Siedem grzechów głównych Guild Wars 2
Siedem grzechów głównych Guild Wars 2, które moim zdaniem wpłyną, lub już wpłynęły na złe funkcjonowanie gry.
Możecie się nie zgodzić, możecie krytykować, możecie wyzywać, ale starałem się najlepiej jak mogłem, podpierając się obserwacjami, dowodami i stosując argumenty (raz lepsze, raz gorsze).
Zapraszam do komentowania, tym bardziej, że jesteście pewnie w trakcie (pół)otwartego Weekendu GW2.
7. Brak informacji o wynikach sprzedaży & kondycji gry
Dziwne. Kilka dni po premierze chwalą się na prawo i lewo, że sprzedali 1 mln sztuk. Półtora tygodnia później stają się jeszcze bardziej nieskromni, informując o 2 milionach sprzedanych egzemplarzy i dziennym CCU na poziomie 400k graczy, po czym następuje… totalna cisza. I tak od ponad dwóch miesięcy (ostatnie info dostaliśmy 13 września), podczas, gdy fani (i nie tylko) czekają na jakiś przeciek, co do wyników sprzedaży i obecnej kondycji gry. Bo tak naprawdę nikt nie wie, ile osób gra teraz czynnie w GW2. Wiecie co? Mam pewną teorię (spiskową?), która może, lecz nie musi się okazać prawdą. ArenaNet nie chce się po prostu przyznać, że sprzedało się mniej sztuk Guild Wars 2, niż przewidywano. Bo to trochę niepoważne, że publikjąc ubiegłotygodniowy, kwartalny wynik finansowy NCSoft, nie dostajemy danych z GW2.
Czyżby Pandy ze swoim 2,6 mln w tydzień (+ pewnie z 3-4 mln z Chin) zdeklasowały największą premierę ostatniego roku?
6. Brak Open Bety przed premierą
Kilka Beta Weekendów, kilka Stress Testów, masa gameplay’ów, jeszcze więcej zapowiedzi… to wszystko za mało.
Postawmy się w sytuacji przeciętnego, pracującego użytkownika internetu, który średnio interesuje się grami, ale chciałby przetestować GW2 przed premierą, choć jego ograniczony czas i obowiązku uniemożliwiają czynne śledzenie internetu. I co? Na Beta Weekend nie dostanie się, bo nie kupił Pre-Ordera. Na Stress Test nie dostanie się, bo nie kupił Pre-Purchase i akurat idzie na nocną zmianę (przecież testy miały miejsce w nocy polskiego czasu i tylko kilka godzin). Jak pech to pech. A przecież nie będzie kupował kota w worku, oceniając grę po gameplay’ach i fanatycznych komentarzach obcych osób.
Tyle problemów, a wystarczyło przecież zorganizować kilkudniową, nawet nie, zaledwie 24-godzinną Open Betę i dopuścić wszystkich, chętnych fanów, by sprawdzili to „wielkie” Guild Wars 2. Najśmieszniejsze, że zarówno TERA Online, The Secret World, Star Wars: The Old Republic, jak i RIFT miały swoje Open Bety. Ale GW2 jest oczywiście ważniejsze, lepsze i nie będzie organizować głupich testów dla wszystkich…
5. Brak Triala z prawdziwego zdarzenia
Takiego, który pozwalałby wejść na GuildWars2.com, kliknąć w banner Try for Free, pobrać klienta i bawić się na kilkudniowym Trialu. Już pal licho ograniczenia. Chodzi mi o pewną przyzwoitość i zaufanie do tych użytkowników, którzy jeszcze nie mieli okazji wypróbować GW2. Na pewno byłoby to prostsze i mniej skomplikowane, niż sępienie klucza od jakiegoś aktywnego użytkownika. Albo pisanie bzdurnego komentarzu, odnośnie tego, ile będziemy spać od piątku do poniedziałku. Albo przeszukiwanie neta w poszukiwaniu tego jedynego Friend Trial klucza.
A przecież w najbliższy tydzień minie 3 miesiące od Head-Startu. Czas najwyższy udostępnić GW2 większej liczbie graczy, tym bardziej, że konkurenci ArenaNet wykonali ten krok znacznie, znacznie szybciej.
