TOP10 ulubionych gier MMO (by Algaist)
Drodzy Czytelnicy dzisiaj nie będziecie się przebijać przez kolejną recenzję, artykuł czy wywiad, a przez mój redaktorski umysł. Zapraszam Was w odmęty mego pokręconego umysłu, gdzie poznacie 10 tytułów MMO, które nawiedzają mnie we snach i wciąż wracają niczym przysłowiowy bumerang. Zatem rozsiądźcie się wygodnie, zamknijcie drzwi do pomieszczenia , w którym jesteście, odetnijcie się od wszelkich dźwięków świata zewnętrznego. Niech ciszę przerywa tylko szum komputera, a obszar widzenia wypełnia jedynie ten tekst. Teraz uwolnijcie swoją wyobraźnie, która przekonwertuje to co przeczytacie.
5 ... szum powoli staje się głośniejszy zmieniając się w gwarę głosów, czyjeś śmiechy, szlochy
4 ... wyrazy tekstu przeobrażają się w obrazy, które opisują
3 ... słyszycie skrzypnięcie, to mój umysł otwiera się zapraszająco dla Was
2 ... zza progiem znajduje się oślepiające światło
1 ... wchodzicie
Znajdujecie się na olbrzymiej arenie, przy której starożytne Koloseum to jedynie architektoniczna błahostka. Mały goblin, który nie wiadomo kiedy pojawił się przed Wami, zapraszająco wskazuje obity gronostajem fotel - jesteście w loży królewskiej. Po zajęciu miejsca podaje Wam teatralne lornetki i wskazuje swym powykrzywianym szponem centralne miejsce - ogromną połać ziemi o owalnym kształcie, gdzie na obwodzie wyznaczono trasę wyścigową. Przezwyciężając ciekawość dokładniejszego przyjrzenia się innym widzom, którzy nie mają zbyt wiele wspólnego z realnym światem (zombie, smoki, nimfy, czarodzieje oraz roboty to całkiem ciekawe towarzystwo), skupiacie swą uwagę na szeregu zawodników zajmujących miejsca startowe. Jest ich naprawdę sporo. Niektórzy są sportsmenami o komiksowych rysach lub groteskowymi i humorystycznymi humanoidami dosiadającymi fantazyjne wierzchowce i maszyny zrodzone w umysłach nawiedzonych inżynierów.
Na wzniesieniu, w sercu toru pojawiła się mała postać. Przy pomocy lornetki ujrzeliście otyłego krasnoluda o bujnej, rudej brodzie z arkebuzem w dłoniach. Gdy przemówił jego głos, w nieznany Wam sposób, rozszedł się wszędzie głośno i wyraźnie, jakby stał obok Was.
- Drodzy Państwo, mam zaszczyt przedstawić Wam śmiałków, którzy staną do kolejnych wyścigów o miano Top 10 MMO - wycelował arkebuzem w powietrze. - Nie przeciągając, niech wygrają najlepsi. Do biegu, gotowi ... start! - ogłuszający huk zakończył jego słowa.
Zawodnicy ruszyli. Część z nich wyszła z opóźnieniem, inni jakby nie do końca gotowi do wyścigu. Po pierwszym okrążeniu wielu padło z sił doprowadzając do oburzenia niektórych widzów, którzy na nich postawili. Kolejne okrążenie także odchudziło nieco szeregi. Nadszedł czas na trzecie - ostatnie. Meta była już niedaleko. Zostało 500, ... 300, 250 ... .
- 200 metrów! Teraz już wszystko jasne - zaskrzeczał stojący przy Was goblin.
- Słucham? - wyrwało się z Waszych ust.
- To już ostatnia prosta, na której będzie już wszystko jasne. Już nie dadzą rady zmienić swojej pozycji. Proszę tylko spojrzeć - wskazał na tor.
Zauważacie, że miał racje. Z gromady „sportowców" na prowadzenie wysunęło się 10 uczestników pozostawiając resztę daleko z tyłu. Dziesięciu wspaniałych było coraz bliżej mety, a odległości między nimi były zbyt duże by kolejność laureatów mogła ulec zmianie.
Najpierw skupiliście swą uwagę na ostatnim. Był to jegomość odziany w długie, mnisie szaty, poruszający się na ścigaczu. W dłoni dzierżył laserowy miecz. Anakin Skywalker? Nie, ale z pewnością jego praprzodek. Zastanawiacie się kim on jest, co reprezentuje, gdy nagle słyszycie głos. Głos człowieka, w którego umyśle utknęliście.
10. Star Wars: The Old Republic
Star Wars: The Old Republic to moim zdaniem synonim słowa „spóźniony”. Jedna z najdroższych gier w historii wyszła przynajmniej o dwa lata za późno. Mechanizmy w niej przedstawione, bazujące na starych rozwiązaniach, nie dały rady wywindować tego tytułu na pierwsze miejsca w liście przebojów. Dopiero jej obecny stan zasługiwał na jej wydanie by w ogóle myśleć o podboju, ale jest już za późno by walczyć z konkurencją. Jednakże miliony wydane na tą produkcję nie poszły na marne. SW:TOR udowodniło, iż gry MMORPG są wstanie przyćmić RPG. Liczne wybory, różne wątki historii i pochłaniająca fabuła to elementy, które wyróżniają ten tytuł. Do tej pory nie powstała, żadne inna gra on-line, która fabularnie mogłaby równać się z singlowymi kolosami. Wciągające historie, które możemy dzielić z przyjaciółmi, możliwości Role Play oraz samo uniwersum Gwiezdnych Wojen to rzeczy, które na zawsze zapewnią temu tytułowi wyróżnione miejsce na rynku, ale niestety nie jedne z pierwszych.
Rozglądacie z wokół. Skąd dobiegał ten głos? Wygląda na to, że tylko Wy jesteście jego odbiorcami. Niepewnie przesunęliście swój uzbrojony w lornetkę wzrok na „sportowca" przed wojownikiem Jedi. Był to mały rycerz na wspaniałym wierzchowcu. Dzielnie parł na przód, ale dało się zauważyć, iż jego ruchy nie były płynne, normalne. Poruszał się dość sztywno jak robot lub kukiełka. Najbardziej jednak uwagę zwracał biało-czerwony proporzec przytwierdzony do jego pleców.
9. The Pride of Taern
The Pride of Taern to doskonały przykład gry MMORPG w systemie via www, która może zaciekawić nawet użytkowników klientówek. Tytuł ten wspaniale sprawuje się jako umilacz biurowy lub czasopochłaniacz zapalonych graczy. Taern to świat, który w pierwszych miesiącach istnienia nie stanowił zbyt wielkiej konkurencji dla polskiej i zagranicznej plejady gwiazd. Jednakże dość szybko rozrósł się odkrywając przed zainteresowanymi bogaty świat pełen przygód, bogactw oraz wspaniałej zabawy. Jest to gra, w której walki wymagają myślenia, a czasami nawet kombinacji rodem z pokerowego stołu. Mamy tu do czynienia z zaprzeczeniem tezy, iż „gry przeglądarkowe się nie rozwijają”. Nie twierdzę tego pod wpływem patriotycznego natchnienia (polska gra), ale obserwacji poczynań jej twórców względem swojego dziecka – grze nie grozi stagnacja. Dumę Taernu uważam za jedną z najlepszych gier via www w stylistyce RPG, ale ze względu na ograniczenia tego gatunku MMO ma niewielkie szanse by przyćmić klientówki.
Potrząsnęliście głową, głos zamilkł. Teraz macie całkowitą pewność, że dochodzi z wnętrza Waszej czaszki. Pełni ciekawości co jeszcze usłyszycie skupiacie swą uwagę na kolejnym zawodniku. A jest to coś niezwykłego. To „żywa kula” rożnych postaci (od wróżkopodobnych po okute w stal humanoidy), która nieustanie toczy się naprzód w niezmiennym tempie.
8. League of Legends
League of Legends to król wszystkich MOBA. Gra, która otworzyła oczy producentom MMO, iż można stworzyć hybrydę strategii, akcji i RPG, mogącą podbić serca miłośników gier on-line. Olbrzymi wybór bohaterów, niezwykłe walki oraz gra zespołowa to rzeczy, które od dłuższego czasu gromadzą miliony użytkowników. Tytuł ten choć nie olśniewa grafiką to jednak potrafi wciągnąć. Ponadto nie jest to pozycja, która po wielkim sukcesie siadła na laurach. Liczne, międzynarodowe turnieje, ciągłe prace nad produktem to zalety, które zapewniają, iż LoL nie zejdzie długo ze świecznika. Niestety nie trafia we wszystkie gusta.
Kilka metrów przed „kulą” podskakiwał radośnie dziwny jegomość. W ognioodpornym kombinezonie z maską gazową i miotaczem płomieni, przywodził na myśl maniakalnego oprawcę z horroru. W sumie jego wesołe ruchy oraz wypuszczane co chwile języki ognia utrzymywały Was w przeświadczeniu, iż „brakowało mu piątej klepki”.
7. Team Fortress 2
Team Fortress 2 to niezwykły Shooter MMO. Nie dość, że odbiega od kanonu symulacji żołnierza to jeszcze zaraża uśmiechem (kipi czarnym humorem). Ta gra o kreskówkowej stylistyce, która może na pierwszy rzut oka wydawać się trywialna, jest prekursorem nowej gałęzi gier akcji, gdzie wszystko ubiera się w lekki, humorystyczny design. TF2 przy bliższym poznaniu okazuje się być tytułem, który tak naprawdę wymaga zręczności, taktycznego działania, wiedzy o przeciwniku oraz dobrej gry zespołowej. Nic dziwnego zatem, że Shooter ten jest miejsce wielu drużynowych turniejów. Różnorodne postacie o kompletnie innych cechach to wspaniałe rozwiązanie, które nie pozwoli się nudzić, a dowcipne sytuacje zapewnią każdemu szybkie zrzucenie „balastu dnia codziennego”.
Kolejny użytkownik nie wymagał powiększenia - dobrze było go widać gołym okiem. Do takiej machiny niepotrzebna była lornetka. Każdy w końcu rozpozna czołg.
6. World of Tanks
World of Tanks to gra, która ponownie obudziła w graczach (i to nie tylko w miłośnikach MMO) uwielbienie dla Shooterów opartych na sterowaniu maszynami wojny. Na początku gdy usłyszałem o planach związanych z tą produkcją, gdzie mielibyśmy zasiąść za sterami pancernych rydwanów na tle II Wojny Światowej pomyślałem, że na świat przyjdzie kolejny kiczowaty symulator. Na szczęście się myliłem i dostałem wspaniałą grę, która teraz jednoczy we wspólnej walce miliony graczy. Wspaniałe odwzorowanie machin z lat minionych, możliwości modyfikacji, różnorodność czołgów oraz sam system walki to cechy, które zapewniły temu tytułowi sukces. Ponadto świat czołgów spowodował, iż rynek MMO skupił się na symulatorach rodząc tym samym nowe tytuły o tematyce powietrznej oraz morskiej.
Przed maszyną zniszczenia biegła dziwna para. Młody ork posuwał się sprintem trzymając na ramionach kanciastego goblina. Zielonkawy karzeł był już mocno powyginany ze starości, a jego długa broda powiewała na wietrze niczym sztandar. Miał jednak w sobie jeszcze tyle energii by uderzać wielkiego orka laską w plecy, by ten utrzymał tempo.
5. World of Warcraft
World of Warcraft jest nazywany dziadkiem, wyznacznikiem, a nawet źródłem obecnych gier MMORPG. Z pewnością jest kurą znoszącą złote jajka, o którą się dba, na co wskazują nowe dodatki. Jest to tytuł, który uświadamia mi wyższość rozgrywki MMO nad single player. W końcu przez tak wiele lat WoW cieszył, cieszy i zapewne dalej będzie cieszyć hordy graczy. Tak stara produkcja wciąż utrzymuje dobry poziom i zachęca do zwiedzania swego fantastycznego świata, a przy tym wydania na to kilkunastu euro co pewien okres czasu. Tak naprawdę w tej grze jest już wszystko, począwszy od sprawdzonych systemów craftu, poprzez walki PvP, a kończąc nawet na rozwiniętej społeczności Role Play. Mamy tu do czynienia z naprawdę wybitną grą, jednakże w moim mniemaniu troszkę przebrzmiałą, a miejscami przeterminowaną. Jestem zdania, że król już przeszedł na zasłużoną emeryturę.
Kolejnym uczestnikiem wyścigu był uzbrojony mężczyzna na quadzie. Ten nomad XXI wieku wyglądał jakby był bohaterem kolejnej części Mad Max’a.
4. Defiance
Defiance to tytuł ciekawy, wprowadzający rynek MMO na nieco „szersze wody”. To pierwsza gra, która żyje w symbiozie z serialem telewizyjnym i to z pozytywnym skutkiem. Jest to moim zdaniem najlepsza do tej pory hybryda Shootera i MMORPG. Duża różnorodność broni, umiejętności oraz modyfikacji uzbrojenia zespolona z otwartym światem i tłem fabularnym, przywodzącym na myśl serię Fallout, to wspaniała rozrywka na długie godziny. Z pewnością jest to miejsce docelowe miłośników grupowej zabawy, która będzie opierać się na wprowadzaniu nowego ładu na obszary zmutowanej Ziemi. Pozycja ta miałby wielką szansę na bycie nr 1 wśród MMO, gdyby nie pominięcie przez twórców takich rzeczy jak olbrzymie gildiowe walki oraz większa ilość questów lub eventów.
Czterokołowiec w pełnym gazie nie mógł dogonić kolejnego zawodnika. Był nim ówczesny żołnierz w pełnym rynsztunku, który biegł jakby goniła go śmierć.
3. Alliance of Valiant Arms
Alliance of Valiant Arms to Shooter MMO, który powinien być wyznacznikiem dla każdego symulatora żołnierza. Nie jest to jednak gra taktyczna, tak „urealniona” jak nowe BFy i CODy. Mamy tu do czynienia ze swoistym pomostem między tytułami usilnie wcielającymi gracza w prawdziwego użytkownika broni palnej, a grami skupiającymi się wyłącznie na refleksie i koordynacji oko-ręka – „skill to kill”. To dobra gra, która powinna być miejscem startowym wszystkich nowych miłośników Shooterów MMO. AVA to przykład, iż da się oprzeć obecnej fali cheaterów i stworzyć rzeczowy system nabywania broni bez wydawania prawdziwej gotówki. Jest to warta uwagi, uniwersalna strzelanka, która wciąż czeka na godnego następcę. Nic dziwnego, bo powoli staje się przestarzała.
Przyszedł czas na przedostatniego, srebrnego zwycięzcę. Była nim młoda dziewczyna o kruczoczarnych włosach. Prezentowała się koszmarnie – podziurawiona, bura sukienka, patyczkowate kończyny, istny obraz nędzy i rozpaczy. Gdyby nie te przekrwione oczęta, wykrzywiona twarz w szyderczym uśmiechu oraz wszędobylskie plamy zakrzepłej krwi poczulibyście względem niej żal. A tak rodziła się w Waszych sercach groza. Nagle to śmigające dziewczę obróciło się w Waszym kierunku – ciarki przeszły Wam po plecach.
2. Path of Exile
Path of Exile to dowód, iż nowe studio bez milionowego zaplecza jest w stanie stworzyć projekt wybitny. Choć pojawiało się wiele podobnych gier to jednak stwierdzam w pełni władz umysłowych, że PoE to pierwsze, prawdzie MMORPG H’n’S. Mamy tu wszystko czym powinien cechować się ten podgatunek. Olbrzymią ilość przedmiotów, mroczny, krwisty klimat, różnorodność przeciwników oraz umiejętności. Ba, ośmielę się nawet zauważyć, iż jest to największy konkurent samego Diablo III, które ustępuje mu pola np. w elastyczności postaci i mnogości jej modyfikacji pod względem skilli. Gra, która została stworzona z myślą o miłośnikach RPG-owej sieczki tak naprawdę powinna zostać wypróbowana przez każdego. Jest to w końcu najlepszy z „diabloidów”, który przerósł pierwsze odsłony mistrza i to właśnie on może ukazać kwintesencję tego typu rozgrywki osobom nieobeznanym z hack'n'slash.
Z ulgą słyszycie dźwięk oznaczający pierwsze przekroczenie mety – nie musicie narażać się na wzrok małej czarownicy. Kto jednak osiągnął nr 1? Gorączkowo staracie się przebić wzrokiem tumany kurzu przy podium. Po chwili, gdy kurtyna z pyłu opada, ukazuje się Wam długouchy karzełek dosiadający różowego ptaka przypominającego strusia.
1. Guild Wars 2
Guild Wars 2 to MMORPG, które przez wielu zostało napiętnowane za swoją fabularną końcówkę. Jednakże nie wielu zdało sobie sprawę, iż jest to nic nie znaczącego wziąwszy pod uwagę mnogość opcji jakie są oferowane graczowi. Liczne eventy, systemy PvP i WvWvW oraz wszelkie czynności związane z gildią to rzeczy, które są godne uwagi. Należy zaznaczyć, iż piękno tego tytułu to gra drużynowa, którą właśnie kultywuje GW2. Jest to produkcja, do której powracam niczym bumerang i wciąż odkrywam jej piękno. Do tej pory żadna inna gra nie sprawiała, iż z uśmiechem na ustach kasowałem swoją „wymaksowaną” postać tylko po to by spróbować spróbować stworzyć coś nowego i to bez nuty znużenia. Moim zdaniem w obecnej chwili jest to tytuł, który zasługuje na miejsce nr 1 w Europie. Co będzie gdy „na całego” zawitają u nas inne wielkie tytuły, które już cieszą innych graczy za oceanem lub są jeszcze w wersji testów? Naprawdę nie wiem, ale jeśli zdołają mnie oderwać od zaglądania do świata Tyrii to będę naprawdę … zadowolony?
Wszystko nagle się rozmyło. Spróbowaliście wstać z fotela, ale on zniknął tak samo jak wszystko inne. Znaleźliście się w pustce. W Waszych głowach znowu rozbrzmiał znajomy głos.
Na moje klaśniecie wyjdziecie z transu i będzie pamiętać wszystko coście widzieli i słyszeli.
3 …
2 …
1 …
KLASK!!!