5 rzeczy, które NIE podobają nam się w Diablo 4
Wczoraj przeczytaliście o fajnych rzeczach z Diablo 4. Dzisiaj jednak wrzucimy kilka kamyków do ogródka Blizzarda i powiemy o tym, co nam się nie podobało w zapowiedzi, gameplay’ach i panelach tematycznych.
Gotowi?
Grafika
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to, co zobaczyliśmy na gameplay’ach to wersja Alpha (albo Pre-Alpha) i sporo może się jeszcze zmienić, aczkolwiek… Diablo 4 nie zrobiło na nas wizualnego wrażenia. Nie było opadu szczęki i efektu „ale to piękne”.
Gra wygląda poprawnie… i tylko poprawnie.
Po kim jak po kim, ale po Blizzardzie, który dysponuje miliardowymi kwotami, spodziewaliśmy się rewolucji czy nawet pewnego rodzaju „next-genowości”, jeśli chodzi o oprawę wizualną. Diablo 4 mogło zostać najpiękniejszą grą w swoim gatunku…Ale chyba nie zostało. Bo czy Diablo 4 wygląda ładniej niż Wolcen lub Lost Ark na maksymalnych ustawieniach graficznych? No właśnie.
Brak rewolucji
Grafika nie zachwyca i tak samo nie zachwycają poszczególne mechanizmy gry, które nie będą niczym odkrywczym. Żaden z systemów Diablo 4, który został pokazany (lub zapowiedziany) na BlizzConie nie jest nowatorski. Wszystko to już wiedzieliśmy wcześniej: world bossy, randomowe eventy, specjalne dungeony z dodatkowymi utrudnieniami itd.
Już teraz możemy powiedzieć, że Diablo 4 (raczej) nie będzie next-genem i (raczej) nie będzie rewolucją dla gatunku ARPG. Prawdopodobnie dostaniemy solidnego h’n’s, który będzie działał na utartych schematach… tylko tyle i aż tyle.
Bardzo odległa data premiery
Zapomnijcie, że Diablo 4 ukaże się w 2020 roku. 2021 rok też wydaje się mało prawdopodobny. Sam Blizzard przyznał, że gra nie pojawi się wkrótce, nawet według ich standardów („not coming out soon – not even Blizzard soon”).
Przypomnijcie sobie sytuację z Diablo 3. Gra została zapowiedziana w 2008 roku, a wyszła… w maju 2012 roku. Gdyby przyjąć taki scenariusz w przypadku Diablo 4, to na Lilith wyruszymy dopiero w 2023 roku. Będziecie tyle czekać?
End-game
Nie od dziś wiadomo, że podstawą sukcesu gry-usługi (czy tam gry MMO), a tym właśnie będzie Diablo 4, jest rozbudowany end-game. Chodzi o to, żeby gracze mieli po co logować się w kolejnych dniach i ewentualnie wydawać pieniądze.
Niestety w D4 wygląda to na razie biednie. Oprócz tych szumnie zapowiadanych dungeonów i PvP, nie usłyszeliśmy o żadnych innych aktywnościach. Żeby czasem nie skończyło się na tym, że po przejściu fabuły, zostanie nam robienie kolejnych instancji, levelowanie bohatera (w D4 nie będzie Paragonów, tylko coś „innego”) i czasami zabawa gracz vs gracz.
Tym bardziej że Diablo 4 nie dostanie domków, a crafting nie będzie tutaj tak rozbudowany jak, chociażby w Path of Exile.
Na razie D4 wygląda na grę na maksymalnie kilkadziesiąt godzin. Oby to się zmieniło…
Brak konkretnej wizji
Obejrzyjcie sobie jeden czy drugi wywiad z Game Directorem lub Lead Designerem Diablo 4. Panowie „walą” tam ogólnikami, nie starając się nawet zagłębiać w szczegóły gry.
Gdy jednak pojawiło się jakieś drobiazgowe pytanie o ten czy inny element gry, który akurat nie był zaprezentowany na panelu lub gameplay’u, odpowiadali: „nie wiem”, „zobaczymy”, „jeszcze tego nie planujemy”. Nie chcemy być złośliwi, ale to wszystko wygląda tak, jakby Blizzard sam jeszcze nie wiedział, jak ma się prezentować finalna wersja D4 i co powinno się tam znaleźć.
Naszym zdaniem Diablo 4 jest obecnie gotowe w dziesięciu, maksymalnie dwudziestu procentach. Blizzard po prostu zapowiedział nieprzygotowaną grę, bo musiał to zrobić (inaczej nie miałby życia po BlizzConie), a prawdziwa produkcja D4 rozpocznie się dopiero teraz.
Trochę pachnie prowizorką i wcale nie będzie zaskoczeni, jeśli ostateczna odsłona D4 będzie kompletnie inna od tego, co dostaliśmy teraz. To może oczywiście wyjść na plus, ale może tak być przeszkodą.