieści poziomów pojawiał się jeden schemat. Ktoś nakazuje nam dojść do następnej lokacji, odbieramy questa, który polega na zabiciu około 15 potworów, czasem zebraniu coś z niego, albo znalezieniu jakichś skrzynek. Po kilku zadaniach idziemy do następnego miejsca i zaczynamy wszystko od nowa. Nie mam tutaj chodź nutki świeżości, powiewu innowacji. Nie jestem fanem grindowania i naprawdę się tutaj zawiodłem. Oprócz daily questów, gdzie zazwyczaj biegamy i z kimś gadamy, nie ma żadnych rewelacji. Jeśli nie lubisz bezsensownego farmienia - nie graj.

forsaken-world-giveaway.jpg

Przejdźmy teraz do ras i klas postaci. Mamy pięć dosyć interesujących i naprawdę sensownych klas. Stoneman, Elf, Dwarf, Human i Kindred. Tutaj gra zaskoczyła mnie pozytywnie, gdyż każda z wyżej wymienionych ras ma własną lokację startową, a także skille, które są całkiem przydatne. Do tego nie ma klepania stereotypów, pojawiają się na pewno dla mnie dwie intrygujące rasy. Mamy osiem klas postaci, w tym 5 tradycyjnych (Warrior, Protector, Assassin, Mage, Priest) oraz 3 oryginalne (Marksman, Vampire, Bard). Tutaj to samo co wcześniej, bardzo miłe zaskoczenie. Oprócz standardowych, które na pewno mają duże powodzenie wśród graczy, mamy nowe, wcześniej niespotykane. Przyznam, że są wykonane też solidnie i grało mi się bardzo miło Wampirem, czy Bardem. Ich rozwój to nic innego, jak kalka w kalkę z innych gier – mamy drzeweczko, talenty i róbta co chceta. Liczyłem na coś nowego ze względu na potencjał, jakie mają klasy i rasy postaci. Niestety, jesteśmy skazani na kolejny stereotyp panujący w grach MMORPG. Przejdźmy do elementów, które bardzo mi się podobały. Mamy czternaście profesji, z czego większość prezentująca nowatorskie podejście, np. Socialite - Dusza Towarzystwa. Nie sądzicie, że to wspaniałe? Przyznam, że bardzo intrygująco rozwija się te profesje, a zarazem przynoszą niezłe zyski. Nowe opcje dialogowe z NPC’tami, zniżki w sklepach i różne tego typu bajery. Osobiście bardziej mi to przypadło do gustu, niż oklepane profesje. Co prawda znajdziemy tutaj jeszcze Armorsmith’a, czy Bladesmith’a, ale takie rzeczy powinny zostać ze względu na podstawę mechaniki. Jednak kto zabrania tworzyć nowe, wręcz świetne profesje? Mamy dostęp do petów, które posiadają świetny system. O co się rozchodzi? Generalnie możemy złapać każdego potwora w grze – im wyższy ma level tym będzie trudniej, ale naprawdę warto. Do tego mamy mounty, które rzecz jasna służą do szybkiego przemieszczania. Przyznam, że niektóre wyglądają oszołamiająco. Są na swój sposób przesycone fantastyką, jednak to nie jest złe w tym przypadku.

forsakenworldmage.jpg

Należy jeszcze wspomnieć o licznych tytułach, które każdy z graczy może zdobyć. Jest ich bardzo wiele – na początkowych poziomach znajdziemy graczy z takimi samymi nazwami pod nickiem jak my, jednakże z biegiem czasu się to zmieni. Zdobywamy je za pokonywanie przeciwników, znajdźki, czy samo odkrywanie świata gry. Dodają one różne bonusy do statystyk. Mówię o tym dlatego, że jest to istotny element gry, który mi się spodobał. Gdyby było ich mało to na pewno pominąłbym to, jednakże są one bardzo unikatowe, czasem nawet kuriozalne i warte wspomnienia w tej recenzji.

DYNAMIKA I INSTANCJE

Tutaj pojawiają się już duże schody. Forsaken World cierpi na syndrom braku dynamiki. Potwory bardzo długo się zabija, posiadają sporą ilość HP i nawet efektowne skille tego nie ratują. Zabicie jednego moba to często kwestia kilkudziesięciu sekund, a my tylko wciskamy poszczególne klawisze na klawiaturze numerycznej. Zabawa staje się mocno nużąca podczas zadań, gdzie mamy zabić piętnastu przeciwników. W instancjach jest jeszcze gorzej. Kilkuosobowa grupa męczy się z jednym potworem tyle samo czasu, co my podczas samotnego expienia. Strasznie przykrzyło mi to rozgrywkę, a szczególnie podczas gry w party z innymi osobami. Pomówmy teraz o drugim aspekcie podtytułu. Instancje są dosyć przyjemnie zbudowane, chociaż ograniczają się często do kwadratowych, bądź prostokątnych lokacji. Problemy są zaś dwa – jest ich mało, a w dodatku mamy ograniczenie dzienne, gdzie możemy przykładowo wejść maksymalnie pięć razy do wybranego przez nas dungeonu. Szczerze? Niezbyt intuicyjne zagranie. Co prawda, przez brak dynamiki przechodzi się je bardzo długo i w sumie tylko zagorzali gracze będą je przechodzić po pięć razy, gdzie sam odpadałem po dwóch, góra trzech razach. Są natomiast specjalne, nazwijmy to – eventowe lokacje. Jedna polega na wykonywaniu banalnych zadań z ogromną nagrodą (jest on raz na dwa dni). Przykładowo każda rasa posiada swoją wartość liczebną. Musimy odpowiednio wchodzić w okręgi, aby „wbić” wymaganą liczbę. Akurat ten tryb bardzo umila rozgrywkę i jest to przyjemne zagranie ze strony developerów. Tak czy siak, nawet te specjalne instancje nie ratują tego elementu gry. Są przede wszystkim męczące i to chyba jedna z ich największych wad.

GRAFIKA, MUZYKA I EKWIPUNEK

Nie będę Was okłamywał – grafika nie jest najwyższych lotów, chociaż czasem jest na czym zawiesić oko. Najbardziej zaimponowały mi zbroje, które wyglądają wprost epicko (szczególnie dla Asasyna). Kobiety rzecz jasna mają uwydatniony biust, a mężczyźni bardzo masywne i żelazne zbroje. Do tego dochodzą hełmy, których nigdzie indziej nie spotkałem. Wszystko wygląda naprawdę interesująco. Jeżeli chodzi o aspekt muzyki, to praktycznie jej nie słuchałem. Cicha, narracyjna, wręcz jakby jej nie było. Wolałem posłuchać sobie Guns n’ Roses niż tego badziewia. Nie ukrywam, że była tandetna, tak samo jak odgłosy walki.

ForsakenWorld.jpg

Chciałem wspomnieć jeszcze o ekwipunku, nie bez przyczyny. Możemy go standardowo upgrade’ować, jednakże najlepsze jest to, że często zmienia się jej wygląd. Chodzi mi głównie o kolor. Jest to zrobione przede wszystkim dobrze i dlatego to piszę, bo to żadna nowość. Kolorowa woń unosi się w bardzo intuicyjny i specyficzny spokój, zarazem nadając nastrój podczas walki. W ekwipunku znajdziemy również scrolle zwiększające na przykład zdobywane doświadczenie. To akurat mnie zaskoczyło, bo jak dobrze wiemy, takie rzeczy pojawiają się głównie w Item Shop’ach.

ZAKOŃCZENIE

Forsaken World to nie jest najgorszy tytuł na rynku. Można, co prawda wiele w nim zmienić, ale wątpię żeby formuła grindownia się zmieniła. Jest to tytuł mocno wspierany przez twórców, przez co mamy ciągle zapewniony nowy content. Ostatnio doszły walki na mountach, których niestety nie zdążyłem przetestować. Polecam wszystkim, którzy po prostu mają problem ze znalezieniem gry na jakiś czas. FW z pewnością dostarczy Wam wspaniałych wrażeń, o ile lubicie grind.

Plusy:

- Zbroooje!

- Klasy i rasy postaci.

- Profesje.

- Eventy.

- Grindówka.

- Rozwijany content.

Minusy:

- Grindówka.

- Muzyka.

- Słaby nacisk na fabułę.

- Dynamika.

- Ograniczone instancje.

Artur "Artcik" Pyśk