Auction House, kur*stwo, które nigdy nie powinno powstać...
Przepraszam, że używam tak dobitnego i mocnego słowa, ale nie mogę tego inaczej określić.
Auction House (czy tam Market House) to zwykłe kur*stwo, które było, jest i będzie zamachem na tradycyjny system handlu, jeszcze przecież obecny w starszych MMORPG. To kolejna oznaka casualowości twórców i gier, chcącym wyjść naprzeciw oczekiwaniom nowych użytkowników, nie przyzwyczajonych do tracenia czasu na tak „bezsensowny” system jak kupowanie i sprzedawanie przedmiotów. No co? Nie jest tak. Przecież teraz wystarczy odwiedzić odpowiedniego ludka, wsadzić tam przedmiot, ustalić cenę, liczbę dni i czekać, aż ktoś to kupi, albo i nie. Na tym wszystkim cierpi… Community, które zatraca się w „samowystarczalności”, a drugi gracz nie jest nam do niczego potrzebny.
Dążę do tego, że handel stał się zjawiskiem marginalnym. Szkoda, bo dawniej tak nie było.
Kto żyje na tym świecie więcej niż 20-25 lat pewnie pamięta, jak ważny był to element. Tak, mówię o Tibii, w której trzeba było zapieprzać przez 20 minut z Venore do Carlin, aby sprzedać lub kupić jakieś duperele, cały czas mając pewne obawy, czy aby nie jest to zasadzka na moje pieniądze i nie zostanę napadnięty i zabity gdzieś po drodze, bo takie akcje były tam przecież na porządku dziennym. Owszem, istniały paczki, ale w paczkach mogłeś zostać wykiwany (tak jak przez Allegro), albo machnąć się przy wpisywaniu adresata, przez co towar mógł w ogóle nie dotrzeć, więc lepiej było to zrobić osobiście. Ano tak, nie wspomniałem przecież, że najpierw trzeba było poświęcić długie godziny na znalezieniu odpowiedniej oferty na Trade Channel’u, dogadaniu się co do ceny i zdecydowaniu jeszcze, kto z nas wyruszy na tą długą, niekiedy samobójczą podróż. Transkacje zajmowały tam – po expieniu – najwięcej czasu i nikt jakoś nie protestował.
A np. w Knight Online? Tam żeby coś sprzedać nie wystarczy wyklepać na czacie kilka słów. Trzeba było rozstawić stoisko (tzw. Merchant) i czekać dłuuuuuuuugie godziny (zazwyczaj zostawiało się to na noc), aż między handlarzami przytruchta jakaś osóbka, której spodoba się akurat nasz towar. Trudno? Trudno, ale inaczej się nie da, gdy chcemy zarobić trochę golda.
Wiecie, dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo dopiero Path of Exile i jego powrót do staroświeckiiego model handlu uświadomił mi, jakie to wszystko jest FAJNE, integrujące i wymagające czasu. Gdzie trzeba się bić z innymi userami o lepszy przedmiot, targować z kontrahentami i być na bieżąco w cenach. Brakuje mi tego w innych grach.
Ależ się rozpisałem, a przecież miała to być pogadanka, a nie autorskie spojrzenie na Auction House. Teraz Wasza kolej, zapraszam do komentowania.
guru