Zagwozdka na niedzielę - Witamy w piekielnej kuźni.
Tak... tak... no, dobra... ale weź mi też, okej?... no, to na razie. <Klik>.
Ach, wybaczcie. Przez telefon gadałem i nie zauważyłem, że już jesteśmy na wizji. Ekhem. Witam was, moi drodzy, w kolejnym cotygodniowym - tu was zaskoczę - felietonie.
Wygląda na to, że taka forma pisania bez ładu i składu nosi właśnie powyższą nazwę, o czym dowiedziałem się z naszej strony głównej. Brzmi to odpowiednio dumnie i profesjonalnie, wobec czego będę się z tym obnosił przy każdej możliwej okazji.
Ale wystarczy już o mnie, porozmawiajmy o... nie, nie, kogo ja oszukuję. Nie wystarczy. Muszę zatruwać wasze młode umysły tendencyjnymi ideami i stworzyć armię bezmózgich zombie bez własnego zdania, jak to wygarnął mi jeden z naszych użytkowników. Jeśli więc posiadasz wrażliwe komórki neuronowe - nie czytaj.
Uwaga: cała zawartość intelektualna dokoła (za wyjątkiem tej kradzionej) należy do mistrza Ozonka. Wszelkie roszczenia, uwagi czy bezmyślna krytyka ma prawo zostać wyrażona i ma prawo zostać zignorowana. Mój świat - moje zasady. Ho ho ho.
Zaraz, to ma tak bulgotać?
Cholera, burza się zaczyna, a nie wygląda na jedną z tych krótkich. Będę się wobec czego streszczał i przejdę do sedna sprawy, którym jest <fanfary>:
Crafting w MMORPG.
Ach, mało która gra masywnie internetowa rologrająca nie posiada jakiegoś systemu tworzenia własnych przedmiotów. Czy to mikstury wszelkiej potencji, podsmażane kurczaki, czy wreszcie ekwipunek. Wszystko to możemy dostać od innych graczy po bardziej lub mniej przystępnej cenie.
I o ile produkty spożywcze zwykle cieszą się niesłabnącym popytem, to z tymi, którzy inwestują nieliche grosiwo w odzież los nie obchodzi się już tak łaskawie. Na ogół.
Nie znam chyba gry z alchemią, a w której nie chcielibyśmy się zaopatrzyć w setki miksturek, maści i zwojów, zwłaszcza w dalszym etapie rozwoju naszej postaci. Poty muszą być! Zarówno podczas samotnego zwiedzania świata, jak i na wypadach nieco bardziej zorganizowanych.
Wie o tym każdy bardziej doświadczony gracz.
Młotkiem, szczypcami i parą nożyczek
Wyobraźmy sobie taką sytuację (czy może w wielu przypadkach 'przypomnijmy sobie sytuację').
Jesteśmy młodym, niedoświadczonym poszukiwaczem przygód świata dowolnego. Postanowiliśmy wyszkolić się w sztuce tworzenia artykułów skórzanych.
Idziemy na polowanie, zabijamy dorodnie wyglądające łasice i obdzieramy je ze skóry, tak mija dzień pierwszy. W dniu drugim udajemy się do grabarza, coby nam wyrychtował nasz materiał, kosztuje nas to co niemiara, ale nagroda tuż tuż. W dniu trzecim tniemy, zszywamy (dratwą, która znowu obciąża naszą sakiewkę), jakoś udało nam się ominąć 50% szans na porażkę i jest! Jest nasza wymarzona zbroja.
Kosztowało nas to krocie, ale mamy własnoręcznie stworzony przyodziewek. Wychodzimy w nim na zewnątrz, zabijamy pierwszego lepszego szczura, który dropi superwyjątkowoepicką zbroję nieśmiertelnego króla Szwecji +10.
Niekoniecznie musi to być szczur, może to być NPC z prościutkim zadaniem albo wymiana za coś w rodzaju żetonów za dzienne questy lub punkty PvP.
Znacie to?
Jak to - użyteczne?
Czy mnie to denerwuje? A jakże! Jestem wypełniony płonącą furią niczym kuźnia świętego Augustyna z Kwintynu.
Lubię tworzyć ekwipunek. Lubię się trochę pomęczyć w oczekiwaniu na szczęśliwe uderzenia młotka, które przeniesie moją świeżo stworzoną włócznię z poziomu Niezwykłego na Legendarny.
Tylko na ogół nie ma to sensu, bo w większości MMORPG z crafcenia w nagrodę za dziesiątki godzin wysiłku i ogromne ilości pieniędzy dostaniemy... no, przyzwoity ekwipunek. Przyzwoity, ale nie równający się z tym otrzymanym z bossów lub za jakiś odpowiednik punktów PvP. I (o ironio!) bardzo często ten ostatni zdobywa się szybciej, łatwiej i przede wszystkim taniej.
Ech, ech...