Ruins of War
Ruins of war to hasło, które większości graczy nic tak na prawdę nie mówi, jednak po dodaniu, iż to jedna z wielu wersji popularnego RYL'a sprawa staję się nieco bardziej klarowna. Z pewnością fakt, że RYL jest dystrybuowany przez kilku wydawców pod różnymi nazwami wprowadza graczy w zakłopotanie.
Przejdźmy jednak do samej gry, na samym początku przyjdzie nam wybrać jedną z dwóch stron konfliktu - ludzi bądź nieco orkopodobnych ak'kan. Warto zauważyć, że obie rasy znacznie się od siebie różnią pod względem dostępnych profesji oraz czysto stylistycznym. To niewątpliwie duża zaleta wśród ogromu tytułów, w których klasy są lustrzane.
Wróćmy jednak do początku, po zdecydowaniu, po której stronie konfliktu staniemy trafiamy do pierwszej lokacji. Tutaj czeka na nas miła niespodzianka zarówno mapy jak i postacie są utrzymane w bardzo przyjemnej dla oka (nieco średniowiecznej) stylistyce - matowe i dość ponure barwy stanowią bardzo miłą alternatywę dla znakomitej większości gier mmorpg. Po pierwszym zachłyśnięciu się przyjemnym klimatem grafiki przychodzi czas na obiektywizm, gra nawet na wysokiej rozdzielczości prezentuje się po prostu miernie.
Przejdźmy jednak do samej gry, z początku atakuję nas naturalnie kilka quest'ów, które mają nam nieco pomóc wejść w Świat gry - misję od bohaterów niezależnych są w Ruins of War znakomitym źródłem doświadczenia i z pewnością ignorowanie ich nie jest dobrym pomysłem. Skoro quest'y to nie sposób ominąć PvE - tu oczywiście nie może zabraknąć boss'ów oraz miniboss'ów, które dość gęsto wypełniają mapę.
Walka jest dość interesująca, ponieważ nie ma tu tak zwanego targetowania, celowanie jest zatem manualne. Do tego ciekawy system dotyczący zaklęć, w którym dokładność jest nagradzana wyższą skutecznością czaru. Ciekawym urozmaiceniem jest pojawianie się z pewnych lokacjach skrzyń ze skarbami, można powiedzieć, że jest to zdarzenie na wpół losowe, więc z pewnością może przełamać jedną z naszych rutynowych podróży po Świecie gry.
Jeżeli mowa już o skarbach to trzeba też wspomnieć o ekwipunku. Mamy tutaj system przedmiotów inspirowany serią Diablo - setki różnych broni i magicznych zbroi z losowymi bonusami do statystyk. Oczywiście nie mogło też zabraknąć różnych diamentów i innych kamieni szlachetnych, które w sposób magiczny mogą udoskonalić nasze uzbrojenie.
Na koniec zostawiłem sobie PvP, mamy do dyspozycji kilka odmian tego rodzaju rozrywki w Ruin of War - niestety nie jest to nic oryginalnego.
Mamy do wyboru klasyczny duel, jeden z dwóch battleground'ów (lvl 1-60, 60+) oraz otwarte PvP na kilku wspólnych dla ludzi i ak'kan mapach PvE. Sama walka na początku jest dość chaotyczna, do tego ogromne przedział lvl'owe pomiędzy walczącymi graczami potrafią być zniechęcające. W mojej opinii gra mogła by bazować na walce między graczami o wiele mocniej, jednak niestety, aby dobrze bawić się na placu boju z innymi graczami trzeba poświęcić sporo czasu na kolekcjonowanie potężnego uzbrojenia, a następnie jeszcze więcej czasu na „hodowlę” naszego bohatera.
Reasumując, Ruins of War jest na pierwszy rzut okna jednym z wielu tytułów osadzonych w realiach fantasy. Jednak pod tą otoczką banalności jest kilka elementów, których ogrom graczy szuka w grach mmorpg. Z pewnością RoW jest rozrywką na przywoitym poziomie.