Krótka piłka: Złoto, srebro i grube miliony.
Taka mała rozrywka umysłowa na środek tygodnia. Otóż tym razem katalizatorem rozmyślań stała się nadchodząca denominacja i zmiany walutowe nadchodzące w Final Fantasy XIV. Kto chce niech sobie przeczyta, ja was nie będę zanudzał na siłę tą grą.
Porozmawiajmy za to o pieniądzach.
Złoto. Srebro. Brąz.
Znacie to. System kojarzony raczej z produkcjami zachodnimi, jak World of Warcraft, LOTRO czy Allods Online. Setka brązu = 1 srebra, 100 srebra = 1 złota. Proste i klimatyczne. W teorii.
Problem jest taki, że większość gier pozwala nam już w pierwszy dzień przygody dojść do etapu błyszczących złotówek tym samym czyniąc ten podział absolutnie bezużytecznym, bo liczy się wyłącznie gold.
Jeszcze pół biedy jeśli gra jest do tego przystosowania już od podstaw, ale często system walut jest zmieniany dopiero w wersji amerykańskiej czy europejskiej podczas gdy w krajach azjatyckich są to normalne setki, tysiące i miliony bez dodatkowych komplikacji.
Co jeszcze gorsze - to się sprzedaje i ludziom z jakiegoś powodu wydaje się, że jest to lepsze niż jednoliczbowy stan konta.
W taki sposób postąpili na przykład wydawcy TERA - EnMasse (nie jestem pewien wersji od Gameforge). W rezultacie zamiast 10000 oryginalnej jednostki mamy 1 gold. Tylko jaki to ma sens w grze wielkich liczb, gdzie jeden teleport scroll u NPC kosztuje 1g, a byle kawałek ekwipunku jest już liczony w tysiącach?
Srebro i brąz nie mają żadnego zastosowania i są tam tylko dla celów estetycznych. Więc pytanie brzmi - po co?
Krótka piłka: podział waluty na złoto, srebro i brąz. Naprawdę przyciąga do gry i robi różnicę?
*Ozonek