Haruki i jego TOP10 ulubionych gier MMO
Nie jestem pewien, czy określenie "TOP10 MMO" dla mojego spisu jest adekwatne, skoro na tę mieszankę składają się nie tylko obecne odczucia, co do tych gier, ale także wspomnienia, przeszłość oraz oczywiście fakt spędzenia przy niektórych tytułach młodzieńczych lat. Właściwie, skoro to "ulubione MMO", to czemu nie! Postaram się jednak przedstawić mój sposób widzenia na dane twory, jednocześnie tłumacząc dlaczego dany MMO znajduje się na tym, a nie innym miejscu. Czy zwycięski tytuł kogoś zadziwi? Nie wiem, pewnie przekonam się czytając Wasze komentarze. Nie przedłużając - zaczynajmy!
10. Rakion
Rakion jest jedną z tych gier, do których mam ogromny sentyment, dlatego nie wyobrażałem sobie spisu, w którym wspomniany tytuł nie zostałby umieszczony, chociażby na zaszczytnym, dziesiątym miejscu. Wliczmy w to jeszcze masę przyjaciół, która bawiła się przy tym MMO razem ze mną i sukces gwarantowany. Szkoda tylko, że Rakion stracił już swoją świetność. Zdominowany przez bugi, oraz oczywiście mnóstwo botów, spadł na samo dno hierarchii. Pewnie dlatego zajmuje 10. pozycję, nie wyższą. Nie da się systematycznie bawić przy grze, w której niemal każdy użytkownik choć raz skorzystał z nielegalnej pomocy, zaś twórcy sami w sobie zupełnie nic z tym nie robią. W efekcie przychodzi nam walczyć z hybrydami, które osobiście nic nie osiągnęły, jednak uzyskane "brudne pieniądze" wykorzystują do kupna unikatowych przedmiotów, które skutecznie zwiększają ich szansę na wygraną, niezależnie od poziomu. Niestety, ale obok czegoś takiego nie da się przejść obojętnie, stąd moja decyzja o zaprzestaniu grania. A szkoda, bo chętnie wróciłbym do Rakiona, gdybym miał takową możliwość. Zresztą, opustoszałe serwery i brak pokoi, w których można by było zagrać z kimś normalnym, świadczą wyłącznie o tym, że nie jestem jedynym, który sądzi, że to MMORPG już dawno przestało istnieć w branży, co oczywiście nie zmienia faktu, że gra była naprawdę dobra i to przez całkiem długi okres. W moim mniemaniu, rzecz jasna.
9. Conquer Online
Miejsce dziewiąte należy do Conquer'a, przy którym godzinami siedziałem nie tylko ja, ale także moi znajomi. Bez względu na wiek czy płeć, wszyscy w to grali. Zaczęło się od jednej osoby, skończyło na pladze całego osiedla. Tak jakby to MMORPG było zaraźliwe. I rzeczywiście, było. Jest to jedna z nielicznych gier 2D, która tak bardzo przypadła mi do gustu. Nie chodzi tylko o frajdę dzieloną z kolegami, ponieważ wielokrotnie zdarzało się, że sam włączałem ten tytuł i nie odrywałem się od niego przez długie godziny. Conquer miał w sobie coś, czego inne produkty wówczas nie miały - klimat, różnorodność, doskonałość. Przebrnąłem przez tę grę chyba każdą możliwą do stworzenia klasą, za każdym razem ekscytując się w momencie, w którym wypadał tzw. "Dragon Ball" - praktycznie najcenniejsza rzecz w grze, o ile niczego nie zmienili. Nawet teraz mam ochotę powrócić do tego MMO, bez żadnych skrupułów. Conquer Online potrafił zainteresować do tego stopnia, że ojciec mojego kolegi także stworzył postać i, o dziwo, grał stosunkowo często. To chyba najlepszy dowód na to, że ten produkt rzeczywiście umiał sprostać wymaganiom każdego. Dlaczego 9. pozycja? Ano dlatego, że Conquer to mimo wszystko zamierzchłe czasy, zaś dalsze tytuły wypierają go z mojej listy, aczkolwiek w mojej opinii nadal zasłużył, by się tutaj znaleźć. Po prostu wpadł mi do głowy i w niej pozostał.
