FireFall wreszcie zamyka serwery. Co z tego, że kosztował ponad 50 mln dolarów...

Niby wiedzieliśmy, że prędzej czy później pojawi się komunikat informujący o zamknięciu serwerów, ale mimo wszystko… zrobiło mi się smutno. Cholernie smutno. Może dlatego, że była to (fajna) gra z potencjałem, a może dlatego, że spędziłem przy niej ponad 150 godzin (patrząc na swój licznik na STEAM).

Tak naprawdę FireFall nie żył już jednak od września ubiegłego roku. Wtedy właśnie rozpoczęły się cyrki z nagłym wyłączaniem serwerów (absencja potrafiła trwać nawet kilka dni z rzędu), brakiem aktualizacji i – co najgorsze – zerowym odzewem ze storny producentów. Fani i dziennikarze pisali, a nawet telefonicznie dzwonili do firmy, ale nikt nie odbierał. Dopiero potem okazało się, że cały zespół Red 5 Studios został zwolniony (lub rozwiązany), a w biurze podobno nie została nawet jedna osoba.

With heavy hearts, we regret to inform you that after much review and analysis, Red 5 Studios have decided to suspend the Firefall efforts on 7th, July 2017. Thank you for being an important part of the Firefall experience and for your loyalty and dedication to the online community.

Zamknięcie FireFall nastąpi… już jutro (7 lipca). Mają rację. Nie ma sensu tego dłużej przeciągać. Było, minęło.

FireFall miał być wielkim wydarzeniem na rynku, miał być pierwszym rozbudowanym MMOT(F)PS-em, miał połączyć shooterowy system walki z MMORPG, wreszcie miał udowodnić swoją wielkość. Coś "nie pyknęło". Dziwne, bo na pierwszy rzut oka FireFall posiadał wszystko, co powinna posiadać wielka wysokobudżetowa gra z kategorii AAA. Doświadczoną firmę (byli pracownicy Blizzarda), pieniądze (Chińczycy wpompowali w FF dziesiątki mln dolarów) i medialność. Gracze też byli. Więc...

R.I.P