Recenzujemy Dungeon Blitz
Dungeon'y są, potwory są, broń jest oraz wielka walka o losy świata. Niby wszystko co potrzebne w grze jest, ale czy sama gra ma swój tytułowy Blitz? Przekonajmy się!
Akcja rejestracja
Osobiście wielkim fanem gier flashowych nie mogę się mianować, aczkolwiek Dungeon Blitz przypadł mi do gustu. Niestety, tylko na trochę, ponieważ reprezentuje gatunek casualowy, gdzie więcej niż dwadzieścia minut gry nudzi i wręcz popycha do naciśnięcia iksa przeglądarki.
Samo intro jest porządnie zrobione. Pojawiamy się stworzoną postacią na statku i w czasie naszej podróży do świata Ellyrii, bronimy się przed hordami Goblinów oraz pokonujemy legendarnego i wcale nie tak potężnego Krakena. Cała ta podróż jest swoistym tutorialem zrobionym bardzo dobrze, przejrzyście, przez co nawet robiąc go na odwal nie sposób nie nauczyć się grać efektywnie. Ataki ziemne, lądowe, regeneracja HP oraz umiejętności. Wszystko dokładnie wytłumaczone – miodzio.
My koksy
Pora na parę słów o nas, czyli bohaterach, walecznych magach, paladynach i łucznikach ze statku. Przecież bez przyczyny na pewno się tam nie znaleźliśmy. Jesteśmy wysłani przez naszego króla w celu odbicia całego królestwa z rąk groźnych kreatur. Tak jak wspomniałem, klas mamy do dyspozycji trzy, niby nie dużo, ale wystarczająco na początek. Opcji customizacji też nie ma za wiele, trochę fryzur, kolory ubrania, włosów – standard. Wraz z nowym uzbrojeniem zmienia się nasz wygląd. Możemy w grze zdobyć różne barwniki i dowolnie sobie zmieniać nasze barwy wojenne. Nie rozdajemy żadnych statystyk, a skupiamy się na tym co oferuje nasze wyposażenie oraz gemy, które przedstawię później. Skoro stworzyliśmy naszego herosa, przejdźmy więc do samej rozgrywki, a tam...
Po sznureczku
Liniowość. Zostajemy wrzuceni do świata gry, który podzielony na strefy, wymaga od nas ukończenia obecnej, aby przejść do następnej. Jest to proste i nie zmuszające do zbytniego myślenia przez co łatwo wkręcić się w schemat rozgrywki. Zadania są praktycznie takie same w każdym obszarze. Jeżeli nie misja ukończenia danego „podziemia”, to przejście kawałek w prawo/lewo, obranie wewnętrznej ścieżki i zabicie jakiejś grupki mobków, a następnie powrót. Takich krótkich zadań jest sporo w całej grze, ale nie dają jakichś super wymiernych korzyści. Za to dungeony powinny skupiać naszą uwagę. Szybkie, ponieważ trwają po 10-15 min (tyle mi zajmowały) i praktycznie powtarzające się. Wchodzimy, mordujemy wszystko co staje nam na drodze i wykańczamy Bossa na samym końcu jaskini/ruin. Czasem trafią się rozwidlenia do wyboru, gdzie przeważnie inna droga prowadzi do skrzyni ze skarbem, a druga po prostu do końca misji. Czasem warto zboczyć (bez skojarzeń), aby odkryć lepszą broń lub pancerz. Dungi nie są jakoś specjalnie trudne i udało mi się przez całą karierę w Dungeon Blitz ani razu nie zginąć. A między misjami lub nawet podczas zawsze możemy skoczyć do...
Housing
domu. Kosmos jak dla mnie:) Jestem w szkole i o nagle skoczę do domu i wracam teleportem. Tak samo jest tutaj. Po mimo tego faktu jest to miejsce przydatne, ponieważ zawiera wiele budynków wspomagających nasz rozwój i vice versa. Kolejne poziomy odkrywają nowe możliwości dla tej lokacji. Otrzymujemy kuźnię do tworzenia gemów, książkę magiczną do nauki umiejętności, wylęgarnie dla petów, które dają różne właściwości, zamki itp. cuda. Każdy budynek można awansować na wyższy poziom, ale to wymaga nakładów finansowych oraz odpowiedniego poziomu postaci. Do tego dochodzi czas jaki musi upłynąć zanim upgrade będzie gotowy. Realnego czasu oczywiście. Trochę tego jest, ale chcę skupić się na wspomnianych zdanie wcześniej udogodnieniach. Zacznę do kuźni, ponieważ gemy dają bardzo, bardzo dużo. Możemy tworzyć tylko jeden naraz, więc wybierajcie mądrze. Wybieramy gem, dorzucamy składniki wydropione z mobków, zatwierdzamy i czekamy. Ale czekamy czasem 4h, a nawet więcej jeżeli mówimy tu o wysoko poziomowych klejnotach. Im wyższy poziom tym więcej bonusów do HP, ataku, obrony itd. W sumie standardowe możliwości.
Książka z umiejętnościami też jest zbudowana na podobnej zasadzie, tyle, że mamy dostęp do wszystkich zaklęć danej klasy od razu. Widzimy co będziemy mogli mieć, ale dopiero po spełnieniu warunków poziomowych postaci oraz książki samej w sobie. Wszystko jest podzielone na kategorie i tiery z których można wziąć tylko jeden czar na tier. Tak jak kuźnia, czyli ciągły rozwój postaci rozwija książkę.
Dodatkowo wylęgarnia petów, której drzwi są zawsze otwarte dla ludzi lubiących bawić się jajkami. Wybieramy jajko, płacimy pieniądze i czekamy. Dla przykładu podstawowe jajko już po tutorialu wykluwa się trzy dni. Pierwszy pet jest praktycznie instant z racji nauki korzystania z dobrodziejstw naszych pupilków, którzy też awansują, kiedy nam towarzyszą. Każdy zwierzak posiada dwa bonusy, jeden pasywny i aktywny. Więcej złota jako pasywny, a aktywny jako tank na parę chwil kiedy zrobi się „gorąco”.
Takich budynków i budyneczków jest jeszcze trochę, ale nie ma sensu ich opisywać, ponieważ zostawię dla was przyjemność odblokowania reszty i przekonania się jakie możliwości daje housing w tej grze.
Czy macie chwile, aby porozmawiać o Premium?
Jest, było i będzie, czyli jednym słowem istnieje i ma się dobrze... Czasem w grze wypadną wam Złote Skrzynki, których otwarcie wymaga klucza. Jak to bywa w starym stylu, klucz jest płatny i można go kupić za walutę premium, czyli Mammoth Idols. Pierwszy pakiecik to 50 sztuk za 2,99 $, czyli około 10 zł i za to otworzymy dwie skrzynki (22 MI za klucz). Ale co z tych skrzynek wypada? Sigile, kolejna specjalna waluta oraz parę itemków z przedstawionej listy. Od potów do mountów i exp'a – wszystko co tylko się da. Za Sigile możemy też kupić różne rzeczy w sklepiku na terenie naszej posiadłości, a jest to praktycznie to samo co można dostać otwierając skrzynki, czyli podwójny fart, o ile mamy wystarczająco dużo tej waluty. To niby tyle, ale nie. O ile abonamentu nie uświadczymy to są jeszcze opcje „przyspieszenia” przez „mamuty”. Przykład? Wykluwamy podstawowe jajko przez trzy dni, ale chcemy instant, od razu, puff i jest. Co robimy? Płacimy określoną ilość „mamutów” i mamy. Pewnie zastanawia was ile, bo mnie zastanawiało. U mnie było to 216 MI i żeby kupić jak najbliżej, ale nie wydać za dużo, należy wziąć dwa pakiety za łączną cenę 13$. Jakieś 40 zł daje nam 230 mamutów. Zgroza... To już lepiej grać w coś porządnego i z abonamentem.
Con(fusion)clusion...
Biorąc się za ten tytuł bałem się kolejnego Adventure Quest, czyli zwyczajnej flaszówki, do której entuzjazmu nie podzielam. Okazało się inaczej, mimo to pozostawiam Dungeon Blitz dla casuali i fanów okazjonalnej sieczki via WWW. Wciągający, ale trochę bardziej nudzący i okrutnie prosty. Dobra gierka jak wspominałem na dwadzieścia minut grania i starczy. Jak ktoś nie wierzy to radzę zagrać. Ocena za całokształt, a plusik, bo najgorsza nie jest i znajdą się fani produkcji.
4/6
Recenzował Siemień