Dobry no-life nie jest zły... Zagwozdka na niedzielę

Dodany przez guru prawie 7 lat temu
17 5283
Dobry no-life nie jest zły... Zagwozdka na niedzielę

Coraz częściej obserwujemy sytuacje, w którym gracze otwarcie przyznający się do uprawiania „nolajfingu” są szykanowani, piętnowani, wręcz obrażani ze względu na taki, a nie inny sposób życia. Kompletnie tego nie rozumiem. To granie na komputerze, konsoli czy urządzeniach mobilnych jest teraz karalne? Swój wolny czas spędzamy na robieniu – zazwyczaj – przyjemnych rzeczy. Dla niektórych jest to bieganie, dla innych ćwiczenie na siłowni, a jeszcze dla innych granie w gry.

Ponadto nie wierzę, że nikt z was, przynajmniej raz w życiu, nie miał epizodu związanego z „no-lifem”. Mówimy przecież o grach MMORPG, które wymagają ogromnych pokładów czasu. Czasami mały "no-life" jest nawet wskazany. Szczególnie jeśli chcemy coś osiągnąć w grze i nie traktujemy gatunku MMORPG wyłącznie w ramach beztroskiej rozrywki. Wiele osób chce rywalizować, a nawet zarabiać pieniądze na graniu. Bez znamion "nolife’a" tego nie osiągniemy. Wybaczcie, ale taka jest prawda.

Ja nie mam absolutnie żadnego problemu z przyznaniem się do bycia nolajfem. Nie teraz oczywiście (praca na portalu, sprawy prywatne itd.), ale w przeszłości… robiło się różne rzeczy. Moje nastoletnie czasy, to piłka nożna, basen… i niekończące się granie w kafejkach internetowych. Były dni, w których przychodziłem na otwarcie kafejki (9:00 rano), kupowałem karnet, siedziałem do 14:00, wracałem na obiad do domu, potem powrót do salonu i granie do wieczora. Wtedy w głowie miałem tylko gry. Cały czas myślałem o wyfarmionym loocie, osiągniętym poziomie doświadczenia i jutrzejszych wyzwaniach, przed którymi stanie moja postać. Tak, zgadiliście - były to czasy Tibii.

Potem, gdy założyłem w domu internet (szybkie jak cholera” 128 kb’s kb/s, gdzie jednogigabajtowy klient ściągał się w 12 godzin), mogłem już w spokoju nolajfić we własnym pokoju. Potrafiłem expić kilka tygodni pod rząd, nawet po 6-8 godzin na dzień. Wtedy właśnie poznałem najwięcej gier MMO i MMORPG, dzięki którym znajduję się teraz w tym, a nie innym miejscu. Pokochałem ten gatunek i jestem mu wierny już czternasty rok.

Czy się tego wstydzę? Czy z perspektywy czasu uznaję ten czas za stracony? Absolutnie nie. Każda minuta z gatunkiem MMORPG – nawet jeśli gra była szybko zamykana albo okazywała się kaszanką – uznaje za bardzo cenne doświadczenia.

Ponadto zauważyłem, że zjawisko nolife’a bardzo spłaszczyło się na przestrzeni ostatnich lat. Dawniej „nolajferem” nazywaliśmy osobę, która grała od rana do wieczora, nie przejmując się niczym i nikim. Teraz wystarczy spędzić przy Massively Multiplayer Online pięć godzin z rzędu, osiągnąć level cap szybciej od większości członków gildii, a już przypisywana jest nam łatka "no-life'a". Gdyby przyjąć takie kryteria, to większość z nas jest obecnie graczami pozbawionymi "realnego" życia. 

Pamiętajcie, nie ma nic złego w byciu „zdrowym” nolajferem. Nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Nie słuchajcie tych wszystkich „znawców”, którzy obrażają innych tylko dlatego, że ktoś poświęcił na granie więcej czasu niż oni sami. To wasze życie, wasza sprawa i wasz czas. Jeśli znajdujecie w tym przyjemność, a wasze sprawy osobiste czy zawodowe na tym nie tracą, to dlaczego nie grać dłużej od innych i osiągać lepsze rezultaty? 


17 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube