Zagwozdka na niedzielę - Bo liczy się endgame.

Dodany przez Ozonek ponad 12 lat temu
33 12128
Zagwozdka na niedzielę - Bo liczy się endgame.

Witam was w kolejne słoneczne niedzielne popołudnie. Nie wątpię, że czekaliście z niecierpliwością. W dzisiejszych krótkich przemyśleniach Ozonek zrobi to co zawsze. Ponarzeka, znaczy się.

Oj, bardzo szybko płynie czas w świecie gier online. Na tyle szybko, że ja - ugrzązły (ależ nieprzyjemne słowo, aż ciary przechodzą) w tym gatunku od 10 bezmała lat - zaczynam już, wzorem naszych dziaduniów, używać sformułowania "za moich czasów".

Notka: Wszystko zawarte powyżej i poniżej jest prywatnymi przemyśleniami szacownego mistrza Ozonka. Nie spodziewajcie się wiele obiektywności czy nawet zdrowego rozsądku. Bardzo zachęcam do dzielenia się własnymi opiniami, jednak przed udziałem w konkursie na rzut błotem polecam przeczytać (opcjonalnie zrozumieć) całość.

Oj synkowie, za moich czasów lepiej było. Komputer wartko chodził, bo prąd był lepsiejszy. Oczy się tak nie męczyły, toć to wszystko wina tej nowoczesnej technologii.

Oczywiście to nieprawda. Kiedyś nie mieliśmy takiego wyboru i podniecaliśmy się byle czym.

Jednak jedna rzecz w dzisiejszych MMORPG mnie mocno niepokoi. Mentalność. Zarówno twórców, jak i graczy. Mentalność, której najgłośniejszym wydźwiękiem jest:

Byleby do level capa

Od zarania dziejów w każdej grze, która nam pozwalała na rozwijanie swojej milusińskich spotykaliśmy wszelkiego rodzaju azjatów, nolife'ów i account share'rów. Generalnie power gamerów. Mało kto mógł ich doścignąć, ale też mało kto próbował. Jako, że w tamtych czasach możliwości rozwoju postaci były na ogół praktycznie nieograniczone, power gamerzy budzili respekt, strach i gromadzili wokół siebie stadko wazeliniarzy zabiegających o protekcję.

W tej kwestii dla mnie wzorem pozostanie na zawsze Tibia, moja pierwsza "poważna" przygoda z MMORPG. Znienawidzony przez niektórych, budzący dobre wspomnienia u innych, ociekający noobowatością świat intryg, protekcji i polowań na głowy niósł ze sobą mnóstwo emocji. Na każdym poziomie doświadczenia.

Zagraj i zapomnij

O ile nieco mniej dziwią mnie gracze, bo oni zawsze lubili mieć łatwo i przyjemnie (nie zdając sobie sprawy, że właśnie dlatego gra im się szybko znudzi), to nie mam pojęcia co siedzi w umysłach twórców gier online.

Wydają miliony, ba! Dziesiątki milionów zielonych amerykańskich papierków, żeby przygotować przepiękne krainy, ciekawych NPC oraz groźne potwory, a potem przeciętny pan Zdzisław przelatuje przez to w ciągu godzinki, aby już nigdy nie powrócić.

Zdobywanie poziomów doświadczenia i przechodzenie z lokacji do lokacji stało się czymś w rodzaju swoistego tutorialu. I nie martwiło by mnie to, gdyby nie fakt, że na chwilę obecną nie ma praktycznie żadnej nowej produkcji na rynku, która oferowałaby coś dla prawdziwych graczy. A nawet jeśli takowa się pojawia, zostaje automatycznie uproszczona przez wszechmocnych amerykańskich lub europejskich wydawców.

Doskonałym przykładem jest tutaj TERA. Zaopatrzyłem się w triala, coby pomyśleć nad zakupem, poleciałem na bardzo ładnym pegazie do stolicy Arborei, rozglądam się w prawo, w lewo, co widzę? 60 levele. Z każdej strony. Niecałe 3 tygodnie po premierze.

Płakać się chce.

Nie masz ekwipunku ani poziomu? Nie bój nic!

TERA została zcasualowana do granic możliwości, myślałby kto, że dalej już pójść nie można. A jednak! Guild Wars, zarówno część i pierwsza, jak i druga są przystosowane dla niedzielnych graczy. Szanuję je za to, grać nie zamierzam, ale rozumiem fanów, bo gry same w sobie są dobre.

Ale jedna rzecz mnie absolutnie odrzuca.

Czy tak trudno byłoby zrobić areny PvP w bracketach levelowych, coby każdy mógł walczyć swoją własną postacią? Nie, lepiej dać każdemu cap level i endgamowy ekwipunek!

Ja się pytam w takim razie - po co ja expię? Po co zdobywam przedmioty? Po co rozwijam swojego bohatera, wczuwam się w rolę, cieszę z postępów, skoro i tak w ostateczności będę walczył na dobrą sprawę kim innym?

A odmiany na horyzoncie brak.


33 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube