Zagwozdka na niedzielę - Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie.
Słoneczko chyli się już ku zachodowi, co grzeczniejsi młodzi ludzie już przygotowują się do odżywczego snu przed jutrzejszą, długo wyczekiwaną, przygodą, ale czegoś brakuje w tym pejzażu. Czegoś bardzo istotnego.
...
A tak! Już wiem. Brakuje mi mistrza Ozonka i jego cotygodniowych, często nonsensownych i nie popartymi żadnymi faktami krótkich rozważaniach. Ale zaraz, to przecież ja!
Swoją drogą zacząłem ostatnio doceniać swojego nicka. Co ciekawe nie powstał on w wyniku obsesyjnego zainteresowania hitem lata dwa tysiące któregoś roku, a znacznie wcześniej. I nawet teraz, gdy internet jest bardziej rozpowszechniony niż - dajmy na to - chleb, nie mam wielkich problemów z rejestracją w różnych miejscach.
Właściwie to nawet zapiszę sobię w moim notesie znalezionym przy płatkach śniadaniowych "pseudonimy na zagwozdkę". Gotowe. Taki notes bardzo pomaga, polecam.
Zbrodnia i kara
Musicie wiedzieć, że ciąg przyczynowo skutkowy powstania różnego rodzaju funkcjonujących mechanizmów często odbywał się w nieco innej kolejności niż wydaje nam się oczywiste. Ach, to odwieczne pytanie - co było pierwsze, jajko czy kura?
Właściwie sam się nad tym wcześniej nie zastanawiałem, ale pomógł mi z tym zagadnieniem jeden z wybitnych współczesnych filozofów, Król Julian z Madagaskaru. Otóż jajko było pierwsze, bo najpierw jemy śniadanie. Tyle tysięcy lat rozważań, a odpowiedź leżała blisko niczym błękitnie ubarwiony kormoran.
Człowiek poczuł zimno, założył ubrania. Poczuł potrzebę, znalazł liście łopianu. Poczuł zagrożenie, wymyślił broń. Poczuł broń na plecach, wymyślił służby porządkowe.
Co ciekawe, podobnie przebiegał rozwój gier MMORPG. Gdy do gry - polegającej mimo wszystko na rywalizacji - wpuści się motłoch to można oczekiwać problemów. Gdy gatunek jeszcze raczkował nie było automatycznych systemów, które mogły utrzymać rozwścieczony tłum na wodzy.
Dlatego też powstała funkcja Game Mastera. Mistrza gry. Pierwszego pośród równych, równiejszego spośród pierwszych.
Taki gracz, tylko lepszy
Dla was, młodszych graczy, pojęcie Game Mastera to abstrakcja. Owszem, wiecie, że gdzieś tam są, piszą czasem posty na forum czy ogłaszają coś w grze, ale pełnią funkcję dekoracji. Jak kabel zasilający serwer gry, użyteczny, ale niezauważalny.
Za moich czasów (a ten znowu z tym!), gdy MMORPG nie były aż tak zautomatyzowane, GM'ów można było spotkać na codzień. Czasem coś śmignęło po ekranie. Czasem wchodziło się do miasta i napotykało się szturmujący tłum próbujący wymuszać przedmioty. Czasem nawet można było pogadać z nimi o różnych sprawach.
Ale przede wszystkim czuło się szacunek i strach. Wiedzieliśmy, że możemy spać spokojnie, bo ten duży, ważny gość z kolorowym nickiem czuwa i tępi wszelkie tałatajstwo.
Trochę jak z bramkami w supermarketach. Niby nic nie ukradliśmy, ale i tak boimy się, że nas nakryją. Lub stres podczas rozmowy z policją podczas rutynowej kontroli drogowej. A nuż żarówka padła w reflektorze? A nuż się przyczepią do krzywej wycieraczki?
Mówi się, że niewinni nie mają się niczego obawiać, ale tą kwestię bardzo często powtarzają ci winni.
Nowe, szybsze, zautomatyzowane, ale czy na pewno lepsze?
Nie podoba mi się, że pozycja Community Gamemaster'a (mistrza gry do kontaktu in-gamowego z graczami) została praktycznie wypleniona. Tyle morału.
Gdy ludzie widzą straż miejską na swoim podwórku, to zastanowią się drugi raz zanim popełnią przestępstwo, nawet jeśli służby te nie mają odpowiednich uprawnień do zrobienia czegokolwiek. Prewencja psychologiczna. Zabłysnę wymyślonym naprędce pojęciem, a co!
Nie podoba mi się to, dlatego apeluję do wszystkich wydawców! Zatrudnijcie paru ludzi coby zabawiali gawiedź. Wiele osób zrobi to nawet za darmo, byleby tylko poczuć władzę. Wyjdzie to na korzyść wszystkim, a zdrowa społeczność to solidny fundament wieloletniego MMORPG.
Kto się nie zgadza, niech pierwszy rzuci kamień.