Tibia i najlepsze wspomnienia

Pamietam jak raz w kostke przed server save wygralem softy, ale gosciu nie chcial ich oddac, to mu z kolega je zasypalismy labelami i juz ich nie odzyskal :D

Najlepsze wspomnienia z Tibii?:D

Oj, dlugo by wymieniac, najlepsze to chyba z ludzmi ktorych poznalem w tej grze :D

Zawsze smiesznie, to zachecalo mnie do gry. Teraz niestety powoli nie ma z kim grac, wiec bez sensu troche :D

Najlepsze Wspomnienia hmm

Najlepsze wspomnienia mam z rookgaardu gdy zaczynałem grę :)

jak szło się ekipą 5 lvli na mino-hell i ramie w ramie ropało się Minotaura i się go biło wspólnie sobie pomagaliśmy żeby zdobyć tylko carlin sworda

za dzieciaka najlepsze wspomnienia 12 latek ktoremu ktos napisal ze jest na liscie zbanowanych i z 80 lvlem full eq sie logowal na stronie :D ehh ;D teraz widze jaki bylem glupi

Marne troszke te wasze wspomnienia, fakt, faktem, ze i sam posiadam takowe, ale dziwi mnie, ze nikt nie wspomina Tibiowskiego, oldschoolwego PvP....

Ta rzecz najbardziej mnie uroczyla, dlatego spedzilem przy tej grze dobre 5 lat... Wciaz nie zapominam guild warow na starych clientach, tych wszystkich wojen... Siedzenia w 40 osob na tsie o 2 w nocy w wakacje, by wleciec na veno d-lair i zabic 4 osoby z wrogiej gildi, a nastepnie te emocje gdy zaczeli sie zbierac (Ci pro gracze z Tibii pewnie pamietaja nie raz telefon od guild membersa pozno w nocy, ze bedzie openka) i tak stoisz na tym moscie, w 40 osob na tsie i te emocje, gdy oni robia mass loga i po 5 minuta wpadaja... Czekasz, a tu leci combo GFB, my magic walle zeby sie namanasowac i takie walczenie po 3-4 godziny do poranka... O jezu, ile takich chwil pieknych bylo :) Te wszystkie openki, ktore stoczylem, cos niesamowitego... Tworzenie propagandy na forach, walczenie o doslownie wszystko, dominacje, slawe, kase na serverze... Ile ja bym dal, zeby 'przegrac' jedne wakacje jak to mialo miejsce za czasow 7.4 do max 7.6 i przewalczyc te wszystkie wojny jeszcze raz... ;)

6lat gralem i żałuję :)

Ja najlepiej wspominam ludzi których poznałem, wspólne bieganie itp. Oraz eksploracja świata. Chodzenie po tej całej mapie, odkrywanie świata, nadziewanie się przypadkiem na coś odrobinę za silnego :D

Nigdy nie zapomnę też gdy koleś dał mi Fire Sword za Serpent Sword, a gdy po wymianie zauwazył, że Serpent gorszy zaczął mi spamować, że mam mu oddać Fire, jego wujek jest GMem i mnie zbanuje.

Pamiętam jak wbiłem chyba z 18 lvl palem skile 80/60 (*_____*)

I Nabiłem black skulla szybciutko XD

Ale jak się siedziało na skajpie/ts3 i gadało/razem expiło/hunciło

to można było poczuć ten niesamowity klimat.

Pozdrawiam

Szkoda, ze nikt nie pisze dalszych wspomnien...

Ja nie zapomne jak z ziomkiem z reala robilismy ludzi w konia, w Thais.

Wykupil on tam maly domek i wpuszczalismy noobkow, na zasadzie, ze beda oni miec z nami domek itp. Czasami zajmowalo to sporo czasu, bo nawet pare dni... Udawalismy, ze z nimi sie kumplujemy aby zdobyc ich zaufanie - wiem, okrutni bylismy :D Ale to byly uroki Tibii...

Ale do czego zmierzam, otoz najlepsza sytuacja jaka pamietam co nam sie przytrafila to byla z graczem Macius Of Furora. Ten zacny gracz, po 5 dniach naszego 'niby' kumplowania sie w koncu zdecydowal miec z nami 'wspolny' domek w Thais, po zaproszeniu go do domku i wylozeniu przez niego Fire Sworda, wyrzucilismy go z domku i anulowalismy invite do domku... :D

Po 20 minutach do mojego ziomka na telefon ktos dzwoni i mowi:

'Z tej strony tata Maciusa. Prosze w tym momencie oddac ognisty miecz bo Macius teraz siedzi i placze... " XDDDDDDDD Nie zapomne jak lezalem na dywanie i smialem sie dobre pol godziny z tego, hahaha ^^

@up :D dobry motyw

Najlepsza Tibia była, jak Druidzi i Magowie nie dostali tych różdżek i innych pierdół. Stało się dzielnie przy depozycie i crafciło runki. To na sprzedaż to na kox.

Pamiętam jeszcze moment, jak jakiś typ zaoferował mi grę w warcaby w tym mieście na C.... zapomniałem nazwy. W każdym bądź razie, zgodziłem się. Kiedy wygrałem, podarował mi Dragon Hammera :)

@up to musiało być za czasów starej Tibii chyba ;d

Ja pamiętam jeszcze jak kiedyś grałem na Pacerze (Non-PvP) i jakiś 9 lvl zablokował wejście na dsach i utknęliśmy w parę osób. Było gorąco, bo już się potki pokończyły i jak tu bić ;d ale udało jak sie sytuacja uspokoiła to stanąłem w ustronnym miejscu i się wylogowałem. Albo na Desert Queście przypadkiem na orki berserkery trafiliśmy, padłem i straciłem różdżkę. Tibia to były emocje. Nigdzie tak adrenalina nie skakała podczas walki, bo nigdzie nie mogłeś tyle stracić ;d

@2up : Carlin ^^ tak wiem, też nie raz tam przesiadywałem :D

Nic jednak nie pobije klimatu tej gry, społeczeństwo dosłownie tętniło życiem, oszuści ( których było mnóstwo :P ) i normalni ludzie oraz dzieci, których też mało nie było. wkońcu idą za modą. Kur**, jak teraz myśle to przy tej grze spędziłem najlepsze chwile mojego życia, na dodatek ludzi których tam poznałem nigdy tak nie doceniałem.

@up: Szkoda że nie grałeś na starszej Tibi gdzie nie było soul systemu, to były czasy :D gdzie UHY i IHY się sprzedawało po 100bp :D

Kiedyś gadałem z kimś z Ameryki. Do dziś pamiętam jak mówię mu że jestem z Polski, on odpowiada, że super, a jak się spytałem czy wie gdzie to jest odp: "No" ;D i zacząłem mu tłumaczyć.

7.4+ trap parcel's + fire bomb's - to było coś.

Jezeli ktos gral na Antice za czasow starej Tibii to moze kojarzy gildie "Satori". Za dawnych lat byla to gildia, ktora "opanowala" Ab'Dendriel - jezeli na terenie miasta ktos Cie bil wystarczylo shoutowac "SATORI!" i w ciagu jakiejs minuty ktos byl aby pozbyc sie PK'era (tacy straznicy) :D. Mialem tez "zaszczyt" obserwowac wara Satori vs Dark cos tam ( pamiec zawodzi :P).

Jamiętam jak 10 latek na wakacjach u dziadka sciągnąłem Tibie. Ten zaciesz jak poznałem "mentora"(110 lvl) i ta podnieta z każdego osiągniętego poziomu. Grałem na Furorze(pvp). Swietne było wybieganie na exp. Pod depo stało pełno pk'ów wieć trzeba było naleść odpowieni moment i popierdalać w strone najbliszego zejśćia :)

A pamięta ktoś Grynch Clan Gobliny? I wgl Św. Mikołaja? :D To dopiero była zabawa jak się biegało za tymi małymi zielonymi stworkami aby zdobyć coś cennego :D

Hmm moje najlepsze wspomnienie to było jak z 6 lat temu, ( to były czasy) pierwszy raz wbiliśmy z kolegami 8 lvl i wbiliśmy podekscytowani na Maina i zaczęliśmy w Venore. I Zaczęliśmy szukać expowisk idziemy idziemy i to chyba było na Swamp Trollach nagle zauważyliśmy most (nas było 3 ) kolega wchodzi 1, Ofiara że tak powiem wchodzi 2, i ja wchodzę 3 nagle kolega pisze do mnie ( Ej chodz zabijemy waksia(Ofiara)) Zaczęliśmy go bić i jak go zabiliśmy to w eq były sztyleciki 8 at, jakieś dedy szczurów itp xD Możliwe że wam sie to nie będzie śmieszne wydawać bo to nie są już te czasy xD Jeszcze była 1 akcja że zacząłem kumpla bić w mieście miał 7 hp i nagle podbiega jakiś Knight i go uleczył (zapewnie pota na niego użył) i nagle biegnie na mnie i mnie z Exori a ja wtedy "k**wa nie gram w tą pojebaną grę" i przestałem gra za to że z Exori dostałem xD

1 mojej akcji nie zapomnę... Grałem z kolegą w tibię i sobie expiłem i przyszedł jakiś gracz na low lvl. Ok. 10 - 13 lvl mniej odemnie. Więc powiedziałem mu żeby poszedł, bo świat był PVP. Potem zszedłem z góry na dół i stało tam jakiś 2 gostków, z podobnymi lvlami do nas... Zaczęli nas nawalać, więc my ich też. My obydwoje Drutami, więc Zaklęcia, runy itd... Zabiliśmy prawie 1, ale wtedy zobaczyliśmy kolejnego, więc zaczęliśmy uciekać. Że miał większy LVL, to nas doganiał i na dystans ze Spear'a. Miałem jakieś 20 hp, na 1 hit z włóczni dobry, aż nagle wbija jakiś 120 lvl i ich zabija... Okazało się, że Polak i że zabili niedaleko jego kolegę i pomścił go.

na 10 lvlach z kolegą ubiliśmy sorca 43 xD Oczywiście 7.6

Ogólnie na 7.6 było najlepiej, lecz na 183 EKu z gildią to 8.6 jeszcze dawało rade, teraz to już kaszanka.