Recenzujemy (jeszcze zbugowane i jeszcze w fazie Alpha) DayZ Standalone
Wstępniak
Zombie tu, zombie tam. O! Tutaj też zombie. Wszędzie te cholerne zombie... I trudno się z tym nie zgodzić, bo produkcje, w których ludzie zamienieni w bezmózgie istoty występują w roli głównej, powstają niczym grzyby po deszczu. Niemal jak MOBA pewien czas temu, post-apokaliptyczne survivale stały się istnym objawieniem dla producentów gier, którzy zwęszyli w nich dobry interes. Od wydania moda do Arma III - DayZ, ich popularność ciągle rośnie, a kolejne tytuły zaczynają wypełniać tę niszę rynku. WarZ (właściwie Infestation), Nether, Survarium, nadchodzące H1Z1... i w końcu DayZ Standalone. Jako fan wspomnianego już moda, nie mogłem powstrzymać się od wypróbowania wersji samodzielnej, więc gdy tylko nadarzyła się taka okazja, na dzień zabarykadowałem się w mieszkaniu czego owocem jest owa recenzja. Oczywiście wiem, iż jest to wersja Alpha, ale ja przymknąłem oko na wszystkie niedociągnięcia i skupiłem się na tym co najważniejsze - gameplay'u, mechanice oraz klimacie. Swoją drogą, kiedy skończy się ta moda na wydawanie niedokończonych tytułów jako Early Access?! Ekhm, ale to temat na osobny felieton... :) Zapraszam do lektury.
Jedz, pij, przetrwaj!
Twórca DayZ Standalone opisał swoje dzieło słowami: "for the people with the balls of steel" (pozwolicie, że nie będę tego tłumaczył : ). Czy miał rację? Oj miał... Produkcja ta na każdym kroku próbuje nam dokopać. Jeżeli nasza postać jest głodna - musimy znaleźć jedzenie, jeżeli jesteśmy spragnieni - trzeba poszukać czegoś zdatnego do picia. Ale żeby nie było za prosto, puszki z jedzeniem nie otworzymy pięścią, potrzebne jest nam jakieś narzędzie, które zazwyczaj jest w innym budynku... albo szopie... albo w innym mieście... strzeżonym przez mało przyjazne Zombie. A żeby nie było tego za mało, jest jeszcze ten cholerny deszcz, który może doprowadzić naszą postać do przeziębienia. Zawsze też może zranić nas jakiś umarlak, co doprowadzi do krwawienia lub urazu ciała. Co więcej, gdy spadniemy z wysokości możemy też "się połamać", więc jednym słowem - warto mieć przy sobie apteczkę! Fakt czy przetrwamy w ogromnym stopniu zależy od tego, gdzie się zrespimy po stworzeniu postaci, ponieważ może to być niemal każda część mapy - od szczerego pola na północnym-zachodzie, do największego miasta na wybrzeżu. A, byłbym zapomniał, śmierć naszej postaci jest oczywiście permanentna. (Niedosłownie) cytując klasyka: I jak tu się nie wkurzyć?
Nie taki zombie straszny...
Chociaż zombie na początku mojej "przygody" wydawały się straszne, złe i trudne do zabicia, to po pewnym czasie zrozumiałem, że nie one stanowią największe zagrożenie. Co zatem jest gorsze od tytułowych Z? Ci bezduszni gracze! Gdy już wydawało mi się, że "wychodzę na prostą", usłyszałem strzał, a na moim ekranie pojawił się napis "You are dead". Ok, trafiłem na jakiegoś chorego socjopatę - pomyślałem. Po 10 kolejnych zgonach doszedłem do wniosku, że zasada - zabij lub zostań zabity - jest tutaj jedyną słuszną. Problem polega na tym, że nowi gracze bez pistoletu/strzelby/snajperki (która jest istnym towarem luksusowym), nie są w stanie bronić się przed innymi i nawet prośby na wbudowanym czacie głosowym - który jest świetnym dodatkiem - nie są w stanie pomóc. Chociaż spotkałem jednego gracza, który przełamał ten stereotyp, bo nie dość, że nie zabił to jeszcze pomoc zaoferował. Istny ewenement! Jednak gdy już "uciułamy" sobie broń, odzienie wierzchnie, plecaczek i masę zapasów, to właśnie rywalizacja z innymi graczami staje się największą frajdą. Dlatego też - mimo trudnego początku - właśnie Ci, którzy przetrwali apokalipsę Zombie, są tą wisienką na torcie. Bo nie ma nic lepszego od zemsty po tych mękach z początku rozgrywki, prawda?
Żeby tylko nie zaczęło się ściemniać
I nie, wbrew pozorom DayZ nie jest zbyt straszne, a elementów horroru jest tutaj dosyć mało. Czy zatem produkcja Bohemia Interactive posiada klimat? Zdecydowanie tak! Nie uświadczycie tutaj muzyki, jedyne dźwięki, które będziecie słyszeć to śpiew ptaków, szum otaczającej przyrody, zombie, ciężki oddech naszej postaci i ewentualnie innych graczy. Zabieg ten pozwolił twórcom stworzyć poczucie odosobnienia i prawdziwej, post-apokaliptycznej pustki. Po pewnym czasie, aż chciałoby się usłyszeć chociażby grające radio, które to zostały porzucone w opuszczonych domach. I moim zdaniem jest to niewątpliwy strzał w 10! Co więcej, w grze nie uświadczymy mapy, która pokazuje gdzie się znajdujemy. Jak więc się odnaleźć w tym bardzo dużym świecie? Dla tych poszukujących realizmu - znaleźć kompas, mapę i czytać rosyjskie znaki, które wskażą nam drogę do innych miast (chociaż gdy za pierwszym razem moja postać zrespiła się w lesie, musiałem podążać za Gwiazdą Polarną!), dla tych "nowoczesnych" - znaleźć mapę w internecie. Ponadto interface jest ograniczony do minimum, co wynosi chęć "wsiąknięcia" w grę na szczyt. A co ma do tego wszystkiego tytuł akapitu? W nocy, przy bladym świetle latarki, ciężko jest cokolwiek znaleźć, więc i czekający umarlak może być małym zaskoczeniem.
Survival przez duże S
DayZ Standalone mimo wczesnej fazy produkcji, jest tytułem na tyle dobrym, że wszechobecne (jeszcze) bugi nie były w stanie zepsuć mi radości z gry. Świetny klimat, duże nastawienie na realizm oraz poziom trudności (nie tyle samej gry, co interakcji z nienawistnymi graczami) kompletnie mnie kupiły. Niestety rzeczą, która irytowała najbardziej jest bardzo słaba optymalizacja. Mimo tego, że mój pecet przekracza wymagania minimalne, żeby cieszyć się płynną rozgrywką, byłem zmuszony ustawić poziom grafiki na niski. A szkoda, bo tekstury na poziomie najwyższym powalają swoim pięknem. Mam nadzieję, że panowie z Bohemia Interactive uporają się z tą drobną niedogodnością, a z racji, iż jest to faza Alpha, ja delikatnie przymykam na to oko. Fanom survivali nastawionych na skradanie i eksplorację polecam z całego serca!
Plusy:
- Świetny klimat
- Realizm
- Duża mapa
- Wbudowany czat głosowy
- Interakcja z innymi...
Minusy:
- ...co potrafi irytować
- (jeszcze) słaba optymalizacja
5/6
Recenzował Krysowski