ARES to rozczarowanie. Szumnie zapowiadany MMORPG, który miał podbić rynek
Żal patrzeć, jak Korea Południowa, która była “mekką” gier MMORPG i która przez dekadę kreowała trendy w gatunku – staje się obecnie dostarczycielem generycznych pozbawionych głębi tytułów.
Do tej niechlubnej listy możemy teraz dopisać ARES: Rise of Guardians – nowego, wysokobudżetowego, multiplatformowego MMORPG od Kakao Games, który wczoraj miał tam swoją oficjalną premierę.
ARES był zapowiadany jakoś coś fajnego i unikalnego. Zamiast do świata fantasy przenosiliśmy do zniszczonego futurystycznego uniwersum, w którym używaliśmy kombinezonów (z różnorodnymi unikalnymi broniami i umiejętnościami), “aby stawić czoła zwykłym wrogom i bossom w dynamicznym systemie walki w stylu hack'n'slash”.
Te kombinezony miały być nie tylko sposobem na szybkie przemieszczanie się po mapie, ale także sposobem na walkę.
***
Niestety, co innego zapowiedzi, co innego zwiastuny, a co innego prawdziwe gameplay’e.
ARES: Rise of Guardians nie wygląda na coś, co miałoby podbić rynek Massively Multiplayer Online. Gra prezentuje się bardzo przeciętnie, walka nie robi wrażenia, a multiplatformowość ARESA sprawia, że istnieje tutaj mnóstwo “ułatwiaczy” rozgrywki. Na czele oczywiście z Auto-Combatem!
No i jeszcze ten charakterystyczny “koreański” styl pełen seksownych odkrytych Pań, które nijak pasują do futurystycznego uniwersum. Ehh…
Nic nie wiadomo o globalnej premierze.