Ludzie oczekiwali PlanetSide 2 w świecie Warhammera 40k, a dostali... zwykłego shootera z elementami MMO

Nawet jakby się bardzo chciało, nie ma możliwości przeskoczenia – z dnia na dzień – z wersji Pre Alpha na oficjalną premierę. A to właśnie zrobili twórcy nowego Warhammera 40,000. Wypuścili w piątek kompletnie nieprzygotowany produkt, który zbiera teraz cięgi od fanów.

Nie chodzi jednak tylko o spadek pozytywnych recenzji (z 80 na 66%) czy absurdalnie wysoką cenę gry (50 euro – 218 złotych), ale przede wszystkim o samą rozgrywkę. Ludzie spodziewali się PlanetSide 2 w świecie WH40k, a dostali zwykłego (źle zoptymalizowanego) shootera z kilkoma elementami MMO, który nie jest ani wielki (wielki w sensie rozmiaru mapy), ani jakoś szczególnie rozbudowany. 

Can be good. Isn't good. If you expect warhammer 40k's answer to planetside!?,, dont..

So just like many others I founded the game in the hopes of getting an open-world game, along the lines of Planetside 2. Where multiple factions battles for control of Arkhona (the planet) and what we have gotten is something along the lines of Battlefield, with Tyranids thrown in as a buffer on the map, providing more pressure on the well performing faction, along with providing a PvE experience.

Mieli prawo tak myśleć, bo wcześniejsze zapowiedzi gry wyglądały zupełnie inaczej. Patrzcie:

Spójrzcie na napis pod logiem gry – The Game at Launch. Tylko, że ten „Launch” miał miejsce w piątek, a połowy tych rzeczy jak nie było, tak nie ma. Kolejny producent nie spełnił obietnic. W sumie nic nowego.