Recenzujemy Anno Online
Dodany przez guru ponad 11 lat temu
15 13013
Sprawdzamy, czy w Anno Online to coś więcej niż kolejna, nudna, głupia i czasochłonna strategia via www? A konkretniej, sprawdza nowy Redaktor Siemień, wyłoniony z niedawnej rekrutacji na to stanowisko. Mam nadzieję, że sprosta Waszym i naszym oczekiwaniom.
Zapraszam do lektury.
Pfff, ale mi nowość…
Co tam? Anno nic nowego. Tylko w taki sposób jestem w stanie określić Anno Online, przeglądarkową grę ekonomiczno-strategiczną. Jest jedną z wielu gier tego typu na rynku i nie powala ani grafiką ani innowacjami, których nawiasem mówiąc po prostu brak, aczkolwiek jest ona w fazie Open Beta, więc możemy się w przyszłości spodziewać wielu niespodzianek.
Jednak obecnie rozgrywka jest wręcz prostolinijna, gdyż jesteśmy władcą małej mieściny, którą w miarę upływu czasu rozwijamy wykonując co raz to nowe misje, polegające na dodawaniu kolejnych budynków pozwalających na zwiększenie populacji lub wydobycie surowców, aby dobić do miana potęgi. Dziesiąty raz ten sam koncept i zero zmian w mechanice.
Po zalogowaniu się i rozpoczęciu zabawy uderzyła mnie ogromna ilość zadań. Proste, szybkie polecenia, które pozwolą nam się wzbogacić i ogarnąć do czego służą dane budynki oraz są oczywiście źródłem doświadczenia, które pozwala na zdobywanie kolejnych poziomów naszej postaci. Jednak jest to z drugiej strony minus, ponieważ jest ich na tyle dużo, że zupełnie straciłem zainteresowanie tematyką tych zadań, a bardziej klikaniem tego co podpowiadał mi interfejs. A jeżeli już o nim mowa, to jest przejrzysty i bardzo dobrze rozplanowany i tego dla Anno Online zarzucić nie mogę. Wszystkie statystyki są szczegółowo opisane, a klikając na budynek mamy w bardzo prosty sposób przedstawione zadowolenie mieszkańców oraz czego aktualnie potrzebują, aby zasiedlać dane konstrukcje (prosty pasek, który jest albo pusty albo pełny). I nawet ja jako osoba nie gustująca w tego typu grach od razu skojarzyłem co, gdzie i jak, czyli po prostu jaką chatę machnąć przy drodze.
Jest też opcja stworzenia swojego jegomościa, wielkiego imperatora, króla nad królami, Conana z Cymerii – swój awatar. Niestety, nie ma opcji wstawienia własnego zdjęcia z ukochanym psem, ale możemy przyodziać śmieszne staromodne czapki, doczepić brodę lub tylko wąsy, zmienić kolor włosów, czyli Simsy pełną gębą.
Fachura kreślarza
Rozmieszczając tak budynki przyjrzałem się trochę więcej pracy kamery i zauważyłem, że wszystkie obiekty wydają się być rysowane ręcznie, więc nie są wyrenderowanymi wcześniej obiektami 3D, co stawiam na plus, ponieważ czasy strategii, gdzie takie obiekty były na porządku dziennym już minęły, ale wciąż się takie tricki stosuje. Jak na grę przeglądarkową prezentuje to bardzo wysoki poziom, w końcu nie stoją za tym jacyś amatorzy, a znani z serii Settlers, Blue Byte Software.
Esy, floresy, wykresy!
W grze głównie natkniemy się na statystyki ekonomiczne typu przychód, dochód itp. oraz na historyczną wieloklasowość społeczną, czyli pionierów, mieszczan, kupców oraz bogaczy, a ilość każdej z klas jest przestawiona w formie liczbowej(celem wielu zadań w grze jest zwiększenie ilości danej klasy na pewnym etapie rozgrywki do danej wartości). W pewnym momencie będziemy mogli udać się w podróż, aby odkryć dalsze zakątki mapy w celu zdobycia terenów potrzebnych do rozbudowy naszego powiększającego się miasta. Taka wycieczka wymaga zasobów pieniężnych oraz materiałów, a zwłaszcza czasu (pierwsza wyprawa trwała 1h, ale rubiny są w stanie odkryć teren momentalnie).
Jest to na pewno gratka dla ludzi zakochanych w produkcjach tego typu, lubiących oglądać jak rosną im słupki zadowolenia populacji oraz wzrostu wartości dóbr, które produkują tartaki z wyrębu pobliskich drzew. W następstwie czego możemy je sprzedać lub wykorzystać przy tworzeniu kolejnej mieściny przy okazji ekspansji na inne wyspy, która jest dostępna z racji możliwości kupienia statku oraz odblokowania „slotu” na wyspę poprzez spełnienie odpowiednich warunków lub dla bogatszych graczy za rubiny.
Rubiny – krwiste Pay 2 Win
I niestety, owe rubiny nie są czymś co wydobędziemy z kopalni za darmo. Są one, jak w każdej grze WWW, dodatkowym źródłem dobroci, czyli po ludzku mówiąc walutą do Item Shopu z ułatwieniami.
A w owym IS’ie znajdziemy różniste różności, począwszy od eventowych gadżetów (obecnie wielkanocne dodatki) przez dekoracje i towary (typu dodatkowe drewno lub metale), a na statkach handlowych kończąc. Jak w większości takich produkcji, model płatności jest niczym więcej jak Pay 2 Win, ponieważ zamiast nabijać poziomy i stopniowo rozwijać swoją mieścinę, wykładamy często niezłą walutę i odblokowujemy z miejsca rzeczy zarezerwowane dla wysoko rozwiniętych miast.
Moi wasale
Zaś dla fanów aspektów społecznych też znajdziemy coś miłego, czyli dodawanie to kolejnych i kolejnych rzesz znajomych i wspólne czatowanie. Istnieje też ogólny kanał na którym może wypowiedzieć swoje „mądrości” każdy bez wyjątku.
List w butelce na odchodne
Na pewno już zauważyliście, że specjalnie przychylnie nie wypowiedziałem się o tej grze, ale co tu czarować? Jest to kolejny odgrzewany kotlet, który nie różni się niczym od Ikariam pod względem mechaniki. Budujemy, rozwijamy, podbijamy i zyskujemy kolejne miejsca w rankingu. Tyle… Zawsze uważałem, że gry przeglądarkowe typu „kliknij i czekaj” są dla ludzi albo zbyt zapracowanych, aby grać w normalne MMO lub tych niezdolnych do grania w typowe massive’y. Ja nie polecam, ale zagrajcie, wypróbujcie i oceńcie sami.
4/6