Zagwozdka na niedzielę - Klonujemy Dotę, czyli fenomen gier MOBA
Aż dziw, że tyle czasu zajęło, żeby wpaść na ten prosty i genialny pomysł. Turniejowy multiplayer z mnóstwem akcji, opierający się głównie na umiejętnościach graczy.
O ile shootery istniały od zarania dziejów, to dla miłośników świata magii i młotów bojowych panowała posucha. MOBA rozwijały się powolutku już od pewnego czasu, ale raczej po cichu.
Aż tu nagle...
W ostatnich 2-3 latach nastąpiło olśnienie "Zaraz! Tu leży kasa!". I jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać gry tego gatunku.
MOBA, czyli Multiplayer Online Battle Arena, chociaż mi bardziej pasuje określenie "klony doty". Bo Defense of the Ancients, mod do Warcraft'a III był (i jest!) prowodyrem gatunku, chociaż sam powstał jako zlepek najlepszych pomysłów poprzedników.
Zresztą, może lepiej zobrazuje wam to ten (sporawy) timeline:
Tylko jedna mapa? Nuudaaaa...
Co prawda twórcy próbują różnych alternatyw i modyfikacji, ale największą popularnością cieszy się standardowa mapa 5v5 z trzema dróżkami, którymi potworki kierują się na bezsensowną zagładę, a my razem z nimi.
I chociaż przeciętny gracz pozna teren na wylot w ciągu paru zaledwie gier, to do efektywnego używania go potrzeba tygodni i miesięcy praktyki. I wcale, ale to wcale się nie nudzi.
Fenomen League of Legends - podróbka popularniejsza od oryginału?
Dość długo zastanawiałem się nad tą kwestią. Dlaczego okrojona podróbka, w której nie odwzorowano nawet połowy zaawansowanej mechaniki oryginalnej Doty, zyskała tylu graczy?
Odpowiedź jest zawarta w pytaniu.
LoL jest łatwy.
Możecie mnie za to nienawidzić, ale taka jest prawda. Gracze wybierają MOBA od Riot, ponieważ nie wymaga takiej ilości umiejętności, znajomości mechaniki gry oraz zgrania drużynowego, jak jego pierwowzór.
Przeciętny niedzielny gracz wchodząc do gry nie chce, nie lubi, bądź nie potrafi za dużo kombinować i woli bezstresowo rozwalić paru noobków, zamiast wytężać swoją casualową główkę. I wcale mnie to nie dziwi.
Dota 2, nowy król MOBA? Nie sądzę...
Z tego samego powodu druga część Obrony Starożytnych nie pogromi naszego obecnego lidera, chociaż z całą pewnością ukradnie mu nieco populacji. Mechanika zostaje identyczna, jak w części pierwszej, a zmienia się jedynie grafika i interfejs.
Wasz uniżony informator w Ligę Legend grał co nieco. Jedno przyznaję - graficznie jest to gra bardzo przyjemna oku i przejrzysta. Ale gameplay - ech, szkoda gadać.
A co z HoN'em, zapytacie? Odpowiem krótko:
Ha, ha, haha, hahaha, HAHAHAHA!
Dajcie spokój.
*Ozonek jest fanbojem Doty i się wcale z tym nie kryje.
* guru jest także fanbojem Doty i w ógole się nie kryje