Drwal - zadanie na maturze

Matura 1960 r.

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?

Matura 1970 r.

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Koszty uzyskania przychodu wyniosły 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal?

Matura 1980 r.

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Koszty uzyskania przychodu wyniosły 4/5 tej kwoty. Ile procent stanowi zysk drwala?

Matura 1990 r.

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Koszty uzyskania przychodu wyniosły 4/5 tej kwoty. Ile zarobił drwal i jaki wpływ miała jego praca na otoczenie drzewa (uwzględnij sąsiadującą z drzewem florę i faunę)?

Matura 2000 r. (tylko dla zainteresowanych)

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. W tym celu musiał wyciąć kilka starych drzew. Opisz w kilku zdaniach, jak w tej sytuacji czuły się biedne zwierzątka leśne i rośliny? Jak bardzo niekorzystne dla środowiska jest wycinanie starych drzew?

Matura 2010 r.

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Wycięcie drzewa na to drewno kosztowało go 4/5 tej kwoty, czyli 80 zł. Drwal zarobił 20 zł. Zakreśl liczbę 20.

Matura 2020 r.

Drwal sprzedał drewno za 100 zł. Pokoloruj drwala.

Autor nieznany

Co to za hejty na tą maturke Gajin co xDD? wszędzie już widze twoje posty o łatwości

Bo matura z roku na rok robi się coraz prostsza i to jest fakt.

Tak, szczególnie jak weszła nowa podstawa.

Co to za hejty na tą maturke Gajin co xDD? wszędzie już widze twoje posty o łatwości

Maturę zdawałem prawie 20 lat temu i wtedy faktycznie trzeba się było wykazać wiedzą żeby zdać ją na jakimś poziomie. Nie podoba mi się, to co się inicjatywy "zachodu" dzieje się z naszym szkolnictwem, dzięki któremu nasi obywatele brylowali przez dekady. Równanie w dół to zawsze był i będzie zły pomysł, a jeśli myślicie że obecny poziom egzaminów nie będzie nadal zniżany, to mam głęboką nadzieję, że macie rację, a ja się mylę...

Biorąc pod uwagę że coraz mniej osób podchodzi do matury, będzie coraz łatwiej żeby zachęcić młodzież...

Weźcie spójrzcie do arkuszy z poprzednich lat zanim zaczniecie pisać takie głupoty...

Odzywają się dziadki po 30-40 lat, nawet nie mając pojęcia, co znajduję się w arkuszach...

Odzywają się dziadki po 30-40 lat, nawet nie mając pojęcia, co znajduję się w arkuszach...

Ja widziałem arkusze maturalne i wymogi egzaminu na przestrzeni ostatnich 20 lat, Ty zakładam że max z ostatnich 5 lat.

Który z nas ma większą skalę porównania?

Daj spokój dzieciom Gajin, dla nich to trudne bo poziom nauczania też spadł. Szkoda, bo mieliśmy najlepsze w Europie.

Z maturą coś jest na rzeczy i szczerze mówiąc nie wiem jaki jest sens i długoterminowy cel jej ciągłego ułatwiania. Być może powinna być właśnie utrudniana, aby tak jak studia - nie były dla każdego. Jak zaczynałem studia np. to był u nas koleś, który jakoś się na nie dostał (a było więcej chętnych niż miejsc) i na matematyce elementarnej nie był w stanie spierwiastkować np. 16. Logarytmy to w ogóle koniec świata i maglowanie go przy tablicy przez 30 minut, podczas gdy reszta sali siedzi i się patrzy. Co jemu albo innym osobom po tym, że taką maturę zdadzą, skoro nic ona ze sobą nie niesie, a ułatwianie tylko jeszcze pogorszy sprawę.

Utrudnić maturę -> spadek magystrów -> magystrzy znowu będą "kimś" a nie jak teraz co drugi.
Utrudniona matura -> spadek licealistów -> wzrost osób na szkołach technicznych -> więcej osób "wykonawczych" -> tutaj można by powiedzieć, ze mniej urzędasów, ale taki wał. Pomarzyć można. Szkoda, że to nie takie proste D:

Pytanie co z tego że matura jest łatwiejsza, o ile jest to prawda?

Jej znaczenie tak naprawdę jest marginalne i może służyć jedynie za podkładkę pod zestaw w Maku. Dla większości pracodawców którzy nie wymagają wykształcenia wyższego, to czy ją masz czy nie, co tak naprawdę znaczy? Nic!

Obecnie Matura służy jako straszak do nauki, czegoś co w życiu jest nieprzydatne. W szkołach średnich nie mówi się już ze jak nie zdasz dobrze matury to nie dostaniesz się na studia, bo dostają się wszyscy, ze względu na niż demograficzny. Obecnie mówi się "Ucz się bo nie zdasz i wgl nie pójdziesz na studia".

Co roku tysiące uczniów jest zmuszanych do nauki i przygotowania do legendarnej matury, zamiast rozwijania własnych zainteresowań. Poświęcamy co najmniej 9 lat edukacji w przygotowaniu do tak beznadziejnego egzaminu, który nam nic nie daje, a jedynie może ograniczyć i to jest własnie przykre.

Wybrałem LO żeby jak najszybciej skończyć ten beznadziejny etap edukacji, przelazłem przez nie po najniższej lini oporu, nie ucząc się zupełnie do tego egzaminu. I na dziś dzień wyszło mi to na dobre!

Obecnie jestem studentem pracującym już w branży na 2 roku studiów (Social Media wymiata). A dlaczego mi się udaje, bo robię to co lubię. Studia wybrałem świadomie dzięki rozmowie z ludźmi i kierowaniu się zainteresowaniami i realnym rynkiem pracy. Na dziś dzień jedynie co przydaje mi się ze szkoły to pisanie i czytanie, a z tym pierwszym nie jestem zbyt dobry bo uczyli mnie tego zle, uczyli pisać rozprawki i prace maturalne.

Dlatego jedyną rozsądną drogą jest totalnie olanie tego egzaminu zdanie go aby zdać i rozwijanie własnych zainteresowań. Kierowanie życia nie pod edukacje, a prace którą chcemy wykonywać.

Jakie są realne zalety matury?

Żadne!

Wniosek, system edukacji nie da nam pracy, prace dadzą nam nasze umiejętności!

Z maturą coś jest na rzeczy i szczerze mówiąc nie wiem jaki jest sens i długoterminowy cel jej ciągłego ułatwiania. Być może powinna być właśnie utrudniana, aby tak jak studia - nie były dla każdego. Jak zaczynałem studia np. to był u nas koleś, który jakoś się na nie dostał (a było więcej chętnych niż miejsc) i na matematyce elementarnej nie był w stanie spierwiastkować np. 16. Logarytmy to w ogóle koniec świata i maglowanie go przy tablicy przez 30 minut, podczas gdy reszta sali siedzi i się patrzy. Co jemu albo innym osobom po tym, że taką maturę zdadzą, skoro nic ona ze sobą nie niesie, a ułatwianie tylko jeszcze pogorszy sprawę. 

Polska wchodząc do UE musiała spełnić warunek wzrostu ilości osób w danych grupach wykształcenia - zrealizowano to na przekroju całego szkolnictwa najprostszym możliwym sposobem, czyli obniżając wymagania.

Przypomina mi to sytuacje z jednej z firm w której pracowałem:

Godziny pracy były sztywne od 9 do 17. Część pracowników spóźniała się regularnie, 5, 10, 15 minut. Kierownictwo zauważyło problem i znalazło rozwiązanie: skoro spóźniają się do 15 minut, to zmieńmy godziny pracy ma 9:15-17:15 i wszyscy będą przychodzić na czas! Oczywiście domyślacie się, że jakimś dziwnym sposobem ludzie nie przestali się spóźniać do pracy. W efekcie przenoszono godziny pracy do przodu jeszcze 2 razy... oczywiście niczego to nie zmieniło...

Wybacz Orthank, ale jak słyszę takie idealistyczne bzdury typu " idź za swoimi marzeniami" to mnie w środku skręca. Matura jest według mnie najważniejszym egzaminem, który powinien być na tak wysokim poziomie jak to możliwe. Tylko tak moglibyśmy uniknąć zarazy późniejszych pseudo magistrów, po różnych kierunkach (a kierunek socjologia to już jest w ogóle śmiech na sali według mnie). Faktem jest, że program edukacyjny rzadko jest dostosowany do realiów i wiele rzeczy, których musimy się uczyć jest po prostu zbędna, ale matura ma być egzaminem z najważniejszych i najpotrzebniejszych rzeczy, które MUSISZ przyswoić do tej swojej mózgownicy. I lepiej by było, by każdy przystępując do matury traktował ją poważnie i brał jako swoisty egzamin swoich umiejętności i wiedzy, a nie zło konieczne. Tyle w temacie.

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to kochane ludziczki, że większość z was jest już dawno po maturach i struga wielkiego naukowca, że jakie to proste. A jak by przyszło co do czego to wyłożylibyście się na takiej dajmy na to matematyce.

Tak właściwie narzekacie na prosty poziom, to niech któryś teraz powie na cholerę mi wiedzieć jak liczy się logarytmy czy rozwiązuje nierówności? Rozumiem ktoś kto idzie na studia związane z matematyką. Takie rzeczy są najzwyczajniej nie potrzebne na maturze. Bo tak naprawdę nigdy się nie przydadzą.

W szkołach średnich powinni przygotowywać ludzi do życia, uczyć konkretnych rzeczy a przed wszystkim logicznego myślenia. A robią ludziom papkę z mózgów wciskając na siłę w program stare lektury typu Lalka,Dziady,Pan Tadeusz.

Tak naprawdę marnuje się życie na takie głupoty bo nie rozwijają one w ogóle, w szkołach powinno być więcej praktyki mniej teorii.

Nie mówie idz za swoimi marzeniami tylko rób co lubisz, Jesli lubisz rąbać drewno to zostan zawodowym drwalem, jeśli czyms sie interesujesz to interesuj i rozwiń.

Matura najważniejszym egzaminem proszę Cie, realnie ani matura, ani 90% kierunków studiów nic nie wnoszą i nie dają Ci żadnej pracy.

Ludzie młodzi (jeszcze sie do nich zaliczam) rozumieją język korzyści. Jeśli cos realnie je przyniesie to będą mieli motywacje to robic, w tym przypadku się uczyć. Szkoła średnia wypuszcza do życia niedorozwoje społeczne. Po co Ci matma skomplikowana jak nie potrafisz sobie obliczyć ile bedziesz zarabiać gdy ktoś poda Ci cenę brutto. Nie powie do kiedy rozliczyć PIT, jakie masz rodzaje umów z pracodawcą. i tysiące innych rzeczy. Kurde w szkole nawet Cie banału takiego jak antykoncepcja nie nauczą.

No ale mówcie dalej sobie i swoim dzieciom że matura jest najważniejsza. Takimi się łatwiej kieruje. Uczmy się wiedzy odtwórczej a nie twórczej i wsadzania młode umysły w wąski tok myślenia.

Nawet generalnie najbardziej przydatny egzamin czyli język angielski ma formę dzięki której zdasz na 90%, a nie będziesz potrafił zapytać o drogę.

Polska wchodząc do UE musiała spełnić warunek wzrostu ilości osób w danych grupach wykształcenia - zrealizowano to na przekroju całego szkolnictwa najprostszym możliwym sposobem, czyli obniżając wymagania.



 



Przypomina mi to sytuacje z jednej z firm w której pracowałem:



Godziny pracy były sztywne od 9 do 17. Część pracowników spóźniała się regularnie, 5, 10, 15 minut. Kierownictwo zauważyło problem i znalazło rozwiązanie: skoro spóźniają się do 15 minut, to zmieńmy godziny pracy ma 9:15-17:15 i wszyscy będą przychodzić na czas! Oczywiście domyślacie się, że jakimś dziwnym sposobem ludzie nie przestali się spóźniać do pracy. W efekcie przenoszono godziny pracy do przodu jeszcze 2 razy... oczywiście niczego to nie zmieniło...

Wytyczne mogą iść nawet od samego Wujka Waszyngtona, ale i tak - poprawa jest pozorna. Imho wyrównanie do dołu jest zawsze złym pomysłem, bo zwiększa tolerancję na ignorancję i rozleniwia aktywnych i ambitnych. btw. można wiedzieć gdzie pracowałeś? ;p

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to kochane ludziczki, że większość z was jest już dawno po maturach i struga wielkiego naukowca, że jakie to proste. A jak by przyszło co do czego to wyłożylibyście się na takiej dajmy na to matematyce.



 



Tak właściwie narzekacie na prosty poziom, to niech któryś teraz powie na cholerę mi wiedzieć jak liczy się logarytmy czy rozwiązuje nierówności? Rozumiem ktoś kto idzie na studia związane z matematyką. Takie rzeczy są najzwyczajniej nie potrzebne na maturze. Bo tak naprawdę nigdy się nie przydadzą.



 



W szkołach średnich powinni przygotowywać ludzi do życia, uczyć konkretnych rzeczy a przed wszystkim logicznego myślenia. A robią ludziom papkę z mózgów wciskając na siłę w program stare lektury typu Lalka,Dziady,Pan Tadeusz.



Tak naprawdę marnuje się życie na takie głupoty bo nie rozwijają one w ogóle, w szkołach powinno być więcej praktyki mniej teorii.

Przesadzasz w drugą stronę. Nawiązujesz do tylko nieco bardziej skomplikowanych zagadnień, podczas gdy te podstawowe leżą. Polecam posty na FB typu: ile to jest 2+2*2 i sekcję komentarzy pod nimi. Matematyka i również rozwiązywanie nierówności uczą logicznego myślenia, o którym mówisz.

Jest wiele rzeczy niepotrzebnych i wiele, których nas nie nauczą w szkołach. Tylko obierając kierunek w życiu " nie obchodzi mnie nic innego tylko.....( tu każdy wpisuje coś od siebie)" to już na wstępie młody człowiek przestanie się interesować czymkolwiek innym niż to co jest w jego zainteresowaniu. Wtedy to będzie bardzo źle, bo później o naszej przyszłości będą decydować osoby o bardzo zawężonych horyzontach i biorący tylko swój punkt widzenia jako ten prawidłowy. Matura ma za zadanie oddzielenie ziarna od plew i pokazanie, kto faktycznie jest zdolny do jakichkolwiek innych celów jak machanie łopatą. Musi być coś co zmusi ludzi (czy im się to podoba czy nie) do poszerzania wiedzy z różnych dziedzin (nawet takich bzdurnych). Nie chciałbym żyć w kraju, w kórym ludzie nie znają swojej historii bądź nie wiedzą, gdzie leży ich kraj, bo jak powiedział nasz wódz "Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, ten nie jest godzien szacunku, teraźniejszości ani prawa do przyszłości". pzdr

Zgadzam się z G3Ryon. Wiele osób uważa, że matura teraz to pestka, że wystarczy przyjść i napisać. Tak niestety nie jest, a wskazuje na to ilość osób, które poprawiają matematykę (jest to największy odsetek ludzi). Problem nie leży w tym, że dzisiejsza młodzież ma 'upośledzone funkcje logicznego myślenia', tylko wina leży po stronie systemu nauczania i ogromnego spadku samego poziomu nauczania (może nie w stu procentach, ale w całkiem dużym stopniu). Wam starym, łatwiej jest mówić o tym, że matura powinna być najważniejszym egzaminem i trudnym do oporu, bo już jesteście po egzaminie... Poza tym, za waszych czasów też nie było jakoś super źle, bo z tego co słyszałem z opowieści, nauczyciele jak widzieli, że uczeń się stara, to mu pomagali... nawet na maturze... Pomijam już fakt, że matura z matematyki nie powinna być obowiązkowa(tak jak było kiedyś ;-)) z tego względu, że nie wszyscy się w tym czują i nie wiążą z nią przyszłości. Można by kontemplować na ten temat, bo jak widać, są dwie strony tego medalu, ale po co? My nic zmienić nie możemy, a samo narzekanie dla narzekania jest jedynie stratą czasu.

Notabene: Dla tych wszystkich cwaniaczków, co uważają, że matura musi stać się trudniejsza, polecam zrobić tegoroczną maturkę, ot tak, dla sprawdzenia siebie ;-)