Hearthstone jest zajebisty, czyli moje wrażenia z bety
Jestem szczęściarzem.
Wiecie dlaczego? Bo bawię się w grę, za którą niektórzy desperaci są gotowi zapłacić 600 złotych, nie mówiąc o całej reszcie, która dzień w dzień bierze udział w morderczym „wyścigu szczurów”, aby tylko upolować ten jeden, jedyny beta-klucz. Przyznam się, że na początku nie rozumiałem ich fanatyzmu i tego wszechobecnego hype’u (przecież jak można wydać 30-40% polskiej, miesięcznej wypłaty na wstęp do bądź co bądź darmowej pozycji), ale szybko zmieniłem zdanie, kiedy otrzymałem własną wejścióweczkę do nowej gry Blizzarda.
Bo Hearthstone: Heroes of Warcraft jest po prostu zajebisty.
Tak, mówię to ja – karciany laik (nie licząc gówniażerskiej miłości do Yu-Gi-Oh i wszyskiego innego związanego z tą marką), który wszelakie TCG’ki omijał szerokim łukiem, a jeśli już musiał wypróbować… to dostawał konkretne lanie, przez które odechciewało mu się dalszego grania. Tak szczerze, to tutaj również obrywałem na początku ostre cięgi, czy to od botów, czy to od żywych graczy, ale na szczęscie tylko na początku, bo w Hearthstone świetnie sprawdza się zasada:
EASY TO LEARN, HARD TO MASTER
W pierwszy dzień (sobotę) szło mi koszmarnie, w niedzielę trochę lepiej, w poniedziałek oblokowałem wszystkie karty podstawowe dla mojej klasy, zaś wczoraj zanotowałem najlepszy wynik od początku, wygrywając 9 pojedynków pod rząd. Dlatego opanowanie zasad zabawy i poznanie własnych kart (i ich możliwości), to kwestia zaledwie kilku dni, jednak dojście do mistrzostwa oraz ogarnięcie wszystkich strategii czy kont-strategii to z kolei baaaaaaaardzo dłuuuuuuuga, ale całkiem przyjemna droga.
Karciankę Blizzarda porównałbym… z League of Legends, pomijając oczywiście całą negatywną otoczkę, gimbusiarnię oraz resztę nierozgarniętych, nie-myślących graczy. Tam również zasady są w miarę proste i przyjazne nowym użytkownikom, zaś wszystko wydaje się przejrzyste, wręcz podane na tacy. W Hearthstone jest podobnie, bo to TCG w najczystszej, wręcz prostackiej formie, która ogranicza nas do kilku nieskomplikowanych czynności. Brak tu jakiejś fabuły a’la Might & Magic: Duel of Champions, brak Auction House, opcji trade’owania, jakichś dungeonów, rajdów, złożonych questów (jak to zobaczymy m.in. w HEX) – to po prostu karcianka, która polega na zdobywaniu kart, przygotowaniu talii i wreszcie pojedynku, a może przede wszystkim pojedynku. Z jednej strony rozumiem, dlaczego zrezygnowano z tego wszystkiego - jest to przecież produkcja casualowa (tak, nie boję się użyć tego słowa), skierowana nie tylko na pecety, ale również urządzenia mobilne, więc automatycznie pozbawiamy się dodatkowych opcji, które wpłynęłyby na wagę klienta. Z drugiej, trochę żałuję, bo mam wrażenie, że z Warcrafta można było wycisnąć więcej i stworzyć coś znacznie, znacznie większego.
Fenomen Hearthstone tkwi jednak w czymś innym. To podtytuł Heroes of Warcraft, a ściślej mówiąc tylko jedno słowo Warcraft. Fanów tego uniwersum należy liczyć w dziesiątkach milionów, więc nawet jeśli ktoś nie przepada za karciankami, to szybko się do nich przekona, bo nowa gra Blizzarda przypomni wam wszystko to, co widzieliście w strategicznych Warcraft’ach, World of Warcraft’ach, a nawet… DotAch 1 i DotAch 2. Od razu poczujecie się jak w domu, słysząc znajome głosy (tak, to ten sam voice-acting, co w przypadku W3), widząc ich mordy ich zdolności, które w żaden sposób nie odbiegają od pierwowzorów.
Istnieje 9 podstawowych postaci: Mag, Łowca, Wojownik, Szaman, Druid, Kapłan, Łotrzyk, Paladyn oraz Czarnoksiężnik, które odpowiadają (i nazywają się) swoimi imieniami ze świata Azeroth; tak więc Wojownik to Garrosh, Druid Malfurrion, Szaman to Thrall, Łowca Rexxar, Łotrzyk Valeera, Kapłan Alduin, Czernoksiężnik Gul’dan, Paladyn Uter, a Mag Jaina. Zaczynamy jedną z nich, a kolejne odblokowujemy poprzez trening i pokonanie odpowiedniego bohatera. O zasadach walki nie będę wspominał, to przecież oczywsta oczywistość, więc przejdę do specjalnych mocy, które posiadają nasi herosi w zależności od sprawowanej profesji. Kapłan będzie mółg oczywiście leczyć siebie, ale również swoich stronników, Łotrzyk atakować drugiego bohatera z wielką mocą, Wojownik wspomagać się pancerzem, Paladyn przyzywając pomocnika, Szaman summonując losowego totema, Mag uderzać Fireballem itp. itd.
Gwarantuję wam, że zabawa kążdą z nich jest inna, unikalna, wymagająca innych umiejętności oraz kart. Nastawiając się na granie np. dps’em, mimowolnie rezygnujecie z defensywnych kart na rzecz dużego i bezpośredniego ataku; odwrotnie sytuacja ma się z Supportami, gdzie polegacie na obronie i leczeniu swoich kreatur. Każdy pojedynek to odrębny rodział Hearthstone, a jego los może odwrócić się w jednej turze. Zawsze miejcie na uwadze, że przeciwnik może posiadać kontra-kartę, która zniweczy cały wasz misternie ułożony plan. Parę razy się na to złapałem - będąc już całkowicie pewnym wygranym, otrzymywałem zabójczą kombinację ciosów, która przekreślała szanse na zwycięstwo (działa to w dwie strony i niekiedy ratowałem swoje dupsko hexami, gdzie zamieniałem ich end-game’owych pomocników w niegroźne owieczki).
Jak walczymy? W trybie Pojedynku, czyli konfrontacji z innym graczem w rankingowym lub pozarankingowym systemie, Treningu, wiadomo, potyczki ze sztuczną inteligencją oraz Arenie, chyba najciekawszym modzie, który najpierw wymaga odblokowania wszystkich postaci, a następnie wykupienia „biletu” za sztuki złota… albo realną gotówkę w kwocie około 8 złotych. Wlazłem na niego dwa razy... i dostałem totalny wpierdo*, więc naprawdę nie mam się czym chwalić (z Areny odpadasz po trzech porażkach).
A jeśli już jesteśmy przy „wazeliniarstwie”, to trzeba również wspomnieć o świetnej, po prostu świetnej lokalizacji. O znakomitym dubbingu już mówiłem („Przycupnij sobie przy kominku”, „Moja magia rozerwie Cię na strzępy”) ale o „słowie pisanym” jeszcze nie. Mam wrażenie, że przy tłumaczeniu Hearthstone na język polski brali udział Panowie od Diablo 3, a to dlatego, że niektóre zwroty są tak swojskie i tak karykaturalne, że chapeau bas: Rysiek z Klanu i Dziewczyna Szamana (tytuł utworu Justyny Steczkowskiej) to tylko niektóre przykłady.
Przy całym szacunku dla nowej gry Blizzard, to jednak wciąż beta, więc brakuje jej końcowych szlifów. Nie mówię wcale o zastąpieniu polskich znaków standardową czcionką, bo mi to akurat nie przeszkadza, tylko raczej złym zbalansowaniu niektórych stronników. Już wiadomo, że karty z tzw. taunt (prowokacja – wymuszamy na przeciwniku, aby atakował konkretnego bohatera) są bardzo OP, więc po zakończeniu CBT czeka je pewnie spory nerf. Podobnie z niektórymi umiejętnościami Maga, który atakami AoE może wyczyścić pole przeciwnika z najlepszych kart. To jednak kwestia kilku, małych aktualizacji, więc nie należy się nimi szczególnie przejmować.
Reasumując.
Gdy w marcu tego roku zapowiadano Hearthstone: Heroes of Warcraft nie byłem do końca przekonany, czy takiemu komuś jak Blizzard przystoi tworzenie „darmowej karcianki” skierowanej jeszcze do zwykłych, niezbyt lubianych casuali. Bałem się, że niektórzy fani poczują się dotknięci tym faktem i zarzucą firmie "rozmienianie się na drobne", albo co gorsza profanowanie ich ulubionego uniwersum. Nic takiego nie miało - na szczęście - miejsca.
Bo Hearthstone to znakomity, dający ogromny frajdę produkt, który odniesie kolosalny sukces. Nie mam wątpliwości, że będą w niego grać wszyscy i wszędzie. Amen.
PS Polujcie na kluczyk, bo naprawdę warto!
guru