Czy warto iść na "gównostudia"?

Witam, w tym roku zdałem maturę dość przyzwoicie, jednak na studia typu UJ, Wrocław i na inne tego typu tzw. "prestiżowe" uczelnie, nawet nie startowałem, bo było mi szkoda kasy na opłaty rekrutacyjne, wiedząc, że i tak nie mam pewności się dostać. A więc postanowiłem poczekać, przemyśleć to i owo, no i trochę wyluzować po Niagarze stresu jakim była matura (ale i tak nic nie przebije egz. kat. B.) Niedawno zobaczyłem, że w mieście 30 km obok mnie czyt. Bielsku-Białej, na ATH, które w opinii wielu jest postrzegana jako gównostudia. jest prowadzony nabór dodatkowy, więc czemu by nie spróbować, pomyślałem, i tu rodzi się proste pytanie: -Czy warto? Czy jeśli będę się systematycznie uczył, to czy mi się to przyda kiedykolwiek? Mówię tu kierunkach: TRANSPORT, AUTOMATYKA I ROBOTYKA I BUDOWNICTWO. Nie chcę tutaj żadnych morałów czy czegoś w tym stylu, chcę tylko poznać opinię starszych i bardziej doświadczonych wiekiem :) . Nie interesuje mnie także to sławne "życie studenckie", ponieważ wizja chlania non-stop jest nie dla mnie.

Jeśli uczelnia jest uważana za słabą, to kierunek może być kiepsko prowadzony i nic z tego mieć nie będziesz. Lepiej popatrz na kolejny nabór na lepsze uczelnie.

ATH nie jest gównouczelnią. AiR lub Budownictwo na pewno Cię nie zawiedzie. Zresztą w dzisiejszych czasach studia tylko ukierunkowują i pomagają wbić się w praktykę, masz sam się uczyć, a potem znaleźć pracę. Lepiej mieć tytuł inżyniera/magistra niż go nie mieć.

Ciekawe pytanie w sumie... Z własnego doświadczenia powiem Ci, że uczelnia jak uczelnia... zawsze możesz powiedzieć na potencjalnej rozmowie kwalifikacyjnej w przyszłości, że tą uczelnie miałeś najbliżej, nie mogłeś sobie pozwolić na wyjazd gdzieś dalej, dlatego wypadło jak wypadło, a czasem padają pytania typu "dlaczego wybrał/a Pan/Pani tą uczelnię?". W moim przypadku była to prawda, ale w niczym mi to nie przeszkodziło ponieważ ważniejszym był kierunek na którym byłem i rozwój na własną rękę. Byłem na informatyce a rozwijałem się w zaciszu domowym w stronę baz danych. Na rozmowie kwalifikacyjnej test mi poszedł ok, następnie w pracy nadgoniłem materiał i braki siedząc po godzinach, i się ucząc. Teraz w żadnym wypadku nie mogę narzekać, a na dokładkę powiem, że niedługo kupuję własne mieszkanie. Nie wszystkim się jednak udało... Natomiast co ambitniejsi wyjeżdżali na jakieś erazmusy, brali udział w projektach wewnątrz uczelni, czy kółkach programistycznych i poradzili sobie jeszcze lepiej. Oczywiście to na przykładzie IT.

Przede wszystkim, zobacz co możesz robić po danym kierunku, który Cię interesuje. Jakie masz możliwości rozwoju. Zwróć uwagę gdzie możesz pracować. Czy masz firmy wokoło miejsca zamieszkania, które mogą Ci dać pracę "w zawodzie". Czy musisz wyjeżdżać gdzieś dalej. Jeśli musisz wyjeżdżać, to czy jesteś gotowy zostawić rodzinny dom. Zwróć uwagę, że im więcej firm w danej lokalizacji mogących zaoferować podobne stanowiska tym lepsze warunki dostaniesz, ponieważ będą mieli deficyt pracowników. Zwróć też uwagę, czy masz jakąś możliwość rozwoju na uczelni lub na własną rękę, oraz czy Cię to co będziesz robił choć trochę interesuje i to jest ważne, ponieważ przychodzenie do pracy z poczuciem "muszę", a nie "chcę" to nic dobrego, staniesz w miejscu bo nie będziesz się chciał dalej rozwijać. Dużo pracodawców wbrew pozorom patrzy, czy robiłeś jakieś kursy, uczestniczyłeś w jakiś projektach. No i wiadomo - gdy nie idziesz do przodu to się cofasz.

1. Jak już planujesz jakiekolwiek studia to na pewno bierz te o kierunku który ciebie interesuje najgorsze co można to robić iść na studia z czegoś co wogóle cie nie kreci.

2. Czy posiadasz jakiś już wyuczony zawód ? (technikum czy coś) bo ogólnie czy masz jakąś wizje siebie jak planujesz zarabiać na życie(na bazie tego warto zaplanować na jaki kierunek iść)

3. Warto zasięgnąć wiedzy od osób już studiujących tam jakie warunki itp.

4. Najważniejsze czy naprawdę chce ci się iść na studia?? Warto się tez zastanowić czy nie lepiej sobie zrobić jakaś szkole zawodową bo aktualnie to na rynku brakuje dobrych fachowców(a tacy tez zarabiają dobrą kasę)

Czemu nie spróbujesz na innych uczelniach? Gliwice, wydział AEI, stan po 1 rekrutacji, albo nawet aktualny stan

Miejsca jakieś są. Zależy z czego pisałeś, bo twoje przeciętne wyniki to może być 31% z matematyki i 80% z polskiego, które na politechnice nic nie znaczą.

@Kurtyzana 1. Nie mam pojęcia co mnie kręci, ale te kierunki, które wymieniłem w temacie wydają mi się ciekawe i myślę, że to starczy. 2. Nie, jestem po liceum. 3. Tak zrobię 4. No tak, ale szkoły zawodowe, uczą zawodów, które wiążą się zazwyczaj z ciężką pracą fizyczną, a ja bym wolał popracować trochę głową, niż ramionami. :D

@Ksarou Nie przeciętne, a przyzwoite! A poza tym, nie widzę jakoś sensu męczyć się w akademiku, wolę mieć spokój i ciszę w domowym zaciszu. A jak będę chciał pobalować to i na to czas się znajdzie. :P Zapomniałem wspomnieć, że głównym plusem wg mnie jest to, że jest zwyczajnie blisko i mogę dojeżdżać samochodem.

jak na studia to tylko informatyczne albo mechatronika reszta to jedna wielka kupa lepiej isc do pracy/staż

Zawsze możesz wynająć kawalerkę albo pokój.

1. Jak już planujesz jakiekolwiek studia to na pewno bierz te o kierunku który ciebie interesuje najgorsze co można to robić iść na studia z czegoś co wogóle cie nie kreci.

Hobbystycznie, to można iść na studia jeśli ma się zapewnione zaplecze materialne (bogatych rodziców, stabilną dobrze płatną pracę, czy po prostu środki do godnego życia).

Studia to jest inwestycja w siebie, więc jak jesteś biedny i chcesz iść na "gównostudia", to lepiej nie idź wcale - zmarnujesz kupę czasu i kasy, a pożytek będzie z tego żaden.

Studia to powinna być wyrachowana decyzja: robisz rozeznanie na rynku pracy, jakich zawodów potrzeba w regionie i czy można coś osiągnąć w życiu z taki zawodem. Potem z tej listy wybierasz to co CI pasuje i starasz się tam dostać i to skończyć.

Obecnie wielu nowych adeptów urzędu pracy narzeka, że nie ma dla nich pracy w zawodzie - no kuźwa nie ma i nie będzie, jeśli się wybrało europeistykę albo humana.

Jak tu już wspomniano, wcale nie musisz mieć wyższego wykształcenia, żeby godnie żyć. Znaleźć teraz dobrego elektryka, kafelkarza czy innego fachowca to jakaś masakra - obecnie oni sami dyktują ceny na rynku i nawet Ci ze średniej półki, mają obłożenie na min pół roku wprzód, kasując spokojnie 10k+ netto za miesiąc (nie żartuję, wiedza z autopsji).

Nie musisz koniecznie być w życiu inżynierem, wybierz zawód na który jest popyt i w którym będziesz dobry, a niczego Ci nie będzie brakowało :)

Ale co ja tam wiem, jestem aktywny zawodowo dopiero od 17 lat, pracowałem w 12 firmach w 3 krajach i raptem od roku mam własną działalność, a mieszkam z żoną i dziećmi w nowym domu wolnostojącym - zdecydowanie nie ma sensu mnie posłuchać ;)

Głównie zastanów się czy na pewno może masz jakąś alternatywę (dobrze płatna praca po znajomości lecz to pewnie fizyczna a chcesz pracować z głową). Wybierz najbardziej interesujący cię kierunek byś z chęcią sam tworzył testował różne rzeczy w zaciszu domowym ;3. Systematyczna nauka = 101% szans na zdanie i oczywiście uważanie na zajęciach wiem bo tak nie robiłem . Jak wspomniał @Gajin może jest coś, praca która nie wymaga wyższego wykształcenia a cie interesuję brnij w to :) .

@Gajin Nie rozumiem jak można MARNOWAĆ czas na NAUCE? Myślałem, że zawsze warto się kształcić, nawet jeśli nie da to żadnych wymiernych/materialnych korzyści. :/

Nie ma czegoś takiego jak gównostudia. Gówno możesz robić jedynie z tym, czego się na mało popularnej uczelni nauczyłeś. Skończyły się czasy, kiedy na UJ czy UW studiowała elita i obecnie coraz mniejsza ilość pracodawców patrzy na to, gdzie ukończyłeś studia - bardziej interesuje ich to, co po nich potrafisz. Znam absolwentów mało znanych uczelni prywatnych, którzy pracują w swoim zawodzie i absolwentów wyżej wymienionych uniwersytetów, którzy mają problemy ze znalezieniem pracy, bo całe studia przebimbali na ściągach, nic nie umieją i sądzę, że dyplom załatwi im pracę. Sama studiowałam na uniwerku i przyznam szczerze, że gdybym miała wracać na studia, to tylko prywatnie, żeby mieć większy komfort kształcenia (bez pań w dziekanacie, których nigdy nie ma i które ciągle gubią dokumenty) i więcej się nauczyć przy odpowiednim nakierowaniu, niż siedzieć na zajęciach, na których po raz setny wałkuje się to samo, i słyszeć od reszty studentów, jaką to oni są elitą narodu, bo na maturze lepiej ściągnęli od innych.

Dlatego imho jeśli interesuje Cię kierunek, a nie możesz wydawać kupy kasy na naukę w innym mieście, uderzaj do Bielska - w razie czego w każdej chwili będziesz mógł zrezygnować.

@Gajin Nie rozumiem jak można MARNOWAĆ czas na NAUCE?  Myślałem, że zawsze warto się kształcić, nawet jeśli nie da to żadnych wymiernych/materialnych korzyści. :/ 

Można marnować czas ucząc się nieprzydatnych rzeczy, które z prawdziwą NAUKĄ nie mają nic wspólnego.

1. Jak już planujesz jakiekolwiek studia to na pewno bierz te o kierunku który ciebie interesuje najgorsze co można to robić iść na studia z czegoś co wogóle cie nie kreci.

2. Czy posiadasz jakiś już wyuczony zawód ? (technikum czy coś) bo ogólnie czy masz jakąś wizje siebie jak planujesz zarabiać na życie(na bazie tego warto zaplanować na jaki kierunek iść)

3. Warto zasięgnąć wiedzy od osób już studiujących tam jakie warunki itp.

4. Najważniejsze czy naprawdę chce ci się iść na studia?? Warto się tez zastanowić czy nie lepiej sobie zrobić jakaś szkole zawodową bo aktualnie to na rynku brakuje dobrych fachowców(a tacy tez zarabiają dobrą kasę) 

BŁĄD!!

