CSGO jeszcze nigdy nie był tak hejtowany. Wszystko przez wersję F2P
Okazuje się, że transformacja na model Free-To-Play oraz tryb Battle Royal aka Danger Zone nie wszystkim przypadł do gustu.
Counte Strike: Global Offensive znajduje się obecnie pod wielkim ostrzałem hejterów. Czołowa strzelanka od Valve musi się mierzyć z całkowicie nową dla siebie sytuacją.
CSGO jeszcze nigdy nie był tak hejtowany.
Tylko 7 grudnia opublikowano… 14 tys. negatywnych recenzji. W weekend było trochę lepiej, ale procent negatywów wciąż jest mniej więcej dwa razy większy niż pozytywów.
Ludzie narzekają na "słabe" prezenty dla dotychczasowych graczy, ale również to, że po wypuszczeniu darmowej wersji na serwerach CSGO zaroi się (lub już zaroiło się) cziterów. Trudno nie przyznać im racji. F2P zadziała(ło) jak lep na różnej maści oszustów, którzy nie będą się teraz niczym przejmować. Nawet, jak ich konto zostanie zbanowane, to zrobią kolejne, pobiorą (już darmowego) CSGO i jazda dalej… Nic dziwnego, że społeczność "kantera" jest poruszona.
Do tego jeszcze okrojony do granic możliwości tryb Battle Royale, który w takiej formie nie jest żadną konkurencją dla PUBG, Call of Duty czy nawet H1Z1.
Tyle dobrego, że CSGO - po premierze darmowej wersji - zanotował ponad 30% wzrost aktywnych graczy. Wczoraj była to druga najpopularniejsza produkcja na Steamie, ustępując PUBG-owi jedynie o kilkadziesiąt tysięcy graczy.