8. Allods Online
W tym momencie obiecuję odstawić sentymenty na bok i skupić się na tym, co ten spis ma przedstawiać. W końcu to dziesiątka ulubionych MMO, a nie dziesiątka najmilszych wspomnień. Zdaje mi się jednak, że wcześniejsza dwójka tak czy owak słusznie uplasowała się na danych miejscach. No nic, mniejsza z tym. Allods Online jest grą, która do teraz przywołuje uśmiech na mojej twarzy. Był swoistego rodzaju alternatywą dla osób, które z wielu powodów nie chciały kupić znanego wszystkim WoW'a. W moim przypadku była to niechęć do wydawania pieniędzy na coś, w co mogę bardzo szybko przestać grać, znając własne upodobania i skłonność do częstych zmian decyzji czy gustu. Dlatego postanowiłem spróbować zabawy w Allods i nie zawiodłem się. Może nie wciągnął mnie na tyle, by rozważyć zakup World of Warcraft, aczkolwiek nadal sądzę, że nie ma lepszego produktu, który z jednej strony naśladowałby "króla MMO", a z drugiej posiadał własne, innowacyjne rozwiązania, których w WoW'ie mimo wszystko nie ma. Ponadto jest darmowy i naprawdę trzyma poziom, co zaskoczyło nie tylko mnie, ale także może zaskoczyć Was, o ile jeszcze nie próbowaliście w niego zagrać. W każdym razie, zasłużył na miejsce 8!
7. Audition
Podejrzewam, że tutaj Was zaskoczę, ale tak, Audition pojawia się w moim spisie. Pomijając wszelkie gry taneczne, które wypadają przy tym tytule mizernie, Audition ku mojemu zdziwieniu wciągnął mnie na tak długo, że nawet nie jestem w stanie zliczyć. Lubię rozgrywkę zręcznościową, a ten produkt był pewnego rodzaju odskocznią od mordowania wszystkiego, co tylko napatoczy się na naszej drodze. W dodatku taniec zaprezentowany w powyższym MMO naprawdę wymaga nie lada umiejętności, rzekłbym nawet, że wyśmienicie opanowanej koordynacji ręka-oko. Dołóżmy do tego znane, popularne piosenki, możliwość wykonywania kombinacji razem z partnerką i voila! Nic dodać, nic ująć. Ostatnio znowu włączyłem tę grę, z nadzieją na to, że ponownie chwyci mnie w swe sidła. Spędziłem przy niej nieco ponad godzinę, a to całkiem niezły wynik jak na ten typ MMORPG, który niekoniecznie wydaje się popularny. No chyba, że jesteś słodką nastolatką. Tym razem jednak Audition pokazał, że może w niego grać każdy, kogo choć trochę jarają takie klimaty, a wstukiwanie horrendalnie skomplikowanych kombinacji "strzałkowych" w zaledwie parę sekund nie jest dla niego większym problemem. Podsumowując, taneczna gierka na rozluźnienie potrafiła tak odprężyć i zmobilizować do treningu (bo przecież trzeba pokazać, że nawet te najtrudniejsze partie da się wygrać!), że udało jej się, w nieznacznym stopniu, ale jednak, przebić Allods Online, plasując się na pozycji tuż przed nim. Dziwne? Możliwe, ale taka jest moja decyzja.
6. Tibia
"Widzę, że tylko tibijczycy mogą zostać redaktorami na tej stronie" - do dziś śmieję się z tego komentarza, który został zamieszczony pod moim pierwszym felietonem. Oczywiście, Tibia znajduje się w moim spisie. I to na 6. miejscu! Wspominałem już o swoim stosunku do tej gry, zdania nadal nie zmieniłem. To MMORPG było i jest jednym z najlepiej skonstruowanych produktów, który posiada nie tylko klimat, ale też fantastyczną rozgrywkę, prostą w obsłudze oraz graficznie przyjemną dla oka (mimo "słabej" jakości). Pod pojęciem Tibia kryje się nie tylko oryginalna wersja tego tworu, aczkolwiek też wszelkie jego odmiany. Dragon Ball, Naruto, prywatne serwery - to wszystko dzięki Tibii. Dlatego uważam, że nie powinniśmy skreślać tego produktu wyłącznie dlatego, że czasy dzieciństwa, w których większość z nas bawiła się w tym MMO, minęły. Ta gra nadal może sprawiać tyle samo radości, nieważne czy w wersji oficjalnej, czy może zmodyfikowanej. Tibia była moją pierwszą grą online, o której nigdy nie zapomnę i której nie przestanę lubić, co oczywiście nie oznacza, że przy każdej nadarzającej się okazji będę o niej wspominać. Teraz mogę, bo to subiektywna lista, mająca na celu przedstawić mój sposób postrzegania najlepszej (czy tam ulubionej) dziesiątki MMO. I taki jest mój wybór, czy komuś się to podoba czy nie. Czemu "tylko" 6. miejsce? Bo, jak już kiedyś pisałem, Tibia odeszła poniekąd w zapomnienie, nie gram już tak często, a inne produkty zasługują na to, by być od niej wyżej.
5. DC Universe Online
Pierwsze MMORPG, w które zagrałem na... konsoli Playstation 3. Nawet sobie nie wyobrażacie, w jak wielkim szoku byłem, że tak świetna gra online mogła zostać wydana również w wersji na konsolę. Oczywiście to ogromny plus, ponieważ gdyby nie ten fakt, zapewne nie poznałbym DC Universe, bo wcześniej jakoś się tym tytułem przesadnie nie przejmowałem. Teraz jednak widzę, że to MMORPG, z otwartym światem, możliwością stworzenia unikatowego superbohatera, gdzie niemal każdy wygląda inaczej i posiada różne moce, jest jednym z lepszych, w jakie miałem okazję zagrać. I choć nie przeniosłem się z PS3 na komputer stacjonarny czy laptopa, to jednak nadal uważam, że niezależnie od sprzętu na którym gramy w DC Universe Online, odczucia są podobne, jeśli nie identyczne. Kto nigdy nie marzył o zostaniu bohaterem, posiadającym wyjątkowe moce i ratującym niewinne istoty z opresji, niech podniesie rękę. Zaraz, żadnych dłoni nie widzę! No właśnie.
4. Perfect World
Idealny Świat, tak wspaniały i niesamowity, jak nigdy dotąd. Produkt, który jest dla mnie prawdziwym uosobieniem perfekcyjności nadal ma się doskonale, dzięki czemu nawet teraz włączenie go i pogranie przez dłuższy okres nie jest dla mnie żadnym problemem. Efekt, który chcieli osiągnąć twórcy tego tytułu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, bo rzeczywiście odczuwam, że to MMO naprawdę jest idealne, choć oczywiście posiada wady, jak wszystko. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal wywołuje u mnie to samo wrażenie, a z uwagi na to, że sam jestem perfekcjonistą, bardzo mi coś takiego odpowiada. Piękne krajobrazy, nad głową fruwające anioły, pod stopami płynące syreny, coś fantastycznego. Polecam każdemu, kto jeszcze nie spróbował. Jestem zdania, że Perfect World jest takim produktem, od którego nie da się uciec na zawsze. Prędzej czy później do niego wrócimy, a przynajmniej ja tak mam. Chociażby dla ponownego ujrzenia tych wszystkich widoczków, zapierających dech w piersiach. Dla polatania w przestworzach, albo nurkowania w głębinach oceanu. Jako syren (zabawne określenie) czy anioł, wszystko jedno. Ważne, że w świecie, w którym każdy szczegół jest idealnie dopracowany, prawda? A przynajmniej na pozór tak się wydaje.
3. TERA Online
To musiało w końcu nadejść. Dynamiczne MMO, które w dzisiejszych czasach podbijają rynek tego typu gier, także znalazło się na mojej liście. Nie jestem jakimś ogromnym fanem non-targetów, lecz TERA Online mimo dziwacznego i niezrozumiałego dla mnie zabiegu, w którym postać Uzdrowiciela leczy z bliskiej odległości, przypadła mi do gustu. Tak po prostu jest, zero ściemy. Można by jej wytykać błędy, jak samonaprowadzające strzały łucznika, których nie można uniknąć (dlaczego więc system non-target?) czy inne bzdety, aczkolwiek temu MMO nie można odmówić jednego - jest cholernie wciągający i potrafi zaciekawić, chociażby mechaniką, świetną grafiką oraz rzecz jasna mnogością klas do wyboru. TERA zasłużyła na trzecie miejsce w moim spisie, ponieważ spośród wszelkich gier typu non-target, ta najbardziej mnie usatysfakcjonowała. Nie potrzebowałem nawet nikogo, kto mógłby mi towarzyszyć w tej wędrówce. Wystarczył mi fakt, że sam sobie gram, a wokół siebie mam innych walczących. Choć potencjalnie nieznajomi, to w każdej chwili mogą stać się sojusznikami. Chyba nie potrzeba więcej powodów, które świadczyłyby o tym, że TERA zasługuje na miejsce na podium. Niby zdobywa tylko brąz, ale lepsze to niż nic.
2. Aion
W Aionie najbardziej urzeka mnie chyba fabuła. Wystarczy uważnie przyjrzeć się całej historii i szybko dojdziemy do wniosku, że niekoniecznie Ci, którzy są przedstawiani w grze jako dobra rasa, są takimi w rzeczywistości. Te i inne zawiłości fabularne powodują, że pod otoczką genialnej rozgrywki, wspaniałych efektów wizualnych oraz niesamowitego klimatu, Aion staje się lepszy od wszystkich wyżej wspomnianych tytułów razem wziętych. Jest nie tylko doskonały, ale także spolszczony, co również przekłada się na plus. W mojej opinii nie ma gry, której udałoby się Aion'a przebić, bo zawsze napotyka się jakiś problem, czy to natury estetycznej czy mechanicznej, z kolei ten produkt jest mocny z każdej strony. Oczywiście jako gra MMO, w której bohatera się pielęgnuje, systematycznie go odwiedza i zdobywa doświadczenie. Piszę to, żeby ostrzec przed kolejną pozycją. Dlaczego? Ano... Pewnie zapytacie, czemu Aion nie jest na pierwszym miejscu? W sumie nie byłoby to nic dziwnego, skoro tak go wychwalam i uważam za "idealnego" w każdym calu. Problem polega na tym, że mimo mojej ogromnej sympatii do tego tytułu, to jednak jest jedno MMORPG, któremu udało się zatrzymać mnie na jeszcze dłużej i zwiększyć częstotliwość odwiedzin tego produktu. O której grze mowa? Zaraz się przekonacie.
1. League of Legends
Tadam! I jest. League of Legends ulubioną grą Harukiego, owszem. Nigdy nie spotkałem MMO (bo MOBA zalicza się do MMO), które odkryłoby moje maniakalne zapędy do tego stopnia, że nie mógłbym obyć się bez przynajmniej jednej rozgrywki dziennie. Oczywiście czasem zdarza mi się nie włączyć LoL'a, jednak zazwyczaj co najmniej jedną turę zagram, chociażby późnym wieczorem. Nie jestem pewien, czy ma to związek z tym, że zawsze znajdzie się ktoś znajomy online. W jakimś sensie na pewno tak, ale nie zmienia to faktu, że równie dobrze mogę bawić się przy tym tytule sam i sprawia mi to tyle samo frajdy. League of Legends, jako produkt z turową rozgrywką sprawdza się idealnie, ponieważ nie muszę spędzać przy nim wielu godzin, choć ta gra ma taką specyfikę, że na jednej partii zazwyczaj się nie kończy. "Jeszcze tylko jeden meczyk i będę w nowej dywizji!" - skąd ja to znam? W dodatku, gdy zdarzy się, że przegram, muszę przecież nadrobić, prawda? Czas nie zawsze na to pozwala, ale jeśli znajdę wolną chwilę, w której akurat nic nie robię i zwyczajnie się nudzę, to czemu nie? W każdym razie, LoL zasługuje w moim rankingu na złoto. Nie mogło być inaczej. Mnóstwo bohaterów, współzawodnictwo, wymagana współpraca z innymi ludźmi, ciągłe nowości, turnieje, a nawet możliwość wygrania realnych pieniędzy - czego chcieć więcej? Niezależnie od tego, jak ktoś postrzega LoL'a, dla mnie jest na pierwszym miejscu. Nie żadna DOTA, nie inna gra typu MOB, tylko właśnie League of Legends. Jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. I basta!
Haruki