Zagwozdka na niedzielę - Browserówki, wszędzie browserówki...
Moich narzekań ciąg dalszy, chociaż tym razem na talerzu tytułowe gry przeglądarkowe, które to z jakiegoś powodu stają się coraz popularniejsze.
Powoli co druga nowość o jakiej mam (nie)przyjemność pisać trafia do okien naszego ulubionego Internet Explorera i jemu podobnych.
Ba, nie tylko nowości, ale także kiedyś szanujące się "klientówki" oferują tego typu wątpliwą zabawę. Runes of Magic, za nim poszedł Requiem, co dalej? WoW, Allods, Guild Wars 2 może?
Ale o ile potrafię zrozumieć wciskanie porządnych gier klientowych w przeglądarki w celu czegoś w rodzaju "szybkiego triala", to co do nowych produkcji mam duże wątpliwości.
Jestem przekonany, że to zjawisko nie jest przypadkowe i MMORPG/RTS/FPS'y przeglądarkują się z jakiegoś powodu. Powodu, którym jest popularność tego rozwiązania, a co za tym idzie - forsa.
Czy aby na pewno szybsze?
Pierwszym argumentem, który nasuwa się na myśl, to oczywiście czas. Wchodzimy na stronę gry, naciskamy graj, ściągamy jakieś wtyczki i... no, gramy.
No dobra, ale te gigabajty contentu tak sobie o nie zniknęły.
Najpierw musimy czekać na ściągnięcie plików podstawowych do uruchomienia gry. Logujemy się i znowu czekamy, aż się ściągnie character screen. Robimy co mamy zrobić i znowu czekamy. Tym razem na załadowanie gry.
Zależnie od gry musimy czekać albo na ściągnięcie podczas loading screena, albo ściąga się w czasie gry, powodując zwiększenie ping'u. Czyli pierwszy rzut okiem na grę odbywa się przez długotrwałe wpatrywanie się w pasek downloadu lub poprzez pryzmat lagów.
Oraz - w przypadku ambitniejszych gier - w okrojonej grafice.
Mniej stresujące?
Podejrzane wtyczki, lagi, ekrany ładowania, a przede wszystkim awaryjność. Istnieje o wiele większa szansa, że gra wywali się na słodką mordkę w oknie przeglądarki, niż w swoim naturalnym środowisku - zoptymalizowanym kliencie.
Ponadto wystarczy, że usuniemy ciut za dużo informacji z naszej przeglądarki (if you know what I mean) i będziemy musieli całość ściągać od początku. A co za tym idzie:
Tańsze?
Biorąc pod uwagę, że użytkownicy bywają - łagodnie ujmując - różni, tak naprawdę producent musi zapewnić serwery picuś glancuś, żeby utrzymać setki i tysiące ludzi, którzy raz po raz zaopatrzają się w pliki gry od nowa.
Koszty utrzymania są większe, więc na czymś muszą sobie to odbić. Tym czymś są albo gracze, albo koszty produkcji danej gry.
Krótko mówiąc - browserówki to na ogół niskobudżetowe badziewie. Badziewie z częstokroć przesadzonym item shopem.
Więc dlaczego są takie popularne?
*ponarzekał dla was Ozonek