TOP10 Najlepszych gier MMO 2013 roku

Dodany przez guru prawie 11 lat temu
47 28541
TOP10 Najlepszych gier MMO 2013 roku

Był to słaby, bardzo słaby rok dla gier MMO. Potwierdza to moja (moja i tylko moja!) lista TOP10 Najlepszych, w której znalazło się miejsce… tylko dla trzech, no czterech tradycyjnych i zgodnych z regułką gier M-M-O-R-P-G. Reszta to przede wszystkim shootery, dungeonówki, lub tzw. pseudo-MMO, które jednak zaliczamy do tego – szerokiego i nadużywanego - terminu 

Mój ranking nie będzie jednak żadną niespodzianką. Każdy, kto czytał moje tegoroczne recenzje (albo przynajmniej spojrzał na końcową ocenę) wie, jakie gry polubiłem, a jakie nie.

Wyjaśnienie: dlaczego nie ma tutaj FFXIV? Z trzech powodów: pierwszy – nie kupiłem pełniaka, dwa – grałem tylko na dwóch Beta Weekendach, trzy – nie lubię świata FF i nie trawię tego klimatu. 

 

10. Herokon Online

Kto powiedział, że gry via www zawsze muszą być gorsze? A tak… to moje słowa, więc na krótką chwilę je wycofuję, bo Herokon Online wcale nie zalicza się do tej grupy. To ultra-niszowa produkcja, może i dobrze, bo tzw. „masówka” nastawiona na odmóżdżającą walkę i prostacką zabawę nie znajdzie tutaj żadnej przyjemności. Odwrotnie z grupką RPG’owców, dla których liczy się fabuła i świat gry, nie byle jaki, bo o The Dark Eye, z którego – po części – korzysta również Drakensang. 

9. SMITE

Nie jest chyba tajemnicą, że byłem, jestem i będę wyznawcą Doty 2, lecz byłbym głupi, gdybym nie docenił unikatowości SMITE. Ta gra nie kopiuje od nikogo, a równocześnie wprowadza na duszny rynek MOBA trochę świeżego powietrza. Mimo obaw, widok 3D sprawdził się z i okazał niemałym sukcesem, bo kto jak kto, ale to właśnie SMITE ciągnie wózek pod tytułem Hi-Rez Studios. Nowi bohaterowie pojawiają się praktycznie co 1-3 tygodnie, co jest gwarantem, że gra jest ciągle rozwijana. To idealna propozycja dla pro-gamer’ów, albo równie dobry substytut (jak w moim przypadku) do innych gier: 1-2 meczyki dziennie i jesteśmy zadowoleni/spełnieni. 

8. Warface

Wreszcie jakiś porządny MMOFPS, który nie jest entą kopią CrossFire’a, Blackshota, Operation 7, Combat Arms, czy kogo tam jeszcze mamy. Również w miarę wygląda, bo świetnie zoptymalizowany CryEngine 3 wnosi Warface to miana najładniejszej, sieciowej strzelanki (nie zaliczamy tutaj BF’ów i COD’ów). To dobrze wykonana produkcja, idealna na szybkie, dynamiczne walki 5vs5 na niedużych mapach.  

7. Warframe

Fanom sci-fi długo przyszło czekać na porządny, dopracowany i w jakiś sposób przełomowy tytuł, ale chyba się opłacało, bo Warframe posiada wszelkie predyspozycje do stania się „grą na długie lata”, jako że posiada wersję i na PC, i na PS4. Graficznie – ekstraklasa, jednak ja cenię go przede wszystkim za poziom trudności, który już po paru misjach staje się… dotkliwy. To nie jest jeden z MOTPS’ów (tak specjalnie opuściłem „M” jak Massively), gdzie lecimy przed siebie i rozpieprzamy wszystko wokół. Tutaj trzeba myśleć, bo czasami bardziej opłaca się przejść niepostrzeżenie i zachować amunicję, życie na walkę z bossem, który również nie jest tylko pustą, pozbawioną mózgu teksturą. Nie zapominajmy również o klimacie rodem z „Obcego”. 

6. Defiance

FireFall w Najgorszych, więc Defiance musi lecieć do Najlepszych, a przynajmniej do najbardziej niedocenianych MMO tego roku. Zacznę jednak od rachunku sumienia – nie licząc epizodów na CBT, regularnie zacząłem grać… dopiero po zdobyciu darmowej wersji (wiem, darmozjad ze mnie). Ale chyba dobrze zrobiłem, bo nie jest to gra warta Buy2Play, co chyba w końcu zauważyli jej producenci, dając nam (prawie) nieograniczonego triala. Sprawdza się jednak znakomicie: duży, ciekawy świat, sychronizacja z serialem telewizyjnym i dziesiątki możliwości sprawiają, że zawsze jest co robić. 

5. Heroes & Generals

Mógłbym tutaj ponarzekać na trochę bugów i jeszcze nie do końca zoptymalizowaną rozgrywk, ale po co, jeśli Heroes & Generals sprawił, że przypomniałem sobie piękne czasy Call of Duty (United Offensive), kiedy na dużych mapach (Kursk ftw) i świetnym klimacie walczyliśmy o zwycięstwo. W H&G jest podobnie. Rushowanie nie znajdzie tutaj zastosowania, trzeba kampić, myśleć i zachowywać się jak żołnierz. Fajna, lecz niedoceniana i niezbut ludna produkcja, pewnie ze względu na wszechobecny realizm. 

4. War Thunder

Świetna grafika, świetna optymalizacja, po prostu świetne MMO. Widać 13 lat „majstrowania” Gaijin Entertainment przy samolotowych grach dało efekt, bo War Thunder to istna perełka 2013 roku, która w cuglach wygrała ze swoim głównym konkurentem, czyli World of Warplanes. Największym plusem WT jest jednak walka: dynamiczna, emocjonująca, prosta, lecz mega skillowa, bo byle casual nie pokona tutaj weterana, najpierw trzeba się nauczyć podstaw latania, poznać każdy samolot z osobna, jego ruchy, sposób latania, ale również sposób unikania ostrzału wroga. Wielki nacisk położono na teamplay, zgodność historyczną i brak P2W.  

3. Hero of the Obelisk

4 miesiące temu nie wiedziałem o istnieniu tego gry. 3 miesiące temu nawet nie chciałem jej odpalać. 2 miesiące temu nie śniłem, że znajdzie się na mojej liście TOP10 roku… a jednak. Szpilowało się zajebiście przyjemnie, choć to pewnie zasługa jej twórców, którzy nomen omen zrobili również b. dobre Luna Online oraz dynamicznej rozgrywki, przypominającej mi piękne czasy Luna Online (Luna – Lunia, przypadek?). Naprawdę, fajny, odstresowujący tytuł, a przecież tego szukamy w grach sieciowych – przyjemności!

2. Age of Wulin/Wushu

Mam wrażenie, że większość nie zrozumiała, albo nie podołała Age of Wulin/Wushu, jako główny (i jedyny!) zarzut stawiając ten nieszczęsny auto-tracker, jakby to on był wszystkiemu winny. Cóż, nie chcę tutaj nikogo edukować ani namawiać do gry, bo jeśli ktoś wyłączył AoW po parunastu minutach z tego właśnie powodu, albo po żalu, jakim była porażka w open-PvP, to przepraszam, ale nie mamy o czym rozmawiać. Niemniej, żałujcie, bo to jeden z nielicznych MMORPG’ów w tym roku, która posiada multum możliwości, brak casualowości, wspaniały end-game, a przede wszystkim klimat, czego tak brakuje reszcie podlotków. 

1. Path of Exile

Bezapelacyjnie, najlepsza gra 2013 roku, która pokazuje, że istnieją jeszcze wydawcy i ludzie, którym pieniądze nie przysłoniły całego, bożego świata. Żyją oni jednak bardzo daleko, bo aż w Nowej Zelandii. To własnie tam stworzono tą perełkę, nazywaną online action RPG’iem, nie MMO, choć cała rozgrywka działa na identycznej zasadzie do dungeonówki, więc to MMO, teoretycznie. Świetny, nie, fantastyczny, w 100% darmowy hack’n’slash (bez żadnego Pay2Win), który zawstydził Blizzard i to tamto, jak mu tam... a tak, Diablo 3. Zakosztowałem wszystkich uroków PoE: od totalnego, nudnego grindu, radości z wydropionego Kaom’s Hearta, wspaniałej zabawy, po śmierć na Hardcore i wiecie co? Wciąż nie mam dość i właśnie za chwilę zamierzam zalogować się tam spowrotem i pobawić się trochę moim 86 lvl’owym Summonerem. 

Dla malkontentów, którzy uważają, że nie grałem w D3, a oceniam: http://eu.battle.net/d3/en/profile/skurvel-2861/hero/27965441 (dalej nie wytrzymałem)

 

guru

 

 


47 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube