Klasyczny World of Warcraft ma najlepszy system PvP?
[UWAGA - dla osób, które nie czytają ze zrozumieniem tekstu. Nie omawiam tutaj balansu, mechanik, błędów, a jedynie system, który określa otwarte PvP, czytajcie full loot, open pvp czy frakcyjne PvP]
Uszanowanko wszystkim! Dawno nie było żadnego tekstu na portalu, więc pora uraczyć Was czymś na kształt felietonu. Zaznaczam przeto, że to moje indywidualne rozkminy, z którymi możecie się zgadzać lub też nie. Niezmiennie jednak zachęcam do dyskutowania, ale nie obrzucania się błotem, bo to zwyczajnie nudne. Na start zatem pytanie: co robicie, gdy PvP puka do Waszych drzwi?
Oczywiście pytam w MMORPG-ach! Możecie zatem oszczędzić opowieści o kiju bejsbolowym, czekającym na nieproszonych gości przy drzwiach. Zamiast tego jestem ciekaw, jak podchodzicie do kwestii PvP w grach. Ja przykładowo uwielbiam walkę pomiędzy graczami i uważam, że to kwintesencja gatunku. Równocześnie niekoniecznie jestem zwolennikiem otwartego PvP z full lootem. To tak w ogóle można?:)
Odnoszę wrażenie, że gracze są nieco zbyt przewrażliwieni na punkcie PvP. Z jednej strony mamy osoby, które go nie trawią i najchętniej poświęciłyby się robieniu rajdów, grindowaniu, craftingu, eksploracji, itd. Z drugiej zaś mamy obóz, który bez codziennego, rytualnego przelania krwi przeciwnika oraz wypicia wysokoprocentowego trunku z czaszki adwersarza nie może spać spokojnie. Ja z kolei znajduję się gdzieś po środku i odnoszę wrażenie, że wcale nie jestem w tym centrum taki samotny.
Za przykład posłuży mi New World, który zrezygnował z „open world full loot PvP” na coś, co w zasadzie przypomina PvP z klasycznego World of Warcraft. Oczywiście Amazon dodaje do tego dodatkowe atrakcje, jak walki o terytoria, podział na trzy frakcje oraz kwestie ekonomiczne, ale to jedynie urozmaicenie do czegoś, co moim zdaniem zwyczajnie sprawdza się najlepiej.
W tym momencie zaznaczam, że mówiąc o PvP w World of Warcraft nie mam na myśli Warmode, fazowania, shardowania i innych elementów, które zmodyfikowały otwarte PvP w Azeroth. Zamiast tego mówię o zwyczajnym podziale na dwie frakcje, braku kar za umieranie (brak utraty części lub całego ekwipunku), nagrodzie w postaci punktów honoru oraz ograniczeniom w farmieniu osób od nas słabszych (mających niższy poziom).
Prosty system, który według mnie sprawdza się najlepiej. Grałem i w Albion Online, Ultime Online, Lineage 2, czy generalnie większość tytułów, które oferują albo pełny loot z wroga, część lootu, szansę na wypadnięcie ekwipunku, PvP w wyznaczonych strefach, czy nawet wolną amerykankę. Generalnie dla każdego znajdzie się coś miłego i w pełni rozumiem osoby preferujące hardcorowe PvP – w końcu to zawsze jakiś dreszczyk emocji, prawda?
Dla mnie jednak najbardziej „zbalansowaną” formą jest właśnie to, co oferuje klasyczny World of Warcraft (ewentualnie ArcheAge w swoich założeniach). Mamy podział na dwie frakcje, które dzięki odpowiedniemu zapleczu fabularnemu zwyczajnie się nie trawią. Teraz trzeba przekonać graczy, aby utożsamiali się ze swoim stronnictwem i chcieli walczyć za sprawę. Nawet, jeśli nic z tego tytułu nie mają, poza kilkoma punktami honoru.
Jam jest hordziak, Ty aliancki smród i to powinno wystarczyć, abym chciał na Ciebie zapolować. Zdaję sobie sprawę, że w zasadzie brzmi to, jak argument do walki pomiędzy kibolami dwóch, nienawidzących się klubów piłkarskich, ale w zasadzie o to w tym wszystkim chodzi. PvP motywowane czymś innym, niż samymi korzyściami materialnymi. Dlaczego?
Wielokrotnie bowiem spotkałem się z sytuacją na serwerach właśnie PvP w których gracze unikali potyczek z obawy o przegraną i potencjalną utratę sprzętu, czy spotu. W takich sytuacjach albo zatrzymywali się w bezpiecznych strefach, albo poruszali się stadami, cały czas obawiając się niespodziewanego ataku.
Prywatnie powiem, że przestała bawić mnie świadomość zagrożenia z każdej strony. Może to kwestia przejścia na casualowe granie, może kwestia wieku, nie wiem. Zdecydowanie wolę jednak grać w MMORPG-a z przeświadczeniem, że nie cały serwer jest dla mnie potencjalnym wrogiem, a jedynie jego połowa – czyli po prostu druga frakcja. W ten sposób teoretycznie mogę liczyć na wsparcie swoich „rodaków”, kiedy napadnie mnie większa ilość alluchów (śmierdziuchów).
Sam zresztą z przyjemnością zaczepiam lub nawet atakuję niczego niespodziewających się przeciwników. Dlaczego? Gram na serwerach PvP i walka pomiędzy graczami jest w to zwyczajnie wpisana. Jak komuś coś takiego nie odpowiada to ma serwery PvE, Warmode, czy inne tałatajstwo. Zgadzam się jednak, że nikt do PvP nie powinien być zmuszany, chociaż sama gra nie powinna być tego aspektu pozbawiana. Niech będzie, chociażby w formie battlegroundów, czy aren.
Takie jest moje zdanie w tym temacie. Jak z kolei Wy zapatrujecie się na to?