SMITE
Jeszcze kilka lat temu fani gier typu MOBA mieli bardzo ograniczone możliwości w wyborze produkcji tego gatunku. Jednak League of Legends okazało się tak dużym sukcesem, że kolejne „klony DotY” zaczęły pojawiać się w błyskawicznym tempie. Jedną ze zdecydowanie najciekawszych i najbardziej nowatorskich z nowości wydaje się być SMITE.
To dynamiczna gra, w której postacią sterujemy z perspektywy trzeciej osoby, a więc mamy bezpośredni wzgląd na to, co dzieje się na polu bitwy. Kierowanie bohaterami opiera się na wykorzystaniu klawiszy WSAD, myszki i ewentualnych skrótów klawiszowych. Nic nowego, ale jest prosto i wygodnie.
Początkowo dla graczy będzie dostępna tylko jedna, główna mapa. Składa się ona z trzech ścieżek – lewej, środkowej i prawej, dwóch baz oraz dżungli, czyli obszaru neutralnego, w którym liczbę mieszkańców mogą redukować obie strony konfliktu (wiąże się to z wieloma przyjemnościami, bowiem poszczególne stwory dają różnorodne wzmocnienia). Celem gry jest oczywiście zniszczenie wszystkich umocnień przeciwnika i ostateczne pokonanie Minotaura.
Dojść do tego można przy wykorzystaniu czterech czarów aktywnych i jednej pasywnej posiadanych przez każdą z postaci. Ich efekty są najczęściej symfonią barw i kolorów, choć animacjom można wiele zarzucić. Przede wszystkim większość umiejętności wygląda po prostu marnie. Pocieszam się jednak tym, że to wciąż jest wersja testowa, a do premiery gry pozostało jeszcze sporo czasu.
Postaciami przeznaczonymi do kierowania przez graczy są bogowie. Podzieleni na panteony nieśmiertelni prawdopodobnie znudzili się ogromną mocą i niemal nieograniczonymi w swoim zakresie zdolnościami i postanowili zaszaleć, urządzając sobie regularnie dziesięcioosobowe potyczki. Mimo wszystko pomysł bardzo mi się podoba, bo nie dość, że zapewnia bardzo duże możliwości w doborze bohaterów, to jeszcze nie wymaga budowania herosów od początku.
Podczas rozgrywek nasze konto ciągle powiększają małe sumki pieniędzy. Zdobywamy je również za kłusownictwo w dżungli, przebywanie w pobliżu padających sojuszniczych minionów, dobijanie ich, niszczenie wież wroga oraz zabijanie wrogów i asystowanie w tym precedensie. Za zdobyte złoto możemy kupić w sklepie umiejscowionym tuż przy punkcie odrodzenia wszelakie przedmioty. Tych jednak póki co jest bardzo mało, a wiele z nich to tak bezpośrednia, że niemal prostacka kopia itemów dostępnych w League of Legends.
Gra będzie opierać się na systemie F2P, co oznacza, że rzeczy umożliwiające komfortową rozgrywkę dostępne będą za darmo, a twórcy zarobią tylko na dodatkach wizualnych, nie mających wpływu na statystyki bohaterów. Na razie są to głównie skórki, zmieniające wygląd bogów, ale bez wątpienia do czasu premiery zostaną dodane jeszcze inne elementy. Oczywiście w sklepie dostępnym w menu nie znajdują się tylko i wyłącznie rzeczy płatne prawdziwą walutą. Są także inne (głównie bohaterowie), które można kupić za wirtualne punkty zdobywane po każdym ukończonym meczu.
Grafika jest nierównomierna. Postacie są ładne i kolorowe, niewiele można również zarzucić otoczeniu, ale całokształt zdecydowanie psują animacje. Te często bywają brzydkie i niedopracowane, a wygląd niektórych to już istny wehikuł czasu, który prawdopodobnie chce nam pokazać, jak kiedyś wyglądały tego typu rzeczy. Dodatkowo widok z trzeciej osoby robi swoje i podczas walk drużynowych występują problemy ze zrozumieniem tego, co dzieje się na ekranie
Podsumowując, SMITE może okazać się ciekawą alternatywą dla ludzi, szukających rozgrywki dynamiczniejszej niż ta dostępna w innych produkcjach z gatunku MOBA albo po prostu znudzonych schematycznym podejściem do gatunku. O ile twórcy zdecydują się poprawić błędy wytykane im przez beta testerów, to będziemy mieli do czynienia z porządną grą, mogącą wprowadzić naprawdę spore zamieszanie na rynku. Póki co jednak łapcie za klucze, instalujcie i cieszcie się tą nowatorską rozgrywką!
Dodany przez guru ponad 12 lat temu