Wakacyjny no-life i (ewentualne) konsekwencje z tym związane

Dodany przez guru prawie 10 lat temu
35 17070
Wakacyjny no-life i (ewentualne) konsekwencje z tym związane

Wakacje! Magiczny okres kiedy skończyła się szkoła i rozpoczęła laba. Jedyny okres (oprócz choroby), kiedy możemy pozbyć się widoku tych irytujących nauczycieli i ich absurdalnych prac domowych, kartkówek oraz klasówek. To piękny okres. Czyż nie? To beztroski  czas bez kompletnie żadnych obowiązków. Możemy leżeć i śmierdzieć nieróbstwem cały dzień, lub przegrać wszystkie godziny w ukochane MMO, mając przy sobie zapasy napojów, piwa, chipsów czy innych przekąsek w takich ilościach, że przetrwamy nawet wojnę nuklearną. Po prostu raj! Zadajcie sobie tylko jedno pytanie – czy warto? Postanowiłem pokazać wam ze swojej perspektywy, jak to wygląda(ło) i czym się może skończyć. Liczę, że na koniec zadacie sobie właśnie to pytanie.

Każde swoje wakacje spędzałem tam gdzie się uczyłem lub mieszkałem. Robiłem tak dopiero po odkryciu MMO. Wcześniej zawsze wyjeżdżałem, starałem się robić coś ciekawego. Jeździłem w miejsce dla was pewnie „głupie”, a mianowicie do dziadków. Bez kompa, bez konsoli. Tylko telewizor(DBZ), podwórko i koledzy z osiedla – to była beztroska. Odkryłem w liceum, że mogę olewać wszystko w opór, a Ci którzy czytali mój artykuł o uzależnieniu wiedzą jak to wyglądało. Grałem godzinami i nawet w wakacje olewałem wszystko. Wypady nad jezioro? Po co? Nie miało to najmniejszego sensu, bo woda przecież jest w każdym domu, a piwa jak chcę to i w wannie mogę się napić. Opalić się mogłem i w pokoju, bo tak słońce biło po oknach. Wycieczki… Phi, wielkie rzeczy… Otóż wielkie, ponieważ teraz tego żałuję. Dawno już nie widziałem naszego cudownego szumiącego morza czy pięknych gór. W to drugie pojechałem ostatnio jakieś (gdzieś 2 lata temu) na tydzień, co równało się z mniejszą wypłatą (urlop niepłatny) oraz brakiem adaptacji i znalezienia sobie zajęcia (świrowałem momentami z braku kompa). Gdy mogłem jeździć i nie mieć z tego powodu przykrych dla mnie konsekwencji, problemów z kasą - nie robiłem tego. Wolałem sprzedawać matsy w Giran, sadzić heady, plantować „paczki”, czy nabijać punkty na arenie GW1. Mimo to nadal miałem wybór…

Z jednej strony jestem zadowolony, ponieważ jest w mojej pamięci kilka świetnych „akcji”, które przeżyłem ze znajomymi ze świata realnego, a nie z Maćkiem, Tomkiem czy Staśkiem z Parzęczewa lub innego pogorzeliska. Wiem, że jest wśród was, nasi drodzy czytelnicy, spora garstka osób, które obok MMO chodzą na karate, balet, siłownię, pływanie czy nawet kółko szachowe. To bardzo sobie w was cenię, ale jest jednak też o wiele większa część ludzi, która właśnie tak jak ja kiedyś, będzie katować jednostkę, aż pieprznie zasilacz czy wysadzi monitor. Aktywność na serwerach skoczy 2-3x, mimo, że to nie event świąteczny i dają figę zamiast paczek z boostami. Zastanówcie się co z tego wyniesiecie. Czy wbicie maxa da wam satysfakcję? Na pewno, ale na krótki czas. Co potem? Kolejna gra? Kolejne godziny? Kolejny max? Śmiało, róbcie tak i wpiszcie sobie to w CV. Jest szansa jedna na milion, że trafi się wam szef, który był akurat z wami w gildii, ale odszedł i znalazł sposób na siebie. W życiu właśnie o to chodzi. O sposób na siebie, a nie na marnowanie czasu. Teraz duża część z was jest w gimnazjum lub liceum, odwala te 8h w szkole, a czasem nawet nie siedzi połowy tego. Tak, znam to i sam tak robiłem. Szkoła jest nudna, nauczyciele to idioci i nie starają się niczym zainteresować. Też to przerabiałem i śmiało mogę powiedzieć, że po równo to moja wina jak i oświaty. Rozumiem wasz ból, że idziecie do „suchej” szkoły na „suche” lekcje, a potem MMO jest jedyną odskocznią. Pamiętajcie, że istnieją jeszcze znajomi, którzy są wstanie przysporzyć tyle radości jak i smutku co dobry raid lub ostre PVP. Nie raz śmiałem się do rozpuku, a nie raz uciekałem przed „psami” czy innym osiedlem przez głupoty lub brawurę kolegów.