Mam 32 lata i mogę powiedzieć coś o studiowaniu. Jeżeli już studiować to nie kierunki które się chce(chyba że na renomowanych uczelniach) tylko takie które są POTRZEBNE., sypnę paroma przykładami. A więc(nie zaczyna się zdania od "a więc"!!!) powiedzmy że chcesz iść na wydział "gier i zabaw i pięknych panienek" jakimi są ekonomia czy Zarządzanie i Marketing(taki przykład) i robisz to na jakieś zwykłej uczelni X mija 5 lat i piszesz magisterkę(albo ktoś ci pisze) kończysz i dumnie rozsyłasz swoje CV i czekasz... i czekasz, przecież mówili że się odezwą, ale gówno. W moim mieście uczelnia wypluwa z siebie rocznie około 80 ekonomistów, teraz jak zapełnić nimi rynek? No nie da się chyba że interesuje cię praca w sieci sklepów spożywczych z twoim wykształceniem robotę masz gwarantowaną :). ALe inaczej sprawa się ma jak zrobisz studia ekonomiczne w jakieś renomowanej uczelni i jeszcze skończysz z wyróżnieniem. Mój kuzyn tak zrobił uczył się ostro w Wyższej szkole biznesu w WWA i dostał się do jakieś Kieleckiej firmy deweloperskiej. Stała pensja ponad 15 tysięcy mieszka w Warszawie, 2 dni w tygodniu pociągiem jeździ do Kielc. Ostatnio wygrała jego firma przetarg na coś tam(głownie dzięki jego biznes planowi) dostał premię 80 tysięcy, czyli można! Jak studiować to kierunki inżynieryjne na nie zawsze jest zapotrzebowanie a w odpowiednich rejonach Polski zarobki z tym związane są bardzo przyjemne. Można też studiować kierunki "elitarne" jak prawnik, geodezja itp. ale by w przyszłości prowadzić własną działalność trzeba zdawać egzaminy państwowe które do łatwych nie należą no i potem budować renomę... jest to ogólnie dość stresowe. Ja np kończyłem studia inżynieryjne z specjalizacją logistyka przemysłowa i chociaż nie lubiłem chemii(nie wiem czemu ale na moich studiach ona była) wiedziałem że będzie ona koniecznością. Obecnie mam stałą pracę, na zarobki kompletnie nie narzekam.

Fajną opcją są też kierunki rzemieślnicze(głownie chyba w technikach nie wiem czy zawodówki już wróciły). Moim bliskim kolegą jest człowiek z zawodu hydraulik, ma własną firmę robi dość duże projekty nawet pod budowę nie wiem... hoteli i co żyć nie umierać.

Zawsze możesz olać studia i iść do wojska... masz kat B(na kierowców zawsze dobrze patrzą a jeszcze jakbyś miał na autobusy ho ho) jako szeregowiec masz 3300 na rękę z mieszkaniówką. Tutaj mina bo jeżeli przez 12 lat nie zdobędziesz wyższego stopnia wywalają cię a emerytura po 15 latach. Znajomy poszedł na Wojskową Akademie Techniczną(tutaj mała mina jeżeli nie zdasz potem oddajesz pieniądze które wlała w ciebie uczelnia) skończył dostał stopień podporucznika i ponad 4 tysiące na rękę :) jak do niego dzwonie on mówi że nie wie za co dostaje te pieniądze :D

Ogólnie jak studiować to albo kierunki inżynieryjne a albo kierunki potrzebne! Albo idź na jakąś socjologię, politologię, historię... będziesz wykształconym bezrobotnym.

PS: Studia nauczycielskie też są spoko(tylko też zależy jakie) Karta Nauczyciela to święty Graal elity nauczycielskiej :)

Studia = xD

Studia = xD

he?

Doczytałem twój pierwszy post i aż napisałem do koleżanki która studiowała automatykę i bio... coś tam(podobne do tego co ty chcesz) Pracuje w Poznaniu i zajmuję się badaniami/testami sztucznych kończyn dla ludzi z takim uszczerbkiem dla zdrowia. Współpracują z firmą z Anglii i Danii. Mówi że kasa spoko, nie są to największe kokosy ale jest uczciwie. Natomiast atmosfera panująca w pracy której się zajmuje i "fun" jaki czerpie z pracy powoduje że jak ma wyjść z pracy jest smutna a kiedy wchodzi cała promienieje. To jest ważne bo nikt tu nie wspomniał o czymś takim jak(szczególnie jak się nie robi tego co chce) wypalenie zawodowe. Ja jestem szefem sam sobie, ale wcześniej pracowałem dla pewnej firmy transportowej i widziałem na ludziach skutki takiego wypalenia...

FreeQ, zapominasz tylko o jednej rzeczy - są ludzie, którzy wolą zarabiać mniej, ale pracować w zawodzie, który ich pasjonuje, niż iść na jakiś kierunek "bo będzie praca" i potem męczyć się nawet za duże pieniądze. Zresztą nie jest też powiedziane, że po "gównokierunku" mało się zarabia.

Zamiast iść na gównostudia lepiej założyć jakiś biznes i zarabiać pieniądze.

Fajnie. Tylko żeby założyć biznes, trzeba mieć jakiś wkład, pomysł, umiejętności zarządzania i odporność na stres, bo pierwsze lata istnienia takiego biznesu to walka o utrzymanie się na rynku.