Komiks odc. 22 - MMO, czy nie MMO? O to jest pytanie
Gdzie kończy się gra kooperacyjna, gdzie zaczyna się mmo? To dopiero jest ciekawe pytanie. Co więcej wraca ono, niczym bumerang, przy wszelkich niusach o H&S, MOBAch czy FPSach. Jako ciekawostkę dodam, że status "MMO'RPGów" opartych wyłącznie na instancjach również nie jest pewny. A wszystkiemu winne są dość ogólnikowe, abo wzajemnie nachodzące na siebie definicje.Znaczna część tego w co dziś gramy to (powinny być) gry typu Co-Op games. Ich sensowny opis ( w przypadku COrpg) wygląda tak :
"A competitive online role-playing game (CORPG) differs from the standard massively multiplayer online role-playing game (MMORPG) in that they are less focused on the massive group experience. All outside areas are instanced, meaning that a player and his group are the only ones there, so that every player gets his or her own unique version of the game's story without the headache of killstealers or people disrupting the fun. "
Idąc jego tropem to żadne H&S nie jest "mmo", a co więcej vindictus czy nawet gw2... nie jest MMO! :). Niby wszystko jasne, ale problem pojawia się w próbie określenia co oznacza "less focused", no bo jak kreślić kiedy jest wystarczająco "less" żeby to już nie było "massively multiplayer online"? Jedynym jasnym punktem zaczepienia jest kryterium "niemożności spotkania gracza spoza swojego party w instancji". Ale znowu... spotykamy ich w miastach i na arenach pvp. Takie to pół na pół.
Definicja mmo nawet nie będę przytaczał, każdy zna te szalone jedno zdanie, które da się rozpisać na cały esej, ale nadal sens pozostanie ten sam. Pojawi się po prostu więcej " large number of players" i "only online", ile to jest large? A wyłączność gry w internecie mogła by coś tutaj uratować gdyby nie to, że teraz nawet niektóre pozycje single player wymagają stałego podłączenia...
Jest to luźne, że da się nawet niektóre singlówki nazwać mmo.
Wydaje mi się, że co-op po prostu zniknie jako pojęcie i każdą rozgrywkę sieciową będziemy określać mianem MMOG