A na co mnie ten schemat? Nudne takie... - Zagwozdka na niedzielę

Dodany przez Wieszczu ponad 6 lat temu
7 3010
A na co mnie ten schemat? Nudne takie... - Zagwozdka na niedzielę

Stukot końskich kopyt odbijał się echem na kamienistej drodze, a zaprzężony do zwierząt wóz raz po raz podskakiwał po nierównym gruncie. W dorożce siedziało dwóch mężczyzn, a na ich twarzach widniał niepokój. W końcu każdy chwat, kiedy siedzi w oberży, piwo chleje i bajania opowiada, lecz kiedy wyjdzie — lub zostanie wyrzucony na zbity pysk przez wściekłego szynkarza — każdy kamień zdaje mu się demonem czyhającym na jego życie, a za krzewami czaić się zdaje żądny krwi morderca.

— Wilkomirze? — zagadnął niższy z nich trzymający lejce. Miał piękną, idealnie gładką twarz zwieńczoną trójkątnym podbródkiem. Włosy jego były długie, czyste, w kolorze srebra odbijającym światło księżyca. Cała ta postać niezbyt zdawała się pasować do profesji najemnika, którą się parał.

— Słucham cię, Rodzie — odparł wyższy, rad, że niezręczna i niepokojąca cisza została przerwana. On z kolei już nieco bardziej wyglądał na przedstawiciela poszukiwaczy przygód. Mimo idealnie wyrzeźbionej sylwetki, miał rozczochrane czarne włosy i długą bliznę przechodzącą przez lewe oko.

— Przypomnij mi, przyjacielu. — Rod zwrócił głowę w jego stronę, wyraz jego twarzy wyrażał zatroskanie. — Co my właściwie robimy?

— Jak to co? — Olbrzym zaśmiał się serdecznie. — Zmierzamy do pięknego elfiego miasta Alarshi’sun, gdzie Kirkor — potężny król sił dobra — zleci nam zabicie pradawnego Władcy Demonów obudzonego po dziesięciu tysiącach lat snu. Jesteśmy jedynymi, którzy mogą go powstrzymać. — Wilkomir założył ręce na głowę po czym oparł się plecami o ściankę i przymknął oczy. Wiatr cudownie muskał jego gęstą brodę, a chłodne, rześkie powietrze dobrze działało na samopoczucie.

— Jedynymi? — Rod również wybuchnął śmiechem, ale tym razem sarkastycznym, pełnym pogardy. — Zaledwie wczoraj widziałem pięć takich grup, jak nasza. — Droga była prosta, ale i tak woj wbił wzrok w półmrok przed sobą.

— Oj Rodzie, Rodzie. Każdy chce sławy. Ludzie lubią czuć, że się liczą, że są ważni, że ich działania to nie tylko coś, co w skali świata jest równie ważne, jak uszycie buta. A co może być ważniejszego od uratowania całego istnienia? — Jego towarzysz mówił wyjątkowo spokojnie, miał już wszak do czynienia z wybuchowym temperamentem swojego karłowatego przyjaciela. — Naprawdę wolałbyś zamiast biegać w lśniącej zbroi, uprawiać marchew, wyrabiać prostą broń i walczyć z jakimiś wymoczkami? Gdzie w tym wszystkim przygoda? Gdzie jakieś satysfakcjonujące rozwiązanie problemu, gdzie tu wyzwanie?

Naburmuszona twarz Roda teraz stężała. Siedzący obok niego mężczyzna był taki zrelaksowany, w ogóle nie przejmował się tym, o czym on sam myślał od dawna i spodziewał się, że kto jak kto, ale kompan wielu bitew go zrozumie.

— To jest przygoda, Wilkomirze — odezwał się nagle. — Oryginalna przygoda, wymagająca przygoda. Przygoda, która dostarczy niezapomnianych wrażeń i będzie wymagać trochę większej inteligencji do zrozumienia jej sensu.

— Ach, więc o to ci chodzi? — Wilkomir otworzył oczy. — Oryginalność? Każda przygoda jest na swój sposób oryginalna. Nigdy nie widziałeś przecież świata, który byłby dosłowną kopią innego, prawda?

— Prawda, ale i tak to bez przerwy jest jeden i ten sam schemat! — Karzeł zacisnął ręce na lejcach. Ciągle i ciągle jakiś potężny Władca Demonów odradza się. Ciągle i ciągle spędzam kilkanaście godzin na treningu, aby w końcu go pokonać, a potem od nowa i od nowa. — Opadł na oparcie, po czym spojrzał w górę. — Chciałbym w końcu czegoś, co mnie zaskoczy, sprawi, że po plecach przejdą mi ciarki. Chciałbym usłyszeć historię tak dobrą, że długo jej nie zapomnę.

— Haha, mój stary druhu, powiem ci coś. — Gigant poklepał go po głowie. — Ludzie w pewnym stopniu podobni są do kotów… Nie, nie w tym sensie — dodał szybko widząc, że towarzysz spogląda do dorożki, gdzie mała magiczna lolita z kocimi uszami siorbała mleko z miseczki. — Młody kot do siódmego tygodnia życia poznaje nowe rzeczy i oswaja się z pewnymi normami. Jest to okres w którym się uczy i nawiązuje znajomości bardzo łatwo, ale potem ciężko jest mu się odnaleźć, kiedy trafia na jakąś nowość.    

— Co sugerujesz? — Rod zainteresował się.

— U ludzi ten okres trwa mniej więcej do szesnastego roku życia. W tym czasie najłatwiej jest nam przyswoić nowe wiadomości i podzielić je na “dobre”, “złe” oraz “neutralne”. Zmierzam do tego, że schemat na który tak narzekasz jest po prostu poznany i sprawdzony w dzisiejszym pokoleniu poszukiwaczy przygód.

— Ale wszystko może się w końcu znudzić, prawda? — Karzeł nie poddawał się. Słowa przyjaciela nie do końca go przekonywały.

— Prawda, ale, jak widać, odradzający się Władca Demonów wciąż jest na czasie. — Olbrzym ponownie wybuchnął serdecznym śmiechem. — Najlepszym dowodem na to jest fakt, że mistrzowie przygód wciąż i wciąż ich tworzą za każdym razem trafiając do jakiejś konkretnej grupy wojowników lub magów.

— Oj, tu się nie zgodzę! — krzyknął triumfalnie Rod. — Takich jak ja jest naprawdę wielu. Wielokrotnie rozmawiałem z innymi awanturnikami, spora część z nich podziela moje zdanie, że tych demonicznych królów jest za dużo.

— Rodzie, Rodzie — Wilkomir pokiwał głową — czy oni naprawdę stanowią tak dużą, jak mówisz, liczbę w skali wszystkich najemników? Czy może posługujesz się teraz niereprezentatywną próbką badawczą, żeby wykazać fakt istnienia wyjątków? Wyjątek to żaden dowód. Psychika ogółu nijak ma się bowiem do psychiki jednostki. W każdej grupie są osoby, które będą się wyróżniać, ale producenci przygód nie mogą tylko ze względu na nich zaryzykować i zainwestować dużych pokładów złota w niepewny projekt.

— Więc… Więc co ja mam zrobić w takim razie? — Mężczyzna przyłożył rękę do twarzy. — Jeśli jestem takim wyjątkiem?

— To bardzo proste, przyjacielu. Wśród przygód projektowanych dla mas jest kilka tytułów, które z pewnością cię usatyfakcjonują. Musisz tylko dobrze poszukać i znaleźć ten jeden lub dwa, który będzie odpowiedni dla ciebie. Skup się na nim i przestań narzekać już na te demony. Nic tym nie wskórasz, a tylko stworzysz okropną atmosferę. — Wilkomir wyszczerzył zęby.

— Wiesz co? Masz rację — Rod odwzajemnił uśmiech. — A teraz wróćmy do polowania na mrocznego władcę.     


7 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube