Wrażenia można podsumować trzema słowami: „jest zajebiście… odpukać”.
Dark Blood zachwycił nas wszystkich (no prawie wszystkich) swoim klimatem, prostotą rozgrywki i naprawdę wymagającą walką, która – jak na dungeonówkę – sprawuje się naprawdę nieźle.
Opieraliśmy się na zakończonym już CBT, chociaż np. moja osoba miała przyjemność uczestniczyć w wersji KR.
Open Beta rusza 19 lipca.
Zapraszam do komentowania i dzielenia się swoimi wrażeniami, bo wiem, że są one w przeważającej części pozytywne.
Algaist:
Czy to w sztuce, czy technice ludzie coraz częściej sięgają po oldschool'owe rozwiązania. To samo tyczy się rynku MMO, gdzie producenci tworząc nowe gry, sięgają po stare, sprawdzone rozwiązania. W przypadku Dark Blood mamy 100% - owego, oldschool'owego side-scrolling h'n's'a. Jak to się objawia? Cóż, oldschool'owość w tym przypadku dotyczy nie tylko interfejsu, samej rozgrywki czy grafiki, ale i tła fabularnego - weteran wojny z potworami wraca po ostateczny rozrachunek (niczym manga Berserk). Dostajemy tu krwawą jatkę, gdzie po za czerwoną i czarną krwią, przelejemy trochę zielonej oraz niebieskiej, a pomoże nam w tym celu całkiem dobrze dobrany wachlarz klas oraz ich umiejętności. Jeśli ktoś się chce wyładować, a jest miłośnikiem Dungeon Fighter lub Rusty Hearts, to tu dostanie dobrą dawkę adrenaliny w znanym opakowaniu.
Dla mnie ten tytuł jest grą na tzw. "chwilę". Nie potrafił mnie w żaden sposób wciągnąć na dłużej niż 30 min. Niby bryzgi krwi, dark fantasy i fajerwerki na ekranie cieszą serce, ale chyba jestem już za stary bo po dłuższym zagłębieniu się w Dark Blood dostawałem palpitacji. Nie mogłem co prawda narzekać na powtarzalność potworów lub scenerii, ale typowe parcie naprzód, siejąc zniszczenie przy orkiestrze jęków i świstów do mnie nie przemawia.
Jest to gra, która trafia w konkretną grupę graczy. Wszystko wskazuje, iż musi być ona całkiem spora skoro Outspark wypycha na rynek side-scrolling h'n's'a, który niezbyt daleko odbiega od reszty tytułów, dawno już nam znanych. Ocena 5/10 (wziąwszy pod uwagę konkurencję tego gatunku)
Fuksiasty:
Pamiętacie może taką gierkę jak Golden Axe? Na takie wspomnienie zebrało mi się po pierwszych paru minutach spędzonych w Dark Blood Online. W czasach gdzie jeden MMORPG nie różni się dużo od swoich „rówieśników”, miło zobaczyć powrót do mechaniki gier typu Arcade. Mieliśmy już okazję zobaczyć coś podobnego w Rusty Hearts (który notabene również przypadł mi do gustu) i tutaj w zasadzie nie mamy jakichś większych innowacji w mechanice gry. Wciąż latamy po dungeonach, tłukąc grupki przeciwników przy użyciu różnych umiejętności.
Cóż więcej w zasadzie trzeba w takiej grze? Dla maniaka tego typu pozycji: różnorodność wrogów, nie małą ilość umiejętności, duuużo ekwipunku i parę różnych postaci do wyboru – tak, to znajdziecie w Dark Blood Online. Taka konwencja nie przeszkadza mi w MMORPGach. Jest w sam raz dla casualowych graczy, którzy mają ochotę wejść, trzasnąć parę instancji i wyjść z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku rzeźnika.
Grafika przywołała mi namyśl oldschoolowe tytuły, z ładnymi, rysowanymi sceneriami. Dla fanów nieco bardziej brutalnych starć, Dark Blood przygotował gratkę w postaci rozpaćkujących się wrogów, po zaliczeniu jakiejś ciekawej kombinacji umiejętności (mniam!).
Żałuje jedynie, że nie spędziłem zbyt wiele czasu w tej grze. Będzie jednak jeszcze okazja, z tego co się orientuje to nawet nie trzeba będzie długo czekać (Open Beta tuż tuż). Bardzo chętnie przetestuje PvP, aż mi ślinka ciekła, gdy widziałem efektowne duele. Przeżycie może być o tyle ciekawe, gdyż gry z taką dynamiką będą wymagały od gracza stuprocentowego skupienia podczas starć, a jeśli komuś zdarza się czytać moje wypociny (daj Bóg oby było was jak najwięcej!) to wiecie, że dużą wagę dla mnie ma akurat ten aspekt MMORPGów
Dark Blood Online to zdecydowanie jedna z ciekawszych pozycji ostatnimi czasy, warto będzie przynajmniej ją sprawdzić, jeśli szukamy niezobowiązującego MMORPGa, w klimacie starych gier rodem z automatów (brakuje tylko napisu „insert coin to continue”). Do zobaczenia w grze podczas otwartych Beta Testów.
8/10
guru:
Dark Blood nie jest dla mnie nowością, bo jego fenomen i oldskulowy klimat doceniłem już kilka miesięcy, przy okazji zabawy z wersją KRzaczkowatą. Wiele od tamtego czasu się nie zmieniło, może z tym wyjątkiem, że wreszcie rozumiem, o co chodzi w niektórych questach.
Już wtedy uważałem DBO za jedną z najlepszych dungeonówek na rynku, z fenomenalnym klimatem, uniwersum, które przypadnie do gustu większości użytkowników oraz krwawą, pozbawioną skropułów, łatwą, ale zarazem trudną walką. Ale tym razem nie mamy na co narzekać: ani na pedofilski świat Dragon Nest, ani na nudności przy Vindictus, ani na anime’owany otoczenie a’la Rusty Hearts. Dragon Blood Online wreszcie traktuje gracza z powagą i dorosłością, na jaką zasługuje.
Mam jednak kilka obaw, które w przyszłości mogą się okazać zgubne dla nas, jak i Dark Blood. Chodzi mi… o anglojęzycznego wydawcę – Outspark. Firma nie ma szczęśliwej ręki do swoich MMORPG’ów: najpierw wybierała niezbyt popularne gry, a po kilku miesiącach zamykała serwery, bez zbędnego tłumaczenia i powodu. Wystarczy wspomnieć Divine Souls, Fist of Fu, czy Erebus. Nadzieja w tym, że Dark Blood zostanie potraktowane z godnością i proporcjonalnie do swojej jakości.
Minusy, minusy, hmm, dodałbym jeszcze beznajdziejny – moim zdaniem – system Inventory, który rozrzuca przedmioty w kilku plecakach oraz „przechodzenie” z jednej areny na drugą, wymagające wyczucia i nie zawsze odbywające się automatycznie. Więcej grzechów nie pamiętam.
Dark Blood to idealny MMORGP na wakacje. Prosty i przyjemny. Idealny kandydat w oczekiwaniu na Path of Exile (w moim położeniu) i Guild Wars 2 (w waszym położeniu).
Ocena: gdyby nie Outspark i irytujące głupotki, dałbym 9/10, ale w takim wypadku muszę dać tylko 7/10.
R3m4ke:
Dark Blood to gra w pewnym sensie oryginalna. Prezentująca ciekawe rozwiązanie graficzne, na swój sposób unikatowe podejście do rozgrywki, które jednak nie każdemu musi przypaść do gustu.
Oprawa audiowizualna to świetnie wykonane, szczegółowe modele, które w miły sposób wpasowują się w resztę otoczenia. Niestety sztywne, niedopracowane animacje psują cały efekt. W przypadku strony dźwiękowej, jest gorzej. Osobiście cenie sobie klimatyczną i wpadającą w ucho muzykę podczas gry. Wraz z odgłosami walki, cały dźwięk został potraktowany po macoszemu. Na doznania słuchowej nie ma co liczyć. W tym wypadku, należy liczyć na rozgrywkę.
Osobiście, przez większą część gry czekałem na olśnienie, dowolny powód, dla którego nie miałbym wyłączyć Dark Blood i zapomnieć, że kiedykolwiek uruchomiłem tą produkcję. Cały system walki przypomina stare, arcadeowe gry, w których rozgrywka opierała się na podążaniu od lewej do prawej strony ekranu, wyżynając wszystko po drodze, oraz czekając, aż gra łaskawie pozwoli nam pójść dalej. Przyznam, że nie byłem wielkim fanem tego typu produkcji. Niekoniecznie jednak jest to wadą Dark Blood. Pewnym osobom taki styl rozgrywki mógł się spodobać, one w grze będą bawić się dobrze. Sporym zniesmaczeniem obdarował mnie system dungeonów, które musimy zaliczyć, aby posunąć rozgrywkę do przodu. Dodatkowo, prócz archaicznego systemu walki, sterowanie naszym bohaterem zostało przerzucone na klawisze strzałek, co dla mnie było niewygodne. Zaś lewa strona klawiatury odpowiada za wybieranie konkretnych umiejętności. Bardziej boli jednak to, że nie mamy możliwości zmiany takiego ustawienia.
Mam na uwadze fakt, że to co widziałem to faza beta. Twórcy mają jeszcze trochę czasu na sprawienie, że Dark Blood będzie w stanie przyciągnąć odpowiednia ilość ludzi, która wystarczy, aby utrzymać ją na chodzie. W końcu zawsze jest ktoś, komu taka rozgrywka się spodoba, bo nie jest to gra, w którą grać będzie każdy. Ja do tych osób należę.
Ocena: 3/10
guru