Znam kilka osób homoseksualnych,ze swojego otoczenia i nawet oni jak często mi to mówią mają dosyć tych śmiesznych demonstracji itp rzeczy...Po po prostu zamiast np pomagać im w tych całych związkach partnerskich niszczy to ich szansę na to by w ogóle było to zalegalizowane.^ ^ nie rozumiem ich podejścia względem ślubów Ja jako osoba która ma za sobą kurs Etyki jak i filozofii wiem wiele o kościele Rzymsko-Katolickim ^^ i nigdy w życiu nie chce należeć do grona ludzi ograniczonych umysłowo:)Zgadzam się z tym obrazkiem na początku...Jakoś w Starożytności nic nikomu nie przeszkadzało ... mam wrażenie,że my Ludzie Nowożytni zamiast iść naprzód staczamy się do średniowiecza.
Porównujesz czasy, gdzie stosunek seksualny z dzieckiem to było coś normalnego, a ludzie zabijali się z błahych powodów. Człowiek nie jest nowożytny. Czasy się zmieniają, więc ludzie adaptują się by przeżyć dzień, dogadzając sobie i starając się zdobyć uznanie ludzi kompletnie obojętnych, by poczuć się lepiej. Wszelkie demonstracje mają na celu skupienie uwagi, zarówno tej pozytywnej, jak i negatywnej. Homoseksualizm jest naturalny, ale nie jest obyczajowo bliski. Związki małżeńskie od dawien dawna miały za zadanie przynieść korzyść jednej ze stron konfliktu lub zażegnać go. Związki homoseksualne nie były akceptowane, bo nie przynosiły żadnej korzyści, tj. nie przedłużały dynastii, nie dawały potomków. Gdy ludzie zaczęli powoli zdobywać wolność i myśleć sami za siebie, zaczęli zdawać sobie sprawę, że nie chcą żyć w kłamstwie i zaprzeczać własnemu sumieniu, więc zaczęli się ujawniać. Umierali za to, stawali się bohaterami w środowiskach LGBT. Gdyby ludzie nie traktowali homoseksualizmu jak choroby, nie byłoby tych wszystkich demonstracji, tłamszenia popędu i pokazywania siły homoseksualistów. Zasłużyli na równe traktowanie, więc tak powinni być traktowani i to jest pierwszy krok do tego.
Pomijam, że Polska pozostanie ciemnogrodem umysłowym, gdzie zagorzeli katolicy kształtują kolejne pokolenia na pozbawionych własnego zdania wyznawców, którzy zrobią wszystko, by nie zaszły żadne zmiany obyczajowe.