Dauntless nie będzie walczył z Monster Hunter World
Zanim świat usłyszał o Monster Hunter World, wiele osób nazywało Dauntless „PC-towym Monster Hunterem na którego wszyscy czekali”. Co jednak w sytuacji, gdy znana marka zagości również na blaszakach?
W pewnym sensie robi się "problem". Dwie gry o polowaniu na potwory to dla nas rzecz dobra – brak monopolu, zdrowa konkurencja i zabieganie twórców o zainteresowanie potencjalnych graczy. Do tego okazuje się, że Dauntless oraz Monster Hunter World ma różnić wiele rzeczy. Oczywiście, znajdą się osoby porównujące obie produkcje, jak np. Paladins oraz Overwatch, ale tym nie należy się przejmować. Trzeba zwrócić uwagę na to, co dany tytuł zaoferuje.
Wygrzebałem z Sieci, że Monster Hunter World miał nazywać się Monster Hunter 5. Nie jest to żaden spin-off, tylko pełnoprawna kontynuacja, za którą odpowiada główny zespół. Otrzymamy około czternastu rodzajów broni, mechanikę tępienia oręża oraz zabawę z limitami czasowymi. Warto zaznaczyć, że wersja na PC pojawi się dużo później, niż na konsole.
Gra ma oferować ogromny, otwarty świat oraz przede wszystkim zabawę dla jednego gracza z opcjonalnym trybem kooperacji. Będzie on wymagany przy cięższych przeciwnikach, ale nie oznacza to, że sami sobie nie poradzimy. Niestety, wersja na PlayStation 4 ma zawierać sporo ekskluzywnych elementów.
Co się zaś tyczy Dauntless, w tym przypadku mówimy o pełnoprawnej grze online. Miasta będą HUB-em, gdzie podróżnicy spotkają się, by zaplanować przyszłe działania, bądź nawiązać nowe znajomości. Produkcja stawia na współpracę, przy czym zabawa solo również jest możliwa, chociaż niezalecana. Coś w stylu Warframe oraz Path of Exile. Pewnymi atutami są tutaj specyficzna szata graficzna oraz dostępność free-to-play.
Teraz pozostaje czekać na premiery. Nie ma co ukrywać, jeśli Monster Hunter World wystartuje późno, to Dauntless będzie miało spore szansę, by zapolować nie tylko na potwory, ale i na graczy.