Może się wydawać, że demonizuję wakacje jako jedyny okres kiedy „noł lajfienie” występuje. Otóż nie. Jestem świadom, że występuje w tygodniu pracy/szkoły, weekendy, święta, urlopy, choroby (przeziębienie), a także okres bezrobocia i odrzucenia. Siedzimy po 10-15, a nawet 20h i gramy bez opamiętania nie rozwijając się zupełnie w żadnym kierunku. Wiem, że dla wielu z was urwane cztery godziny z całego czasu na MMO to godziny stracone, ale przyjrzyjcie się temu inaczej. Dla przykładu Jacek jest super hiper pro player'em. Gra sobie w Tibię (a co, nie może?) i klepie po 10/15/20h dziennie przez co jest uważany za największego kozaka na serwerze, ma najlepsze itemki, top poziom, top gear i w ogóle ELO ranking w Tibii to ma 4x taki jak jego ziomek Paweł w LoL'u. Co daje mu to w realnym życiu? Znajomych? Tak, o ile znajdzie czas obok tylu godzin grania, żeby ich spotkać lub pojechać do nich korzystając z PKS/PKP. Skoro wspomniany już Jacek może być PRO w Tibię to czemu nie uciąć sobie trochę tego czasu na coś innego. Powiedzmy pisanie stron www, Photoshop, grafikę 3D, granie w piłkę nożną, fotografię czy oglądanie mrówek w terrarium. Dosłownie na wszystko co tylko sobie zamarzy. Takim sposobem też może być PRO fotografem czy grafikiem, przy tym nie tracąc miłości do Tibii czy innego MMO.

Chociaż czasu w życiu mamy mało, a wraz z kolejnymi latami te 24h wydają się jak 8. Wszystko mija tak szybko, że nie liczymy już, ile dni nam zostało do eventu, bo robiąc swoje czas mija jak szalony. Aczkolwiek czas jest dla nas łaskawy przez swoją elastyczność. Jeżeli macie możliwość grać ile chcecie w jakąś grę i to wasze marzenie, wasz kierunek i odnaleźliście siebie to śmiało. Jednak chociaż przez tydzień postarajcie się „wyciąć” sobie tą godzinę lub dwie na coś czego zawsze chcieliście spróbować i zobaczycie, jakie są efekty. Może to się okazać waszą najlepszą życiową decyzją. Ja jestem osobą, która nie tyle, że jest renesansowcem, ale potrafi się odnaleźć i zaadaptować, aby robić to co lubi. Tylko pamiętajcie, zawsze coś kosztem czegoś. W naturze musi być balans.

Ocenicie moją marudną wypowiedź tak, jak uznacie to za słuszne, ale proszę was o jedno - przemyślcie wszystko sobie dokładnie. Jeżeli musicie i pomoże wam to w dokonaniu wyboru, rozpiszcie nawet na kartce plusy i minusy grania przez całe wakacje w grę. Nie neguję grania po 2-3 godzinny dziennie, ponieważ sam tak robię i niekoniecznie w MMO. Dodatkowo też potwierdzam regułę, że tracę czas na głupoty, ale ja odnalazłem swój sposób na siebie. Każdego dnia wstaję ze świadomością, że zmarnowałem okres swojej edukacji od 16 lat w górę. Zwalona matura pociągnęła za sobą słabe przygotowanie do studiów, których do tej pory nie skończyłem. Zawsze jak mijam akademiki to zazdroszczę tym ludziom, ponieważ między sesjami mają tony wolnego (zależy od kierunku) , ale nadal realizują swoje pasje, mimo, że część z nich też gra w MMO. Chciałbym zakończyć przewrotnym cytatem: MMO, expy, poziom! Jeszcze będzie czas, by odpoczywać!”  

 

 

Siemień

 

 


35 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube