MMORPG.org.pl ocenia Guild Wars 2
A ocenę można podsumować trzema słowami: dupy nie urywa (sry za kolokwializm)
Każdy z nas – redaktorów i nie tylko, oczekiwał dobrego MMORPG. I takiego dostaliśmy, tylko zabrakło przysłowiowej wisienki na torcie, kropki nad i, okrzyku „woah, lub uczucia, że gramy w wyjątkową grę, która odmieni rynek i ustanowi nowy standard online’owych tytułów.
Nie zmieni. Przynajmniej nie teraz.
Poniżej macie wrażenia wraz z oceną od 1 do 10 i odpowiedzią na pytania – czy zakupimy Guild Wars 2?
Nie musicie się z tym zgadzać… i się pewnie nie zgodzicie, ale do takiego wniosku doszliśmy i nie zamierzamy się z tym ukrywać. Chcieliście obiektywizm (dlatego zrezygnowałem ze swojego, pojedynczego artykułu), to go macie. Pamiętajcie - szacunek przede wszystkim.
Algaist powiedział:
Od roku 2010 miłośnicy gier MMORPG wyczekują tytułu, który przejmie schedę po WoW - obejmie tron. Pretendentów było wielu (SW:TOR, Tera, Rift itd.), ale większość spekulantów po cichu wskazywała na kontynuację Guild Wars. Muszę przyznać, iż nawet ja do nich należałem - tak, piszę to w formie przeszłej, bo po przetestowaniu gry w CBT dochodzę do wniosku, iż król jeszcze się nie ukazał. GW2 miało mnie porazić już od pierwszej chwili. Niestety wzbudziło tylko zaciekawienie. Nie przeczę, iż ta gra jest wyjątkowa (bo jest), ale oczekiwałem przysłowiowego "łał!!!", a nie "och!". Duża uniwersalność klas, która pozwoli stworzyć idealnego bohatera, nieograniczona eksploracja, czy też różnorodność przedmiotów i umiejętności nie dały rady mnie zwalić z nóg. W porównaniu do konkurencji, zastosowane innowacje wypadają dobrze, ale nie wyśmienicie. Odniosłem wrażenie, iż tak samo jak ma to miejsce w przypadku SW:TOR, tak GW2 jest produktem, który bezkonkurencyjnie podbiłby rynek, gdyby wyszedł o wiele wcześniej. Jednakże mogę już teraz obiecać, iż gracze świeżo wyciągnięci z objęć Guild Wars, nie zawiodą się na Guild Wars 2.
Pomijając problemy z (przereklamowaną) grafiką, gra jest bardzo dobra. W odróżnieniu od pierwszej części słowo "gild" zaczyna naprawdę coś znaczyć. Gra nie pochłonie na dłuższy czas pojedynczego gracza, ale gdy przychodzi nam walczyć ramię w ramię z towarzyszami to już co innego. Kombinacje umiejętności, taktyka ataku, sposób prowadzenia walki i moby, które już od początku stanowią wyzwanie to wspaniała pożywka dla całej grupy graczy. To samo tyczy się tła tego tytułu. Choć tak naprawdę mamy do dyspozycji wielkie krainy stojące na progu wojny to dopiero po bardzo długim czasie zaczynamy utożsamiać się ze światem przedstawionym. Nawet liczne event'y jakoś nie wpłynęły na to bym przystaną, choć na chwilę i zastanowił się po co w ogóle walczę. Wygląda na to, że i tu klany/gildie muszą we własnym zakresie budować klimat (jak WoW).
Czy kupię grę? Hmmm ... to naprawdę trudne pytanie. Wciąż liczę, że producenci szykują coś więcej niż to co teraz jest nam prezentowane. Na pewno nie zdecyduje się na wersje kolekcjonerską czy preordera. Poczekam ...
Artcik powiedział:
Tylko raz zdarzyło mi się zagrać w pierwszą odsłonę Guild Wars. Nie porwała mnie ona, w zasadzie nie rozumiałem, dlaczego jest ona nazywana mianem gry MMORPG, skoro biegaliśmy tam kompletnie sami, ewentualnie z towarzyszami, którymi byli NPC’ci. Podszedłem do GW2 z dużą dozą rezerwy – myślałem, że ta sytuacja może się powtórzyć z drugą częścią. Całe szczęście przeliczyłem się i tak nie jest. Od bardzo dawna poczułem, że w końcu gram w jakieś MMO, dlaczego? Dynamic Events to jedno z największych cudów świata, musicie mi uwierzyć. Dziesiątki graczy walczący przeciwko jednemu targetowi? Cudo, uwierzcie. Zmartwiły mnie trochę instancje, które nadal są propagowane przez twórców (dotyczą one historii), ale co tam. Prawie jak TOR.
Interfejs powalił mnie na kolana. Dawno nie widziałem czegoś tak wykwintnego. Musicie uwierzyć, że wygląda to przepięknie, ba! Zobaczcie koniecznie na filmikach, jeżeli tego nie zrobiliście. Z samą grafiką jest już gorzej. Optymalizacja tej produkcji jest totalnie skopana. Nie mam pojęcia, czy to za sprawą samej bety, ale ze swoim całkiem dobrym sprzętem mogłem polatać bez zacinek jedynie na średnich ustawieniach, a i tak w momencie, gdy zbierało się podczas jakiegoś eventu więcej graczy miałem pokaz slajdów. Ale to nie tylko moje zdanie – wiele osób chociażby na czacie żaliło się na ten element Guild Wars’ów.
Muszę dodatkowo powiedzieć, że… dawno nie wykonywałem głupszych questów. Rzucanie śnieżkami w dzieci? Jest. Kradnięcie jedzenia królikom? Jest. Widzicie ten absurd? Zadania fabularne jeszcze są w porządku, ale i tak nie obejrzałem żadnej cutscenki, bo po prostu nie zaciekawiło mnie to. Miałem głęboko w poważaniu, co się tam dzieje, interesowała mnie dynamika całej gry. Oprócz tych questów z głównej linii fabularnej reszta to… totalny idiotyzm. Co prawda mamy typowe grindowe zadania, ale to i tak strasznie mnie nudziło. Zaś rzucanie śnieżkami w dzieci wcale nie dawało mi satysfakcji. Na początku grałem Engineer’em, a potem przerzuciłem się na Mesmer’a i jestem wręcz oczarowany tą klasą. Chodzi mi przede wszystkim i skill’e, którymi mogłem się posługiwać. Iluzje, iluzje i jeszcze raz iluzje. Strasznie spodobała mi się ta klasa, a o ile zainwestuje w ten tytuł – na pewno będę grał Mesmer’em.
Grając w PvP miałem momentami wrażenie, że… coś nie gra z balansem postaci. Jeszcze w sumie zależało od tego, kto jak ogarniał na mapce, ale i tak wciąż mi coś nie stykało w tym wszystkim. Do teraz myślę, że coś tam jeszcze nie jest dorobione, bo najzwyczajniej w świecie było widać przewagę niektórych klas. Liczę, że twórcy się z tym uporają do premiery, bo nic nie boli bardziej niż skopany balans postaci, który w tym momencie po prostu nawala.
Pytanie – czy kupię Guild Wars 2? Nie mam pojęcia. Spodziewałem się czegoś więcej, tutaj zaś otrzymałem tylko ciekawego MMORPG’a, lecz bez żadnych wielkich rewelacji. Jest tam kilka naprawdę intrygujących rzeczy, jednak jeszcze będę musiał poważnie zastanowić się nad zakupem tej produkcji. Sporo zależy w tym momencie od ceny, której jeszcze przecież nie opublikowano. Tak, czy owak – Guild Wars 2 to kawał dobrej roboty, która na pewno w przyszłości zostanie doceniona przez wiele osób.
Fuksiasty powiedział:
A ja w dalszym ciągu się pytam: o co tyle hałasu? Nigdy nie byłem jakimś zażartym fanem serii Guild Wars, ale słyszałem o niej jako nienagannej, dobrze zrealizowanej i podobającej się graczom marce. Gdy dostaliśmy parę kont, podszedłem do tego całkowicie neutralnie z myślą „czemu nie?” W końcu każdy tak wychwala to Guild Wars 2, w oczekiwaniu na premierę.
Fakt, ma to parę fajnych rozwiązań, na przykład robienie postaci. Nie jest tak prostolinijne jak w większości MMORPGów, a od wyborów podjętych podczas kreowania naszego bohatera, zależeć będzie wiele – np. zadania, które otrzymamy, czy przyjaciele, z którymi będziemy owe questy wykonywać. Na myśl nasuwa się od razu wniosek, iż GW2 swoją strukturą uderza bardziej w serca graczy, którzy ukochali sobie gatunek cRPG.
Ostatnio są bardzo popularne powroty do korzeni gatunku, bo przecież SW:TOR także postanowił zaryzykować i dać graczom troszkę więcej RPG niż MMO (mam tu na myśli więcej dialogów, wyborów itp. Niż monotonny grind etc.). Nie wiem czy to jakaś nowa moda, bądź co bądź, podoba mi się to. Rzecz, która mnie nurtuje najbardziej w istniejących już MMORPGach to nudne przedstawienie questów. Jakoś nigdy mnie nie ciągnęło do czytania prostego tekstu, gdyż było to zawsze i w każdym MMORPGu, co skutecznie odstraszało mnie od badania podłoża fabularnego. Tutaj spotykamy się z fajnymi cut-scenkami rozmów, wraz z lektorem.
A jeśli nawet są to zadania poboczne, nie musimy na upartego nawet z nikim gadać, po prostu idziemy w wskazane na mapce miejsce i wykonujemy zadanie.
Ehh i to PvP, od razu zaznaczam, że nigdy nie wnikałem w tą grę zbyt głęboko, i jeśli każdy kto wejdzie do takiej strefy ma mieć od razu maksymalny poziom to ja dziękuje – poroniony pomysł. A oprócz tego no cóż. Nie ma w tym nic takiego super wyjątkowego, instancje a w nich obijamy mordy wrogom. Nie wiem, osobiście odnosiłem wrażenie, że PvP jest bardzo mozolne w tej grze i naprawdę bez przewagi liczebnej podczas starcia nic nie osiągniemy, jako że starcia między graczami są dla mnie bardzo istotnym elementem gry, na tej płaszczyźnie Guild Wars 2 nagrabił sobie u mnie bardzo bardzo.
Na szczęście sytuacje ratują elementy PvE, które bardzo mi przypadły do gustu. Przeróżne eventy, starcia z bossami bez wchodzenia do instancji, czy niebanalne questy (zbieranie królików, pomaganie na farmie poprzez podlewanie roślinek, zabijanie robaków itp.). Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że w tej produkcji PvE będzie gurowało nad PvP
Kiepska optymalizacja może być tłumaczona wersją beta gry, nie jestem jednak przekonany w stu procentach co do naprawy tego problemu do wersji finalnej. Przecież w becie nie dostajemy jakiegoś całkowicie niedorobionego produktu, ale prawie gotową grę. Oby tego nie spartolili tak jak panowie od APB.
Sprawa z optymalizacją jest o tyle dziwna, że gra nie wygląda niewiadomo jak super. Oczywiście nie mogę stwierdzić, że jest brzydko, ale też nie ma tego „Łał, jak tu pięknie”. Chyba, że mowa tu o krajobrazach, które napotykamy w grze, bo o to się twórcy postarali. Otoczenie plus muzyka, która nam towarzyszy tworzy nieziemski klimat, co również przypomina mi bardziej cRPG niż azjatyckie MMO.
Tak naprawdę to ciężko mi wystawić ocenę tej grze, żeby ją poznać w całości trzeba spędzić z nią naprawdę dużo czasu. Jest zrealizowana dobrze, dla niektórych to będzie „aż dobrze” a dla innych „tylko dobrze”. Starałem się podejść do tej gry jak najbardziej neutralnie i myślę, że nawet mi się to udało, gdyż mimo nagonek i słodkości wypisywanych na rzecz tej gry, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że szału nie ma.
Czy kupię GW2? Gdyby nie było innych alternatyw, pewnie bym tak zrobił. Ale niestety, pieniążki nie lecą z nieba a w tym roku szykuje się o wiele więcej ciekawszych premier. Chociaż tak naprawdę to kto wie.. może kiedyś mnie najdzie, ale na pewno nie będę wyczekiwał pojawienia się Guild Wars 2 z językiem na wierzchu w ofertach na allegro czy innych serwisach, gdzie będzie można nabyć tę produkcję.
guru powiedział:
Grając w Guild Wars 2 nie można pozostać neutralnym. Trzeba się opowiedzieć po jednej ze dwóch stron „konfliktu”: albo dołączyć do tysięcy graczy, którzy w masowej masturbacji przeżywają orgazm za orgazmem, albo odejść na bok, przystanąć, zapalić papieroska i bez stresu, nerwów, wszechobecnej eufoii zastanowić się, a następnie dojść do wniosku, że GW2… to DOBRY MMORPG, ale bez rewelacji. Zgadnijcie, którą „stronę mocy” wybrałem?
Wiadomo, że numer je… dwa.
W tym miejscu – podobnie jak redakcyjni koledzy – powininen wypisać, co mi się podoobało, a co mi się nie podobało w Guild Wars 2, ale zamiast tego wyrażę jedno, krótkie równanie, które idealnie podsumuje to, co przeżyłem od piątkowego popołudnia. Uwaga…
12+ godzin w GW2 < 1 godzina w FireFall (czyli B2P vs F2P)
Ale wiecie, jaki w tym wszystkim jest paradoks? Ano taki, że ja wcale nie neguję grywalności GW2, po prostu, gdyby nie fakt, że produkt ArenaNet był tak szumnie zapowiadany, reklamowany i ubóstwiany przez większość użytkowników, to dostalibyśmy bardzo dobrego MMORPG. A tak, po tych wszystkich zapowiedziach, które mówiły, że „nadchodzi rewolucja na rynku”, oczekiwałem czegoś więcej i właśnie tego „więcej” nie dostałem.
Czy kupię Guild Wars 2? Nie. Ale nie z winy gameplay’u, tylko z winy optymalizacji. To nie jest normalne, żeby TERA Online i Blade & Soul z grafiką przewyższającą GW2 o dwa poziomy, chodziły mi na ustawieniach HIGH (bez zacinki), a takie GW2, ze swoim engine, ledwo pyrkało na low settings. Także, w moim wypadku (9600GT, 4 GB RAM, 2x 3,2 GHZ) do kosztów pudełka – mniej więcej 200 zł, musiałbym doliczyć minimum 600-1000 zł na zakup nowej maszyny. A nawet GW2 nie jest tyle warte.
I zachowajcie swoje komentarze, bo dobrze wiem, że przynajmniej 70% userów posiada podobne, o ile nie gorsze komputery.
PlainLazy powiedział:
Jako umiarkowany fan sieciówek z kuźni stricte azjatyckich, z prawdziwymi wypiekami na twarzy, w kończącym wszelaką egzystencję 2012 roku (sic!), wyczekiwałem tylko 2 tytułów – trzeciej części kochanego „Diabolo” i gloryfikowanego na każdym kroku sequelu Guild Wars 2. Dobrze wiecie już, do której z gier miałem okazję się dobrać, więc bez ceregieli ogłaszam – Guild Wars 2 nie jest tak dobre jak może wam się wydawać.
Broń Bożę, nie twierdzę, że GW2 to tytuł zły, bo w poszczególnych aspektach rozgrywki i samej mechaniki gry, to twórczość bardzo, bardzo dobra. Problem polega natomiast na tym, że sequel nie powoduje bezwładnego opadu szczęki, którego tak wszyscy z kciukami sinymi od zaciskania wyczekują, a co najwyżej średnio-entuzjastyczne pojękiwania aprobujące solidną pracę deweloperów.
Kolejne etapy rozgrywki odkrywane wraz z wartko rozwijającą się fabułą robią bardzo dobre wrażenie. Walka jest przyjemnie łatwa. Łatwa nie w aspekcie trudności gry i przechodzenia kolejnych zadań, ale łatwo przyswajalna, intuicyjna i dająca sporo frajdy wraz z każdą kolejną odblokowywaną umiejętnością. Sam poziom trudności natomiast oceniłym jako „godny”. Płynne przejście z pierwszego do drugiego zadania powoduje, że poziom trudności skaluje się wręcz idealnie. Nie potrzebujemy przestojów na bezmózgi grind, by dotrzymać kroku coraz silniejszym oponentom, bo choć ci są zawsze poziom lub dwa nad nami, to zadania przez ten obrót spraw bywają wyzwaniami, a nie kolejnymi checkpointami, które można z łatwością odznaczyć i zapomnieć. Trudniejsze z zadań nie są również nazbyt irytujące, bo wiele z nich to tak zwane eventy dynamiczne, do których można się dołączyć lub przejść obok nich całkowicie obojętnie. Profitów dla każdego uczestnika nie brakuje, więc nikogo nie trzeba też prosić o pomoc. Niezależne grupki bezustannie tworzą się samodzielnie i rozpadają samodzielnie, kiedy niebezpieczeństwo zostanie zażegnane. Efektem zdaje się być idealna synergia lajtowo rpgowego singla i świetnie przemyślanych potyczek ściśle multiplayerowych.
Jedyna rzecz, która w GW2 naprawdę woła o pomstę do nieba, to spartaczona optymalizacja, czyli jedyna rzecz, która powinna przewinąć się w absolutnie każdym komentarzu na temat bety sequelu GW. Gra chodzi wolno na sprzętach nienajgorszych, oferując zarazem grafikę, która nie należy do wizualnych, wewnątrzgrowych cudów świata. Wszystko może jeszcze zostać naprawione, ale jako ktoś, kto o technikaliach produkcji wie niewiele – nie mam żadnych podstaw, by sądzić, że to istotnie jest do naprawy. Więcej grzechów nie pamiętam, choć żałuję przede wszystkim jeszcze jednej, arcyważnej kwestii, a mianowicie – mimo zrobienia wszystkiego, co zostało zapowiedziane – Guild Wars 2 to wciąż niestety tytuł tylko poprawny, a nie wybitny.
Czy kupię GW2? Jeszcze nie rozbijam świnki-skarbonki, by wybulić parę stów na świecącą kolekcjonerkę, ale samego zakupu nie wykluczam. Z GW2 jest trochę tak jak z tymi tytułami, które w gruncie rzeczy są całkiem średnie, ale jak się ma do nich zgraną ekipę, to można i lata przy danym tytule przesiedzieć. Guild Wars 2 jest ponadto tytułem nie tyle średnim, co dobrym/bardzo dobrym, więc trudno o lepszego kandydata, o ile ludzi do wspólnej gry znajdziemy. Jeżeli miałbym natomiast kupić ten tytuł, by brandzlować się nad przegenialnymi elementami rozgrywki i historii, to zdecydowanie nie, bo w GW2 przegenialnych elementów rozgrywki, zapierającej dech w piersi historii i „tak wyczekiwanej” epickości po prostu brakuje.
guru