Guru'a spotkanie z Troy Online

Do Troy Online podchodziłem z rękawicami ochronnymi i kaskiem na głowie, by czasem nie powtórzyła się tragedia sprzed lutego, kiedy to Alt1Games – wydając Waren Story – skutecznie popsuło mi kolejne, piękne, zimowe dni. Nie była to zbyt zachęcają rekomendacja, ale przecież każdemu powinno się dać „drugą szansę”, tym bardziej, że zarówno gameplay’e, jak i opinie użytkowników mówiły o czymś zupełnie innym - lepszym. Ale nie wspomniano już, czy słowo „lepszy” odnosi się do poprzedniego produktu studia, czy do ogólnego trendu na rynku. Bo sztuką nie jest pokonać Waren Story, sztuką jest zmazać poprzedni blamaż, a jako rekompensatę dać graczom dobrego, prostego i grywalnego MMORPG.

(S)hit on the floor

Przygoda rozpoczynam jednak od słów ja pier**le, za które oberwało mi się nawet od przechodzącej obok matki. Żeby uściślić, co dokładniej miałem na myśli, wystarczy spojrzeć na screenshota poniżej i zobaczyć tą wspaniałą, obfitującą w szczegóły grafikę, na którą nie powinno się zwracać uwagi (grywalność przede wszystkim – powiedział Pinokio, po czym wyrósł mu nos), ale po prostu nie mogłem pozostać obojętny, kiedy twórcy bezczelnie śmieją mi się w twarz, licząc pod stołem zaoszczędzone pieniążki, za które mieli kupić, ale ostatecznie nie kupili nowego kombajnu wizualnego. Heloł, mamy przecież 2011 rok, a technologię Troy Online można porównać z osiągnięciem Knight Online... z początku tamtej dekady. Wszędzie pusto (nie licząc stada noobów, które bezczelnie „kaesują” nieswoje mobki), ponuro... i brązowo. Rozumiem, że twórcy chcieli oddać surowy klimat Starożytnej Grecji, ale na Boga, to nawet w barbarzyńskim Age of Conan mamy większą paletę barw, a przecież Hyboria była chyba biedniejszym – kulturowo i geograficznie – państwem od Półwyspu Balkańskiego, prawda? Absolutny zwycięzca to jednak widok podłoża, po którym stąpa nasz trojański bohater. Wybaczcie, ale przypomina mi to zwykłe gówno, na które ktoś nadepnął, by za chwilę nieumyślnie roznieść je po najbliższej okolicy.

83017177.jpg

I żeby nie było niejasności, wszystkie screenshoty były robione na maksymalnych ustawieniach (widać to na załączonym obrazku), więc nie jest to efekt słabego komputera „guru”, tylko ciężkiej pracy grafików z Alt1Games.

79468447.jpg

Lecz się Kamil, lecz się

A leczenie, lub jak kto woli „potowanie” w Troy Online nie należy do rzeczy łatwych. Nie chodzi mi o jakiś specjalny system in-game, tylko o rozkład klawiszy, który wymusza na graczach używanie klawiszów „R” (życie) i „T” (mana). Nie można ich za żadnego ch*ja zmienić, więc dotychczasowe nawyki i ustawienia możemy rzucić w kąt, by na nowo „uczyć się” nowej klawiszologii. Uwierzcie, nie jest to prosta sprawa, gdy w czasie zagrożenia śmiercią mimowolnie sięgamy pod odpowiedni button, który używaliśmy przez ostatnie 10 lat... i przeżywamy niemiłe rozczarowanie. Nie wiem, jaki był sens zmieniania tak „standardowej” funkcji, ale jeśli takim posunięciem Alt1Games chciało mnie wkurzyć, to im się to udało.

Koń trojański

W Troy Online brakuje mi świeżości i pomysłu, co jest o tyle dziwne, że Starożytna Grecja nie jest jakimś zbyt obleganym uniwersum. Jeśli tak chwilę pomyślę, to jedynym w miarę podobnym tytułem, który jako tako zahacza o mitologiczne klimaty jest GodsWar Online. Ale przecież nie jest to ani ładny, ani grywalny MMORPG, więc jaki jest sens obawiać się gierki, która waży 5 razy mnie niż instalka Troya, nie wspominając o tym, że GWO doczekał się nawet wersji na Facebooka. Wychodzi więc, że Alt1Games nie miało żadnej konkurencji na rynku, czego niestety nie przełożyli na grywalność swojego produktu. Można było przecież użyć bohaterów, wydarzeń, przedmiotów, które automatycznie przywodzą na myśl Antyczną Grecję, a tak musimy się męczyć ze standardowym schematem role-playing: weź questa – zabij potworki - zgarnij nagrodę. Nie jest to ani przyjemne, ani ciekawe, tak samo jak przygoda z Troy Online, która po kilkudziesięciu minutach zaczyna za***iście nużyć, głownie ze względu na przewidywalność następnych ruchów i zerową dynamiczność w czasie walki. Nawet PvP, które powinno być odskocznią od codziennego (quest) grindu, nie prezentuje się zbyt efektywnie (efektownie z resztą też nie). Owszem, zawsze miło jest pozabijać przedstawicieli przeciwnej frakcji, tym bardziej, że w pierwszy dniach od premiery liczba noobów jest przytłaczająca, ale w dalszym ciągu jest to głupie spamowanie klawisza, lecznie miksturką i spierdalanie pod naporem rywali.

Pięta Achillesowa

Troy Online miało być lepsze od Waren Story... i jest, ale wciąż jest to ten sam, słaby, wręcz amatorski poziom konstruowania MMORPG’ów, który plasuje Alt1Games na samym dole hierarchii twórców. Pozostaje jednak nadzieja, że każdy, kolejny produkt tego studia będzie przynajmniej o ułamek procenta lepszy od poprzednika, co gwarantuje, że za jakieś... 5 lat zobaczymy rasowego – jakościowo – Massively Multiplayer, gdzie z czystym sumieniem będę mógł napisać: „udało się wam Panowie, stworzyliście znakomitą grę”. Do tego jednak dłuuuga droga... A tymczasem, darujcie sobie Troy’a, bo nie przeżyjecie i nie zobaczycie tutaj niczego, czego wcześniej nie widzieliście w innych tytułach.

Ocena: 2/6

Legenda:

1/6 – żal

2/6 – koszmar

3/6 – standard

4/6 – da się grać

5/6 – bardzo da się grać

6/6 – jeszcze taka nie powstała

true.

chociaż może na wyższych lvlach gra sie rozkręca. sprawdz to:D

chociaż może

Widocznie nie grałeś.

Wytrzymałem do 20 lvl, wystarczy.

Taniej by im wyszło, gdyby zbudowali wehikuł czasu i odesłali ,,to coś" do czasów Mu Online albo Knight Online. Po wbiciu 5 lvla miałem dosyć tej całej sztucznoty otaczającej moją sztuczną do ,,szpiku kości" postać.

grałem gralem. wbiłem 10 lvl nawet. No ale kiedy zobaczyłem ze pvp to 60 na 60 gdzie nie idzie nikogo trafic bo taka chmara(paradoksalnie bo kiedy byl 1 przeciwnik to cała chmara nas go rozwalała w sekunde a kiedy ja sam to nie miałem szans:D) to mi sie odechciało.

jednym słowem- jakbym chciał grind to mam L2 które jest 1000 razy lepsze:D

Ja jak narazie mam 20% do 18 lvlu, jestem w polskiej gildi, gram z kumplem, wojny sa epickie, brechtowe na maxa ;D (napewno sa leprze) jak narazie da sie grac :).. zobaczymy co dalej.

sa leprze

ja tam wolę gracz w "lepsze" niż "leprze" wojny

Po poczytaniu nieco o tej grze doszedłem do wniosku, że nie będę ściągał.

Po poczytaniu nieco o tej grze doszedłem do wniosku, że nie będę ściągał.

Gra padła... serwery zamykają.. nie ma co ściągać xd

Skutecznie mnie zraziłeś = + dla Guru

Do Troy Online podchodziłem z rękawicami ochronnymi i kaskiem na głowie, by czasem nie powtórzyła się tragedia sprzed lutego, kiedy to Alt1Games – wydając Waren Story – skutecznie popsuło mi kolejne, piękne, zimowe dni. Nie była to zbyt zachęcają rekomendacja, ale przecież każdemu powinno się dać „drugą szansę”, tym bardziej, że zarówno gameplay’e, jak i opinie użytkowników mówiły o czymś zupełnie innym - lepszym. Ale nie wspomniano już, czy słowo „lepszy” odnosi się do poprzedniego produktu studia, czy do ogólnego trendu na rynku. Bo sztuką nie jest pokonać Waren Story, sztuką jest zmazać poprzedni blamaż, a jako rekompensatę dać graczom dobrego, prostego i grywalnego MMORPG.

(S)hit on the floor

Przygoda rozpoczynam jednak od słów ja pier**le, za które oberwało mi się nawet od przechodzącej obok matki. Żeby uściślić, co dokładniej miałem na myśli, wystarczy spojrzeć na screenshota poniżej i zobaczyć tą wspaniałą, obfitującą w szczegóły grafikę, na którą nie powinno się zwracać uwagi (grywalność przede wszystkim – powiedział Pinokio, po czym wyrósł mu nos), ale po prostu nie mogłem pozostać obojętny, kiedy twórcy bezczelnie śmieją mi się w twarz, licząc pod stołem zaoszczędzone pieniążki, za które mieli kupić, ale ostatecznie nie kupili nowego kombajnu wizualnego. Heloł, mamy przecież 2011 rok, a technologię Troy Online można porównać z osiągnięciem Knight Online... z początku tamtej dekady. Wszędzie pusto (nie licząc stada noobów, które bezczelnie „kaesują” nieswoje mobki), ponuro... i brązowo. Rozumiem, że twórcy chcieli oddać surowy klimat Starożytnej Grecji, ale na Boga, to nawet w barbarzyńskim Age of Conan mamy większą paletę barw, a przecież Hyboria była chyba biedniejszym – kulturowo i geograficznie – państwem od Półwyspu Balkańskiego, prawda? Absolutny zwycięzca to jednak widok podłoża, po którym stąpa nasz trojański bohater. Wybaczcie, ale przypomina mi to zwykłe gówno, na które ktoś nadepnął, by za chwilę nieumyślnie roznieść je po najbliższej okolicy.

83017177.jpg

I żeby nie było niejasności, wszystkie screenshoty były robione na maksymalnych ustawieniach (widać to na załączonym obrazku), więc nie jest to efekt słabego komputera „guru”, tylko ciężkiej pracy grafików z Alt1Games.

79468447.jpg

Lecz się Kamil, lecz się

A leczenie, lub jak kto woli „potowanie” w Troy Online nie należy do rzeczy łatwych. Nie chodzi mi o jakiś specjalny system in-game, tylko o rozkład klawiszy, który wymusza na graczach używanie klawiszów „R” (życie) i „T” (mana). Nie można ich za żadnego ch*ja zmienić, więc dotychczasowe nawyki i ustawienia możemy rzucić w kąt, by na nowo „uczyć się” nowej klawiszologii. Uwierzcie, nie jest to prosta sprawa, gdy w czasie zagrożenia śmiercią mimowolnie sięgamy pod odpowiedni button, który używaliśmy przez ostatnie 10 lat... i przeżywamy niemiłe rozczarowanie. Nie wiem, jaki był sens zmieniania tak „standardowej” funkcji, ale jeśli takim posunięciem Alt1Games chciało mnie wkurzyć, to im się to udało.

Koń trojański

W Troy Online brakuje mi świeżości i pomysłu, co jest o tyle dziwne, że Starożytna Grecja nie jest jakimś zbyt obleganym uniwersum. Jeśli tak chwilę pomyślę, to jedynym w miarę podobnym tytułem, który jako tako zahacza o mitologiczne klimaty jest GodsWar Online. Ale przecież nie jest to ani ładny, ani grywalny MMORPG, więc jaki jest sens obawiać się gierki, która waży 5 razy mnie niż instalka Troya, nie wspominając o tym, że GWO doczekał się nawet wersji na Facebooka. Wychodzi więc, że Alt1Games nie miało żadnej konkurencji na rynku, czego niestety nie przełożyli na grywalność swojego produktu. Można było przecież użyć bohaterów, wydarzeń, przedmiotów, które automatycznie przywodzą na myśl Antyczną Grecję, a tak musimy się męczyć ze standardowym schematem role-playing: weź questa – zabij potworki - zgarnij nagrodę. Nie jest to ani przyjemne, ani ciekawe, tak samo jak przygoda z Troy Online, która po kilkudziesięciu minutach zaczyna za***iście nużyć, głownie ze względu na przewidywalność następnych ruchów i zerową dynamiczność w czasie walki. Nawet PvP, które powinno być odskocznią od codziennego (quest) grindu, nie prezentuje się zbyt efektywnie (efektownie z resztą też nie). Owszem, zawsze miło jest pozabijać przedstawicieli przeciwnej frakcji, tym bardziej, że w pierwszy dniach od premiery liczba noobów jest przytłaczająca, ale w dalszym ciągu jest to głupie spamowanie klawisza, lecznie miksturką i spierdalanie pod naporem rywali.

Pięta Achillesowa

Troy Online miało być lepsze od Waren Story... i jest, ale wciąż jest to ten sam, słaby, wręcz amatorski poziom konstruowania MMORPG’ów, który plasuje Alt1Games na samym dole hierarchii twórców. Pozostaje jednak nadzieja, że każdy, kolejny produkt tego studia będzie przynajmniej o ułamek procenta lepszy od poprzednika, co gwarantuje, że za jakieś... 5 lat zobaczymy rasowego – jakościowo – Massively Multiplayer, gdzie z czystym sumieniem będę mógł napisać: „udało się wam Panowie, stworzyliście znakomitą grę”. Do tego jednak dłuuuga droga... A tymczasem, darujcie sobie Troy’a, bo nie przeżyjecie i nie zobaczycie tutaj niczego, czego wcześniej nie widzieliście w innych tytułach.

Ocena: 2/6

Legenda:

1/6 – żal

2/6 – koszmar

3/6 – standard

4/6 – da się grać

5/6 – bardzo da się grać

6/6 – jeszcze taka nie powstała