4. Max lvl wbija się za szybko
Ile wynosi ten rekord? 32 godziny? Gdzie większość expa wbił przy pomocy Craftingu? Widzicie. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Guild Wars 2 był MMORPG’iem, który w 99% składa się z PvP i znakomitego end-game, gdzie rozgrywka PvE jest jedynie krokiem do głównego celu. Ale tak nie jest. Największy nacisk jest położony właśnie na eksplorację i zabijanie wirtualnych, nie realnych przeciwników. Jeśli wziąć to na logikę, WvW i walka Player vs Player powinna być wisieńką na torcie, zwieńczeniem trudnej, męczącej, długiej, niekiedy monotonnej gry PvE, a nie jak teraz: 80 lvl w trzydzieści godzin i hulaj dusza…
Zaraz pewnie odezwą się głosy – ale lvl cap w WoW osiągnięty został jeszcze szybciej? Owszem. Ale porównajcie sobie teraz WoW’a teraz, a WoW’a dawniej. Teraz zajmuje to 19 godzin. Dawniej (w 2004 w czasie premiery gry) zajmowało to 19 dni.
3. Optymalizacja
Ta sama optymalizacja, która miała być znakomita i gwarantująca wspaniałe, wizualne doznania. Ta sama, za którą Redakcja MMORPG.org.pl dostała potężne baty, choć mieliśmy różne komputery i różne specyfikacje (od mojego złoma, po znakomitego „złoma” Algaista). Ta sama, którą ArenaNet ukrywała przed światem przez pół roku. A na koniec okazało się, że mieliśmy rację, trochę racji.
This means that players who have suffered from poor performance in the past should see an improvement to their frame rate. But there are still discrepancies between individual systems.
A tłumaczenia, że na sterowniku 301.42 chodzi 30% lepiej od innego sterownika jest po prostu głupie.
W miarę czasu było oczywiście coraz lepiej, ale koniec końców wychodzi na to, że GW2 nie jest ani super ładne, ani super wydajne. A to z kolei dowód, że silnik nie został należycie przygotowany.
2. Dynamic Events
Cytat z guildwarsowego Wiki:
Dynamic Events to wydarzenia, które pojawiają się w świecie, spowodowane przez eksplorację i interakcję graczy. Nazywane są dynamicznymi, ponieważ mogą mieć kilka rezultatów, prowadzących do następnych wydarzeń, tworząc efekt kaskady. Raz uruchomione, wydarzenie nie zatrzyma się nawet, jeśli nie ma w pobliżu graczy. Z tego powodu nie ma czegoś takiego, jak porażka, czy zwycięstwo -po prostu każdy wynik wpływa na otaczający nas świat.
Na papierze brzmiało znakomicie. Szkoda, że w rzeczywistości okazało się bublem, żeby nie powiedzieć chwytem marketingowym. Pierwszy, drugi, trzeci raz – okej, ale im dalej, im częściej, tym Dynamic Events stawały się monotonne i niestety… powtarzalne. Wiedzieliśmy już dokładnie, w jakim miejscu, w jakim czasie i jakie niebezpieczeństwa czyhają za rogiem. A słowa wynik wpływa na otaczający nas świat są lekko naciągane, bo nie jest to ten poziom, co chociażby w Wiedźminie 2, nawet nie ten z Star Wars: The Old Republic, gdzie podejmowane decyzje naprawdę potrafią odmienić dalszą grę.
Szkoda, bo to własnie Dynamic Events były jednym z motorów napędowych reklamowej ofensywy Guild Wars 2.
1. End Game
Największy zarzut w stronę GW2 płynący (paradoksalnie)… od Was samych, nie ode mnie. Nie mam tu nic do gadania, mogę jedynie powtórzyć setki, tysiące komentarzy, wpisów z forum, które dają jasny obraz end-game’u w Tyrii.
Jest fatalnie.
Brak raidów, brak battlegroundów, brak otwartego PvP, brak Guild Warsów (jeszcze), brak Title do farmienia, brak poziomu trudności, brak nowych map do PvP, brak trybów gry.
Jednym słowem – brak wyzwań.
I się dziwić, dlaczego gildie, które wiązały z Guild Wars 2 swoją przyszłość… opuściły ją, wracając do swoich, starszych tytułów (tak, mówię przede wszystkim o World of Warcraft). No cóż, ileż można grać WorldvsWorld i chodzić na te same 2-3 dungeony... Albo wracać do GW2, żeby pograć sobie jakiś Event…
guru