Frozen Flame to kolejna gra, która chce rozgrzać skostniały gatunek survivali
O Frozen Flame pisał guru w zeszłym roku i w zasadzie od tamtego czasu nie było żadnych, większych informacji o tym tytule. Produkcja pragnie zrewolucjonizować, a może przynajmniej nieco ożywić gatunek sieciowych survivali. Dreamside Interactive obiecuje świeże podejście do tematu i stawia na wieczny kryzys.
W Frozen Flame świat cały czas będzie pędził ku zagładzie i w końcu uda mu się poszaleć tak, jak nasz rok 2020, czego efektem będzie reset cyklu. Po takim resecie nie zaczniemy zabawy od nowa – część naszych postępów zostanie zachowana, a my będziemy o krok bliżej od walki z finałowym bossem.
Serwery pomieszczą maksymalnie 50 graczy, którzy wrzuceni do dzikiego świata, będą starali się w nim przetrwać i zażegnać nadciągający kryzys, przybierający różnorakie formy. Otrzymamy „aktywny system walki”, widok zza pleców postaci (TPP), dungeony, niebezpieczne warunki pogodowe, elastyczny system rozwoju postaci oraz crafting.
Dojdzie do tego budowanie osady, a nawet PvP, jeśli gracz zdecyduje się na przyłączenie do jednej z frakcji (Orders). Będzie to o tyle istotne, że Orders zapewniają unikatowe questy ze swoimi nagrodami.
Frozen Flame zebrało ponad 129 tysięcy dolarów podczas akcji crowdfundingowej, przy czym deweloperzy potrzebowali „jedynie” 50 tysięcy dolarów. Tytuł pojawi się jeszcze w tym roku na Steamie w ramach Early Accessu. Premiera nastąpi po 6-9 miesiącach od debiutu we wczesnym dostępie.
Więcej informacji znajdziecie tutaj.