LawBreakers po raz pierwszy wspomina o wersji Free2Play
Cliff Bleszinski nie jest idiotą. Doskonale zdaje sobie sprawę, co dzieje się z jego grą. Wystarczy wejść na pierwszą lepszą stronę ze steamowymi statystykami, aby przekonać się, że LawBreakers praktycznie nikt nie gra. Trudno bowiem mówić o jakiejś populacji, jeśli logując się np. o godzinie 15:00, na serwerach zobaczymy… 16 osób.
To trochę mało, jeśli chodzi o grę, która miała się bić z Paladinsami o TOP10 Steama.
Nic więc dziwnego, że w najnowszym wywiadzie z serwisem Gamespot poruszona została kwestia Free-To-Play. To może być jedyny ratunek dla LawBreakers, które – tak sądzi wiele osób – umiera właśnie przez model biznesowy. Uczciwy, pozbawiony Pay2Win, ale niestety płatny. Ludzie nie chcą albo nie lubią płacić za coś, co mają u konkurencji za darmo (Paladins, Gigantic, Battleborn).
„Czy powinniśmy przejść na F2P? Może"
Czy rozważamy taki eksperyment w przyszłości? Mamy to na uwadze„
Na razie LawBrakers jeszcze walczy. Cliff chce utrzymać swoją grę na powierzchni tak długo, jak to będzie możliwe. Sam przyznał, że "F2P niesie za sobą wiele pułapek" i na razie chciałby tego uniknąć. Oby tylko nie popełnił błędu Battleborn, które tak długo zwlekało z transformacją na Free2Play, że zdążyło po drodze już kilka razy umrzeć. W efekcie dzisiaj nikt już o nim nie pamięta.
LawBreakers kosztuje 30 euro.