Czy czeka nas wielki powrót Guild Wars 2 w tym roku?

Dodany przez Hakushi ponad 7 lat temu
11 7259
Czy czeka nas wielki powrót Guild Wars 2 w tym roku?

Guild Wars 2 nie trzeba nikomu przedstawiać, jest to gra, która na całym świecie ma setki tysięcy fanów, a seria stała się na tyle popularna, że postały nawet książki o świecie gry. Jednak gra posiada także wielu przeciwników, którzy nawet 5 lat po premierze wciąż starają się udowodnić, jak bardzo druga część była słabsza w porównaniu do pierwszej edycji gry. Mimo tego wszystkie te echa są stale neutralizowane przez znacznie większą część zwolenników serii, dla których Guild Wars 2 to wciąż jeden z solidniejszych produktów na rynku MMORPG.

Cofnijmy się w czasie do roku 2012, w którym to oficjalnie startowała druga część gry, już od zapowiedzi kontynuacji internet został rozgrzany do czerwoności, a ludzie zasypywali fora na całym świecie spekulacjami co do nowej odsłony gry i tego, jak zmienił się świat gry przez 250 lat. Taki stan rzeczy utrzymywał się do samej premiery, w czasie beta testów można było przekonać się, jak wiele osób chciało, chociażby przez moment wejść ponownie do świata Guild Wars’a.

Premiera minęła a Guild Wars 2 w dalszym ciągu był jednym z najpopularniejszych tytułów, wyniki finansowe, które prezentował NCSoft potwierdzały to, że gra stała się hitem na wielką skalę, a w samym 2013 sprzedała się już w trzech milionach kopii, do 2015 było to już prawie pięć milionów. Guild Wars 2 stał się najlepiej kupowanym MMORPG w historii. Sukcesu GW2 nie można było odmówić, ale sukces ten powstał moim zdaniem, dzięki dwóm kwestią - odwołaną premiera Blade&Soul, przy tym braku realnego konkurenta z prawdziwego zdarzenia, wyjątkiem była TERA Online, jednak to było za mało, aby pokonać nieprawdopodobne emocje związane z GW2 i całym hype-m.

Mijały kolejne lata, developerzy z ArenaNet rozwijali grę, robili co tylko się dało, aby nikt nie mógł się nudzić, dodawane były stopniowo kolejne wątki fabularne, eventy czy lokalne zadania związane z wydarzeniami w fabule. Jednak mimo pierwszego sezonu Living World nie zdecydowano się na wydane dodatku, co było w moim przekonaniu błędem, gdyż sam sezon otwierał wiele możliwości na dalszy rozwój gry i pociągnięcie fabuły, w dodatku było to nie długo po premierze i towarzyszący temu hype napędziłby sprzedaż.

Trzy lata po premierze Guild Wars, nadszedł moment, na który czekały tysiące osób, zakończył się ostatni odcinek drugiego sezonu „Living World” i została ogłoszona pierwsza w historii ekspansja. Każdy fan gry ucieszył się, widać to było na forach, czy w komentarzach na wielu serwisach, które chętnie komentowały ogłoszenie dodatku. Niestety cała ta euforia szybko została zastopowana, dowiedzieliśmy się, że twórcy nie znają dokładnej daty premiery, było to dla mnie nie zrozumiałe, wręcz uważałem to za całkowitą wpadkę marketingową, jednak co było najgorsze, zwlekanie z ogłoszeniem daty powodowało, że coraz mniej ludzi faktycznie interesowało się dodatkiem. Jak się okazało, na dodatek przyszło czekać aż 11 miesięcy, przez ten czas wiele osób porzuciło grę i w pewnym stopniu ucierpiała na tym sprzedaż owego dodatku. Jak się okazało, to nie był koniec kłopotów developerów, którzy do samego dnia premiery popełnili tak wiele wpadek, że nie jestem w stanie ich wyliczyć.



Przez okres między ogłoszeniem, a premierą dodatku nie wiele działo się w samej grze, co jeszcze bardziej powodowało u mnie negatywne odczucia co do pracy twórców, pojawiały się co prawda drobne aktualizacje, jednak to i tak nie było, chociaż cząstką tego, co wtedy ArenaNet powinna zrobić, aby zająć czymś graczy do premiery. Duży szok nadszedł w momencie ogłoszenia (dość nagle) przejścia na Free-To-Play, było to zaskoczenie dla wszystkich, ja sam nie za bardzo rozumiałem tej decyzji, do tej pory uważałem, że gra ma się dobrze i nie dostrzegałem braku graczy, jak widać myliłem się. Patrząc teraz na to, uważam że system F2P się sprawdził, a graczy było tak wielu, jak podczas premiery, może i nawet więcej.

Po 11. miesiącach nadszedł ten dzień – Heart of Thorns stało się rzeczywistością, jednak nie było już takich emocji, jak można było się spodziewać, wynikało to w mojej opinii ze zbyt dużej ilości udostępnionych materiałów, a także podczas beta testów pokazywano praktycznie większość nowych lokacji i samej fabuły, co nie było najlepszym pomysłem. Sam dodatek niczym nie zaskoczył, a wręcz przeciwnie było wiele minusów, między innymi fraktale, które dostały większe i trudniejsze poziomy, ale znacznie słabsze nagrody, sam pamiętam momenty gdzie, jeden poziom powtarzałem nawet kilka razy, bo był tak trudny, do tego końcowa nagroda było po prostu kpiną, co skutecznie zraziło graczy do tego elementu gry. Dużym zawodem były także specjalizację, wojownik czy thief rozczarowały mnie całkowicie, pozytywne wrażenie wywarł na mnie nekromanta i inżynier, dwa przykłady gdzie nowe umiejętności zostały zrobione ciekawie i z pomysłem. Kolejnym aspektem dodatku były mapy, Verdent Brink i Auric Basin były bardzo ciekawe, zrobione z pomysłem i zapewniły wiele zabawy, natomiast mapy jak Tangled Depths czy Dragons Stand były rozczarowujące. Ta pierwsza była zbyt nieczytelna, poruszanie się po niej było trudne i nie przyjemne, sam miałem problemy przez długie godziny, żeby znaleźć drogę do miejsca eventu, sytuacji nie poprawiała słabo wygenerowana mini mapa, która potem zresztą została przerobiona na bardziej czytelną. Dragons Stand było po prostu mapą, gdzie coś działo się raz na dwie godziny, mowa o głównym evencie ze smokiem Mordremothem, który był na ogół w porządku, jednak w pewnych momentach był zbyt długi i monotonny. Jak dla mnie mapa ta była tylko dodatkową lokacją na event z wyżej wymienionym smokiem, więc nie traktowałbym jej jako pełnoprawnej mapy.

Przejdźmy do fabuły dodatku, która też była nierówna, w jednym momencie dostawaliśmy ciekawe wątki z wymagającymi zadaniami, innym razem nudne jak flaki z olejem dialogi, pisane jak dla mnie kompletnie na „odwal” no i zadania, które były banalne i jedynie zapychające jak dla mnie czas. Sytuacji nie poprawiała cena, ponad 220zł za tak okrojony dodatek, przypomnę, że duża część zawartości była dodawana kilka miesięcy po premierze np. raidy, które na szczęście były trudne, wymagające i ciekawie połączone z fabułą, szkoda tylko, że pojawiły się kwartał po premierze…

Dodatek na pewno nie był sukcesem, za ten stan rzeczy ktoś musiał odpowiadać, jak się okazało sam game director i główna „twarz” Guild Wars - Colin Johannson opuścił ArenaNet kilka miesięcy po dodatku.

Po dość (nie)spodziewanym odejściu z firmy Colina, jego miejsce zajął Mike O'Brien jeden z trzech założycieli ArenaNet, co też wywołało spore zdziwienie. Nowy „szef” natychmiast wziął się za prace, na początku zapowiedział, że zespół będzie wypuszczać „duże aktualizacje co 2-3 miesiące” co faktycznie się stało, jednak po drugiej aktualizacji porzucono tę strategię, zamiast niej stwierdzono, że aktualizacje będą wypuszczane rzadziej, jednak będą to duże aktualizacje, wprowadzające wiele nowego content’u oraz bardzo starannie wykonane. Obietnica to spodobała się nie tylko mi, ale także innym graczom, głównie z powodu zbliżającego się nowego sezonu Living World sezon 3.

Efekty pracy nowego dyrektora ArenaNet mogliśmy podziwiać we wszystkich odcinkach trzeciego sezonu Living World. W momencie pisania tego artykułu jesteśmy po przedostatnim odcinku. Do tej pory najważniejsze zmiany w porównaniu z poprzednimi sezonami to znacznie dynamiczniejsza fabuła, odważne wątki, nagłe zwroty akcji, przy tym zabawne i ciekawe dialogi, brawo. Jednak co jest dla mnie najważniejsze, to kwestia, że co kolejny odcinek poznawaliśmy nowego przeciwnika, a sytuacja w Tyri była gorąca jak blacha w samo południe. Mogę śmiało powiedzieć, że ja, jak i tysiące osób bawiły się świetnie przy tych epizodach. Kolejnym ważnym atutem nowego sezonu jest dodawanie nowej mapy co odcinek, mapy były zrobione bardzo ciekawie, eksploracja ich była przyjemna, do tego sprawiały przyjemny klimat podczas kolejnych zadań. Wiele osób zauważało też wątek, że nowe mapy są bardzo sentymentalne, gdyż zabierały nas w miejsca z GW1, dla przykładu wróciliśmy na „Ring of Fire” czy też na zimną północ, a także na duży plus był powrót wątków fabularnych z rasami, które spotykaliśmy właśnie w Guild Wars: Prophecy.

Twórcy poinformowali nas także że ostatni odcinek będzie opublikowany na wakacje, podejrzewam, że przełom lipiec/sierpień i co mnie bardzo ucieszyło – nowy dodatek będzie wydany najpóźniej 3 miesiące po ostatnim odcinku trzeciego sezonu. Obietnice wielkie, pytanie, czy twórcy nas nie zawiodą – przekonamy się.

Ostatnimi miesiącami dowiadywaliśmy się wielu rewelacji na temat nowego dodatku do Guild Wars 2, o ile w to, że nowy dodatek ma nazywać się „Papaya” nie wierzę, tak co do pozostałych rzeczy myślę, że są bardzo prawdopodobnie. ArenaNet nijako potwierdziła te rewelacje, przy okazji wypowiedzi na temat tego, że, udostępnianie treści przez testerów jest bardzo przykre, bo rujnuje przyszły hype i ogranicza zaufanie twórców wobec alpha testerów. Sama treść przecieku jest bardzo interesująca, według niego dostaniemy aż 5 nowych map, które będą znajdować się na terenie „Crystal Desert” lokacji znanej z pierwszej części gry, mapy mają być znacznie większe od tych z HoT oraz zapewniać o wiele więcej rozrywki dla zwiedzających graczy. Do tego otrzymamy zupełnie nowe specjalizacje dla wszystkich klas, które mają być czymś „nowym i niespotykanym wcześniej w grze”, być może doczekamy się w końcu znacznie bardziej wymagających łańcuchów skilli i większej ilości możliwych kombinacji, otrzymamy także całe mnóstwo nowych masterii do wyexpienia wraz z nowymi umiejętnościami. Linia fabularna także nas nie zawiedzie, mamy otrzymać bardzo dynamiczną, wielowątkową fabułę, która będzie znacznie dłuższa niż ta z poprzedniego dodatku. Jednak to, co najbardziej mnie uradowało i chyba wszystkich graczy to fakt, że w nowym dodatku pojawią sięMOUNTY – tak, wierzchowce w Guild Wars, przyznacie, że czegoś takiego nikt się nie spodziewał. Zdobycie wierzchowca ma być proste i polegać na zasadzie oswojenia swojego „wybrańca” jednak aby tego dokonać, będziemy musieli nauczyć się całej serii specjalnych umiejętności z systemu masterii. Sam pomysł może okazać się czymś fantastycznym, przy połączeniu z gigantycznymi mapami perspektywa mounta jest obiecująca. Ostatnią dobrą wiadomością jest fakt, że nowy dodatek ma być tani, jego cena ma oscylować w okolicy 20$ - świetna cena, prawda?
 

Jak widać, ArenaNet poprawia się i tworzy coraz lepszą zawartość, jednak wciąż są elementy gry, które kuleją i wymagają interwencji, kilka tygodni temu po ponad roku bezczynności wprowadzono pierwszy z trzech dużych aktualizacji dla systemu World. Vs World, jak się okazało był to strzał w dziesiątkę a mapy pvp znów zaczęły tętnić życiem, tak trzymać Anet. Jednak to nie koniec zmartwień, ostatnio Guild Wars zostało wyrzucone z ESL, a ostatni balance patch był… dużą porażką, uważam, że więcej napsuł, niż faktycznie naprawił. Ostatnią już kwestią są dungeony, mam nadzieję, że jakimś cudem ArenaNet obudzi się z letargu i przypomni sobie o tym elemencie gry, który po prostu jest w tragicznym stanie, nowy dodatek daje możliwość wprowadzenia kilku nowych dungeonów, które mogłyby być swojego rodzaju dodatkowym wątkiem fabularnym, gdzie dowiedzielibyśmy się co działo się w danym miejscu po Guild Wars 1.


Reasumując to wszystko, mogę wyciągnąć dwa wnioski, pierwszy to kwestia ciągłej rehabilitacji ArenaNet, albowiem widać, że starają się naprawić swoje błędy popełnione wcześniej, tworzą coraz lepszą zawartość i budują znacznie lepsze relacje z community gry. Drugi wniosek to fakt, że team GW potrzebował zmiany lidera, Mike O’Brien wprowadził nową wizję rozwoju gry, istną świeżość w zespole, a także zmotywował zespół po słabym Hearth of Thorns. Miejmy nadzieję, że to się nie zmieni, a błędy z pierwszego dodatku już nigdy nie zostaną ponowione, tego sobie życzę i wam. Dajcie znać, jakie są wasze odczucia co do przyszłości gry i nowego dodatku.


11 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube