Dauntless opowiada o rotacji wysp
W The Shattered Isles szaleje Maelstrom, czyli wir. To nietypowe zjawisko pogodowe ma ogromny wpływ na cały obszar gry w Dauntless. Nie wierzycie? Wyobraźcie sobie świat podzielony na wyspy, które są w ciągłym ruchu. Oczywiście, ich przemieszczanie się jest cykliczne i w miarę regularne, niemniej nic nie jest pewne.
No, poza Dyadic Drift, wyspy, która jako jedyna jest punktem stałym na mapie. Znajdziemy na niej behemoty takie jak Shrowd czy Rezakiri. Prócz tego terenu, w Dauntless znajdziemy również inne, duże połacie terenu. Niestety, nie są dostępne cały czas – w ramach tygodniowej rotacji, pojawiają się i znikają.
W efekcie łowcy mogą polować na specjalne behemoty tylko w odpowiednim czasie. W zależności od czasu, na mapie mogą pojawić się dwie migrujące wyspy lub tylko jedna. Teraz przykładowo mamy Vermillion-18 oraz Cobalt-4.
Co sądzicie o tym pomyśle? Niby nic specjalnego, ale mi podoba się koncepcja ruchomych wysp z własnymi przeciwnikami. Z drugiej strony ktoś może zwrócić uwagę, że przydałoby się grze więcej zawartości, zamiast dzielenia tego, czego i tak jest mało…
Nadal gracie w Dauntless?