Recenzujemy Hearthstone'a

Dodany przez guru około 10 lat temu
14 7084
Recenzujemy Hearthstone'a

Budujemy deck’a

Ciężko jest stworzyć recenzję gry, o której napisano już niemalże wszystko, co napisać się dało… Właśnie dlatego, chciałbym zaoszczędzić Wam czytania ściany tekstu, o tym co produkcja oferuje, a czego w niej nie uświadczymy, bo przecież to znajdziemy wszędzie, prawda? Ja skupię się na tym, jak wyglądał czas spędzony z ową produkcją i jakie emocje mi towarzyszyły, a uwierzcie - po prawie 400 meczach jest co opowiadać.


 
Hearthstone, bo o nim mowa, jest grą, na którą czekały - chyba nie przesadzę mówiąc - setki tysięcy graczy na całym świecie. Blizzard'owi można zarzucić wiele, ale to, że ich gry są słabe, najzwyczajniej w świecie jest nieprawdą (no, może za wyjątkiem średnio udanego Diablo III, które i tak trzyma poziom). Gdy świat obiegła informacja, że ich nadchodząca produkcja będzie karcianką, baa - darmową karcianką, niektórych ludzi ogarnęło istne szaleństwo, a pierwsze klucze do CBT, można było sprzedawać/kupować (niepotrzebne skreślić) za setki złotych! Nie ukrywam, że jako wieloletni fan gier, spod znaku Warcraft’a, wyczekiwałem dnia, kiedy to będę mógł przetestować ten tytuł, mimo, że z karciankami miałem w życiu tyle wspólnego, co z rugby… Kompletnie nic!
I w końcu ten dzień nastał, a w mojej skrzynce znalazłem oczekiwany kluczyk.  Było to prawie 2 miesiące (i wspomniane wyżej - 400 meczy) temu…

Tura pierwsza

Pierwsze mecze, które przyszło mi zagrać w Hearthstone były istną porażką, przez duże "P". Bardziej doświadczeni gracze, wygrywali ze mną w kilku turach, jak z dzieckiem, które ledwo nauczyło się obsługiwać komputer. Ja natomiast, bezradnie próbowałem złożyć potężną talię, która wymiecie wszystkichi i - jak na człowieka, dla którego PVP jest kwintesencją rozgrywki sieciowej przystało - udowodni kto rządzi w rankingu (poza grami zwykłymi, istnieją również gry rankingowe, z poziomami od 25 do 1, im niższy, tym lepiej). Gdy mój niecny plan, po raz kolejny spalił na panewce, początkowo zrezygnowany, postanowiłem skorzystać z Youtube oraz poradników, które szybko znalazłem w internecie. Kilka walk, hmm… rzeczywiście idzie zdecydowanie lepiej. I właśnie to, niesamowicie wkręciło mnie w Hearthstone. Mamy do wyboru +/- 300 kart, deck składamy z 30, więc to od nas zależy, jaki styl rozgrywki przyjmiemy i jak nasze mecze będą wyglądać. Oczywiście, istnieją buildy, które są bardzo popularne i gra nimi spora ilość osób, ale dla mnie podstawą było, stworzenie własnej, a zarazem bardzo skutecznej talii. Jadnak żeby do tego doszło, potrzebowałem metody prób i błędów, czyli w wolnym tłumaczeniu - naprawdę wielu rozegranych potyczek.


Poznaj swojego przeciwnika

Początek tego akapitu, chciałbym poświecić, nie przeciwnikowi z jakim mamy do czynienia w grze, a „przeciwnikowi” jakiego ma sama gra. Mowa oczywiście o Duel of Champions. Nie da się ukryć, że oba tytuły są ostatnio bardzo często porównywane, a zaczyna to powoli przypominać wojnę, jaka miała (a czasami niestety nadal ma) miejsce, między fanami LoL’a oraz Doty 2. Ciekawy tych porównań sprawdziłem DoC, aby wiedzieć  o jakich różnicach mowa. Nie będę tutaj pisał recenzji tejże produkcji, lecz skupię się na aspekcie, który może zaciekawić niezdecydowanych. Hearthstone jest zdecydowanie bardziej losowy i opiera się w dużej mierze na szczęściu. Powiecie pewnie – cholera, przecież każda karcianka na tym bazuje. I  macie rację w stu procentach, ale... w produkcji Blizzarda, na pewnym etapie gry, to właśnie szczęście decyduje o wygranej w większym stopniu niż umiejętności graczy.

Przykład? Do 10 poziomu rankingowego posługując się ciągle tą samą talią, potrafiłem wybronić się z niemal każdej opresji, a z kolejnymi „ligami” poziom graczy wzrastał. Jednak gdy doszedłem do owego, 10 rankingu, o tym kto wygra potyczkę, decydowało najczęściej to, jakie karty wraz z przeciwnikiem, otrzymaliśmy przez pierwsze 3-4 rundy. Nawet pnąc się w górę, nie zaobserwowałem znaczącej różnicy w umiejętnościach graczy. W tym momencie liczyło się 60% szczęścia, 20% umiejętności oraz 20% tego, jak zbudowana była nasza talia, a to z kolei powodowało pewną powtarzalność w grze.


 
Wracając jeszcze do Duel of Champions - jest to gra zdecydowanie inna niż Hearthstone. Mimo, że obie są karciankami, ich mechanika różni się na wielu płaszczyznach i moim skromnym zdaniem, porównywanie obu produkcji, mija się z celem. Tak jak Dragon Age różni się od Wiedźmina, tak DoC różni się od HS. Niezdecydowanym polecam zagrać w obie i wybrać samemu.

Kilka tur dalej…

To co szczerze urzekło mnie w nowym tytule Blizzarda, jest niesamowity klimat, który wspaniale komponuje się z muzyką, jaką oferuje gra. Tak jak wspomniałem, jestem fanem Warcraft’a i właśnie ten Warcraft’owy klimat, jest w Hearthstone zachowany. Czułem się, jakbym siedział w karczmie gdzieś w Kalimdorze, zmęczony po całym dniu mozolnego zdobywania ekwipunku, oddając się w pełni rozrywce, jaką karcianka oferuje.  Nawet dubbing (którego chciałoby się więcej) jest znakomity, a wiele z osób, które podkładały głosy w Hearthstone, są tymi samymi osobami, które wiele lat temu po raz pierwszy usłyszałem grając w Warcraft’a.

Kolejną rzeczą, która również zasługuje na moją pochwałę, jest fakt, że pomimo modelu F2P, produkcja nie jest w żaden sposób Pay2Win. Wszystkie karty, możemy zdobyć grając regularnie, a pieniądze mogą jedynie przyśpieszyć ten proces (system podobny do tego z League of Legends). Oczywiście balans „kartoników”, nie jest jeszcze do końca doszlifowany (zdarzają się karty, które są za mocne), ale regularne aktualizacje wskazują na to, że Blizzard nie ma zamiaru odpuścić sobie dopracowania równowagi rozgrywki. W przyszłości natomiast, do sklepiku mają zawitać dodatki kosmetyczne  (np. zmiana wyglądu bohaterów), które rzekomo nie będą mieć wpływu na rozgrywkę. Jak wyjdzie w praktyce? O tym się jeszcze przekonamy.

Upragnione zwycięstwo!

Hearthstone jest z całą pewnością, grą godną uwagi. Blizzard po raz kolejny stworzył tytuł bardzo grywalny, a na dodatek kierujący się zasadą „easy to learn, hard to master”, dzięki czemu produkcja nie nudzi się przez kolejne godziny. Co więcej, udało im się zachować „swojski” klimat innych gier uniwersum Warcraft’a, dzięki czemu, gra jest jeszcze przyjemniejsza. Oczywiście z czasem staje się na swój sposób powtarzalna, ale mnie wciągnęła na naprawdę dłuuuuugo, za co chylę czoła przed ekipą z Zamieci. Panowie, dobra robota!
 
Plusy:
- Świetny klimat
- Ciekawa rozgrywka
- Tryb rankingowy
- Pokaźna ilość kart do wyboru
- Brak Pay2Win
 
Minusy:
- Czasami za bardzo losowa
- Na dłuższą metę powtarzalna
- (Jeszcze) nie do końca zbalansowana



5/6

 

Recenzował Krysowski

 


14 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube