Kto i jak na MMORPG się wzbogacił

Dodany przez admin prawie 11 lat temu
18 10396
Kto i jak na MMORPG się wzbogacił

Wstępniak

A: Za robotę byś się wziął a nie ciągle na tym **** komputerze grasz!
B: Daj spokój kochanie, ja na tym komputerze P R A C U J Ę! Zobaczysz, jeszcze będziemy bogaci.
A: Ty już totalnie zgłupiałeś...
„Zgłupiałem?” Zapytał siebie w myślach. Przecież można na tym zarobić... Można?
No właśnie, jak to jest z tym zarabianiem na graniu? Myślę, ze zdecydowana większość z nas marzyła o tym by mieć pieniądze z tego co uwielbiają robić. Czy są więc tacy którzy na MMO zbili fortunę? Jasne, że są! Jednak jest ich naprawdę mało, a i legalnych sposobów na zarobek nie ma zbyt wielu.


Ni hao farmerzy

  Jak śpiewała pewna polska wokalistka - która swoją droga trzyma się świetnie jak na swój wiek - ale piosenki ma dość mierne.. Ekhm.. ja nie o tym. „Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa”. Trudno się z nią nie zgodzić nawet jeżeli mówimy o grach MMORPG. Od początku istnienia gatunku każda sieciówka posiada pewną walutę (i wcale nie musi być to złoto), za którą kupujemy nowy ekwipunek, materiały do craftu, gemy, enchanty, mounty, pety itp. itd. Kilka pikseli sprawiających, że nasza postać będzie silniejsza, zwinniejsza, niekiedy „mądrzejsza” i co najważniejsze będzie świecić się, jak lampki na choince wśród szarych mas newbie. Skoro jest popyt, jest i podaż. Już w pierwszych produkcjach gracze zaczęli sprzedawać ingamową walutę za realne pieniądze tym, którzy jej potrzebowali. Z czasem, gdy rynek gier masywnie sieciowych zaczął rozwijać się szybciej, pozwalając już nie tysiącom a milionom osób wejść do wirtualnych światów, biznes handlarzy złotem rozkwitał. W pewnym momencie gold farming stał się na tyle dochodowy, że nasi azjatyccy przyjaciele stworzyli - o zgrozo - „domy farmerskie”! Pracownicy (często za bardzo małą pensję), po kilkanaście godzin dziennie zdobywali złoto, którą następnie boss sprzedawał! Oczywiście sam „proceder” nie spodobał się twórcom gier, którzy wypowiedzieli wojnę farmerom zarówno jednostkowym, jak i zorganizowanym. Pomysłowi gracze od razu wpadli na pomysł, że to co oferują wcale nie jest złotem, a jedynie czasem spędzonym na grze. Legalność sprzedaży jak i zakazu jest kwestią sporną. Prawo nie mówi nic o wirtualnej własności. I tak koło się zamyka. Jedni sprzedają, drudzy kupują, a Ci trzeci straszą banhammerem.



Bohater bohaterowi nierówny

Drugim z popularnych sposobów zarabiania na MMO jest – jakżeby inaczej – handel postaciami. Wyobraźmy sobie sytuację: Janusz – głowa rodziny – w ciągu dnia spędza przed monitorem tylko chwilę a jedyną okazją do dłuższej rozgrywki jest piątkowy/sobotni wieczór. Pan Janusz nie ma więc szans na wygearowanie postaci do poziomu solidnego end-game'u. Z drugiej zaś strony są Ci, którzy na brak czasu wolnego nie narzekają i przy komputerze spędzają długie godziny. Tworzenie, levelowanie i zdobywanie ekwipunku na kolejnych postaciach nie sprawia im większego problemu. Taki gotowy bohater trafia więc za realną gotówkę do naszego Janusza pnącego się po szczeblach kariery. Nie ma on czasu na tworzenie swojego unikalnego championa od podstaw ale ma za to pieniądze aby zakupić gotowego. Myślę, że zarówno mnie jak i Wam wydaję się, że wilk syty i owca cała ale nie jest to wcale na rękę developerom. Nie zyskują oni nowych kont na których mogliby zarobić sporą sumkę zielonych. Handle postaciami jest więc w większości przypadków zabroniony (co i tak większość zlewa) i może prowadzić do zawieszenia konta.


 

Brąz na papierze, mentalnie w Czelendżerze

Wbrew temu co sugeruję tytuł, wcale nie mam zamiaru skupić się tylko na grze z rzekomo najgorszym community  [;)]  Boosting – bo o nim mowa w akapicie – istniał na długo przed powstaniem League of Legends. Wiele gier posiadało (i posiada) różnego rodzaju systemy rankingowe. Jak wiadomo - wyższy ranking = większy „fejm i splendor” a czasami (jak np. w przypadku WoW'a) lepsze itemy. Gracze z czołówki wpadli więc na pomysł, żeby „pomóc” słabszym dostać się tam, gdzie ich miejsce (ale w przypadku LoL'a, nób timy skutecznie im to utrudniają  [;)] ). Jednak nie ma nic za darmo. Za usługę trzeba „słono” zapłacić. O ile twórcy nie tracą na tym nic, o tyle u graczy, którzy muszą później radzić sobie z takim delikwentem, ciśnienie rośnie dwukrotnie a na język ciśnie się wiele epitetów na k, ch i p  [:)]  Idąc więc za głosem swoich żywicieli, twórcy są bezwzględni dla boostujących jak i boostowanych.
 

Forma musi być

Dzięki sposobom z góry listy, na kupce z pieniędzy raczej spać nie będę... Zastanawiam się, czy istnieje więc jakiś sposób, żeby legalnie zarobić na MMO? No przecież mogę zostać e-sportowcem! A do tego najlepiej odpalić własny stream! Nagrody za największe turnieje sięgają milionów dolarów. Nawet zajmując miejsca poza czołówką kwoty, które jesteśmy w stanie zdobyć do małych nie należą. Idealnym tego przykładem jest - przez jednych kochany a przez innych nienawidzony - Ocelote (dla tych którzy nie znają – profesjonalny gracz League of Legends, występował w barwach SK gaming). Zapytacie dlaczego idealnym? A dlatego, że ostatnio opublikował kwotę jaką zarobił dzięki streamowaniu oraz turniejom w ciągu jednego roku. Uwaga: *fanfary* 600 (słownie sześćset) tysięcy euro! Robi wrażenie, prawda? A nie jest on pojedynczym przypadkiem. Athene, SivHD, Kungen, Dyrus, The Alliance, Na'Vi (teamy z Dota2) oraz wielu, wielu innych poprawiło swój status materialny grając zawodowo! Korzystając z przedstawionego na reddit schematu:

Nasz stream posiada 500 oglądających z czego zdecydowana większość korzysta z AdBlocka. Zakładamy, że zostaje nam około 200 widzów bez tej wtyczki. Przez 3 godziny gier z przerwami co 30 minut pokazujemy około 20 krótkich reklam na 1 oglądającego. 20x200 = 4000. 4000x5 dni=20000 reklam tygodniowo na 1 widza. 20000/1000 = 20 * $3.50 = $70 w ciągu tygodnia na 500 widzach. Najpopularniejsi streamerzy jak Ci wymienieni wyżej mają od kilku do kilkudziesięciu tysięcy oglądających. Streamując więc przez 5 dni w tygodniu wychodzi nam pokaźna sumka! (Dane całego równania są przybliżone).

Źródło: http://www.reddit.com/r...

Problem w tym, że na tle wszystkich grających jest to mały odsetek osób. Nie oszukujmy sie, większość z nas nie ma tyle umiejętności by zaistnieć w e-sporcie lub na Twitchu/AzubuTV/innych streamach.
 


Na dobry koniec

„Ech, chyba jednak miała rację..” Zasmucił się w myślach.
Ciężko jest na chwilę obecną utrzymać się z grania. Jednak komu 20 lat temu w ogóle przyszłoby do głowy, że będą ludzie zarabiający na e-sporcie oraz pokazywaniu tego jak grają w internecie!. Kto wie, może za 20 lat będzie to normalna praca! Cóż, mówią, że nadzieja matką głupich jednak myślę, że rynek gier MMORPG jeszcze nie raz nas zaskoczy.
 


Tekst by Krysowski


18 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube