Recenzujemy PokeMMO

Dodany przez guru około 11 lat temu
21 19421
Recenzujemy PokeMMO

Najlepszy Pokemon-MMORPG na rynku, no bo lepszego – niestety – nie mamy.

W PokeMMO postawiono na styl retro i bazę, za którą posłużyły GameBoy’owe wersje gry. Jak wyszło? Zapraszam do recenzji Redaktora Dżerego, dla którego jest to pierwszy publiczny tekst na łamach MMORPG.org.pl.

 

guru

 

Rok 1995. Nintendo wypuszcza na japoński rynek nowe jRPG zwane Pokemon Green. Tak w dwóch zdaniach można opisać początki sukcesu najlepszej serii gier, jaka kiedykolwiek powstała na konsolki przenośne. Potem było tylko lepiej – kolejne części produkowane przez GameFreak a wypuszczane przez Nintendo utwierdzały nas, wszystkich fanów Pokemonów o tym, że nie jest to tylko wspaniała gra, ale też dobre anime (tak, Pokemony to anime na podstawie gry, nie odwrotnie).

Wczesny rok 2012. Niejaki Desu, developer, uznał, że rzucanie pokeballami i łapanie kieszonkowych stworów masywnie i multigraczowo to może być niezła sprawa. Doszedł jednak do wniosku, że jego dzieło musi być inne od dotychczasowych, średnich portów. Jak pomyślał tak zrobił i to właśnie mi przypadł zaszczyt przetestowania PokeMMO – pierwszego znośnego (nie pierwszego w ogóle) Pokemonowego MMO opartego bezpośrednio na grze konsolowej!
 
Z czym to się je?
 
Żeby komfortowo pograć, potrzebny jest niewiele ważący klient gry i ROM Pokemon FireRed (Pokemon HeartGold lub Pokemon SoulSilver dla kilku dodatkowych smaczków). Gra praktycznie nie ma wymagań, więc każdy, kto kiedykolwiek odpalił na swoim komputerze emulator Game Boya, Game Boya Advance czy jakiegokolwiek innego GameBoya zagra bez problemu. Miłym faktem jest to, że twórcy postarali się także o wersje bezpośrednio dla Linuxa, więc nawet fani pingwinów będą mogli przemierzać tereny gry. O czym właściwie cała gra traktuje? Nie zmieniło się tu chyba nic i tak jak w wersji konsolowej, chodzi o zostanie mistrzem Pokemon, złapanie wszystkich stworków i pokonanie Elitarnej Czwórki. Z tym, że mamy tutaj możliwość walki z innymi graczami, wymiany pokemonami czy prostej pogawędki na czacie globalnym. Dla mnie wspaniała opcja, gdyż gra łączy dwie moje ulubione rzeczy – Pokemony i społeczność, którą można tworzyć i rozwijać.
 
Miłe dobrego początki.
 
Gra wita nas prostym kreatorem postaci, który jednak pozwala nam zmodyfikować naszego bohatera w dużym stopniu, jeżeli brać pod uwagę możliwości GameBoya. Do wyboru mamy takie rzeczy jak płeć, kolor skóry, kolor i styl fryzury, zarosty, a także kolory i rodzaje ciuchów. Możemy też nazwać w jakiś milutki sposób naszego rywala – ja nie powiem, jak nazwałem swojego .
Po stworzeniu swojego avatara zaczynamy tak, jak we wszystkich innych grach Pokemon wydanych przez Nintendo – u siebie w domu. PokeMMO jest na podstawie wersji FireRed, więc do wyboru mamy jeden z trzech starterów ligi Kanto: Bulbasaura, Squirtle'a lub Charmandera – każdy, kto liczył na Pikachu, niestety się zawiedzie. Moją uwagę zwrócił dość prosty, a zarazem przejrzysty i przyjazny interfejs. Nie zajęło mi długo, żeby się w nim połapać, a opcje w nim zawarte są co najmniej wystarczające.
Gra oferuje nam do złapania dwieście dwadzieścia cztery pokemony z trzech pierwszych generacji - Kanto, Johto i Hoenn, a więc dwieście dwadzieścia cztery w zakresie 1-386. Wynik całkiem niezły, a gra przecież cały czas jest aktualizowana i ulepszana, więc jeżeli za jakiś czas będziemy mogli złapać dosłownie wszystkie pokemony, nie będzie to dla mnie żadną niespodzianką.
 
 
Czy te Pokemony są ładne?
 
Pierwsze wrażenie po włączeniu gry wyglądało mniej więcej tak, że musiałem wyłączyć muzykę, bo ta oferowana przez grę (czyli po prostu muzyczkę z wersji na Game Boya) raniła moje uszy. Jeżeli chodzi o grafikę, to tutaj nie ma problemu – jeżeli nie gra się na ogromnym monitorze w maksymalnie powiększonym oknie, to jest znośnie – wszak grafika to lekko podrasowana wersja z konsolki. Ugryzło mnie i nie chce puścić jednak jedno – nie ma możliwości przyśpieszenia gry! Kto bawił się na emulatorach wie, jaka rozgrywka w Pokemonach jest wolna. Nie pomaga tutaj nawet szybko otrzymany rower, bo mimo to animacje walki, przewijanie tekstu jest zdecydowanie zbyt wolne – na początku byłem zbyt podekscytowany, żeby się nudzić, jednak z czasem można było sobie przysnąć. Tutaj zdecydowanie minus.
 
Drużyna marzeń
 
Dla wszystkich, którzy sądzą, że Pokemony są grą łatwą – zimna hydropompa od Squirtle'a na głowę. Wydaje się, że złapanie i wytrenowanie Pokemona to jest kwestia czasu, jednak w grze zaimplementowany jest system natur stworów. Dostępnych jest kilka „przysposobień”, które zwiększają jedną statystykę kosztem drugiej. Skomplikowane? A jakże. Dobrym przykładem jestem tutaj ja, fan Rhyhorna. Uwielbiam tego Pokemona i chciałem, żeby tworzył trzon mojego zespołu. Dowiedziałem się, że najlepsza będzie tutaj natura „Adamant”, która zwiększa Atak kosztem specjalnej obrony (odporności na ataki specjalne, jak na przykład wymieniona wcześniej hydropompa). Wyruszyłem więc czym prędzej na Safari w poszukiwaniu swojego ideału. Po ośmiu godzinach, dwóch dolewkach nikotynowego płynu do e-papierosa i złapaniu dokładnie osiemdziesięciu pięciu Rhyhornów w końcu znalazłem tego jedynego z odpowiednią naturą. Zdziwiłem się, kiedy bardziej obeznany znajomy powiedział mi, że można znaleźć lepszego, a to ze względu na występujące w grze systemy EV i IV – odpowiednio Effort Values i Individual Values. Są to systemy oddziałujące na statystyki pokemonów, które były zaimplementowane już w wersjach na GameBoya, jednak mało kto zwracał na nie uwagę wiedząc, że naszymi najtrudniejszymi przeciwnikami będą tylko NPC z Elitarnej Czwórki, czy później lider całej ligi. Tutaj jednak, ze względu na PVP, co bardziej stawiający na osiągnięcia gracze spędzą wiele godzin na łapaniu swojego pokemona i jeszcze więcej na odpowiednim wytrenowaniu go. Możecie mi wierzyć, że na końcowych poziomach gry dwa Rhyhorny, z pozoru takie same, takie same nie będą.
 
 
No, to chyba tyle
 
Gdybym miał opisać krótko PokeMMO, to użyłbym na pewno takich określeń jak „ciekawa”, „świetlana przyszłość”, „wciąż jednak niedoskonała”, „cholernie wymagająca na poziomie competitive”. Każdy, kto tak jak ja kocha Pokemony i chciałby sprać gęby swoją wymarzoną drużyną innym graczom, to polecam tą grę z całego serca mimo tego, że gra się STRASZNIE powoli. Gdyby tylko cała rozgrywka była przyśpieszona mniej więcej cztery razy, to myślę, że mógłbym nazwać pokemony grą prawie idealną, biorąc pod uwagę jej wiek, fazę produkcji i tempo rozwijania. Mnie jednak na dłuższą metę nie wciągnęła właśnie z powodu tej powolnej rozgrywki, nad którą tak strasznie ubolewam. Odbiłem się także od rozbudowanego systemu treningu pokemona, ale to chyba bardziej przez moje lenistwo, bo sam system jest przemyślany i pozwala na rozwinięcie swojego pokemona tak różnorodne, jak pozwala Wam na to wyobraźnia.
 
Jeżeli chodzi o moją ocenę, to jest mi ją dość ciężko wystawić. Jako, że uwielbiam Pokemony od zawsze, wystawiłbym tu Celujący nawet z dwoma plusami. Jednak jest jedno niedociągnięcie, które bardzo mnie boli, więc wystawię...
 
 
 
4/6
 

21 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube