Pogadajmy: Stamina system - akt łaski czy sposób na no-life'ów?
Witajcie. Mam na imię Mariusz i jestem nałogowym graczem MMORPG…
Nie no, nie przesadzajmy, aż tak źle ze mną nie jest. Zdarzyło mi się jednak w ostatnich dniach – co nawet dla mnie jest zaskoczeniem, bo nie robiłem tego od dawien dawna – grać w jedna grę kilka godzin pod rząd (jedynie z przerwą na siusiu), konkretnie w Dragon Nesta. I pewnie grałbym jeszcze dłużej, gdyby nie niewdzięczny obrazek, właśnie ten:
Oznaczający ni mniej, ni więcej, że mój czas z DN na dziś właśnie się skończył i nie zostanę wpuszczony do następnych dungeonów.
Ten pasek to nic innego jak Stamina System, obecna w wielu MMORPG’ach, najczęściej instancjonówkach, choć można ją spotkać także… w Tibii i niektórych zwykłych produkcach. Taki mechanizm kontroluje ilość dziennej przygody z exp’em, a gdy tylko dosięgnie zera, AUTOMATYCZNIE zakończy naszą przygodę z daną grą: poprzez zablokowanie wejścia do dungów, albo brak punktów doświadczenia/dropa za kolejne, zabite potworki.
I tak się zastanawiam, czy jest to akt łaski ze strony twórców, którzy chcą w ten wyrównać szanse wszystkich graczy, żeby nikt nie odskoczył z lvl’em tylko dlatego, że siedzi dłużej, czy jest to sposób na pozbycie się no-life’ów? A może problem leży… w Item Shopie, gdzie można przecież kupić „zwiększacze” staminy, co generuje przecież kolejne pieniążki?
Wiecie, najłatwiej byłoby to zwalić nna obecne czasy i casualowość tytułów. Ale ten sam system był zaimplementowany w RedDragon (takie via www z początku 2000-2001 roku) w postaci dziennych "ruchów", więc taki powód odpada.
Zapraszam do komentowania.
guru