MMO Skandale #1 - Udusił chłopca i rozczłonkował ciało. Poszło o walutę w "Tibii".
Witajcie w MMO Skandalach, cotygodniowym cyklu w którym to ja, polski wieszcz, przypominać wam będę o ciekawych, dramatycznych i niewiarygodnych wydarzeniach związanych bezpośrednio ze światem multiplayerowej rozgrywki. Dzisiaj może być dość makabrycznie, dlatego osoby o słabych nerwach niech zastanowią się nad dalszym czytaniem tego artykułu, ale po kolei.
------------------------------------------
Jeśli interesowaliście się “Tibią” w roku 2010 na pewno obiła się wam o uszy sprawa brazylijskiego chłopca, Gabriela, który to razem ze swoim szesnastoletnim wówczas kolegą zagrywał się w dzieło CipSoftu.
Nie miał on jednak odpowiednio dużo wewnętrznej waluty, aby rozwinąć swoją postać, dlatego pożyczył od przyjaciela 20 000 GP, których nie był w stanie mu później oddać.
Nastolatek, dowiedziawszy się, że nie dostanie z powrotem złota, zdenerwował się tak mocno, że… Zaczął dusić młodego Gabriela ostatecznie doprowadzając do jego zgonu. Gdy udało mu się już otrząsnąć z amoku, przeraził się tego, co uczynił i spróbował ukryć zwłoki na strychu domu w którym obaj przebywali. Te okazały się być dla niego o wiele za ciężkie, więc morderca pochwycił za ręczną piłę oraz nóż, po czym przystąpił do rozczłonkowywania nieboszczyka. Na jego nieszczęście, kiedy uporał się już z nogami, do domu wróciła matka chłopca.
Cóż… Możemy sobie tylko wyobrażać myśli przychodzące jej do głowy, kiedy ujrzała syna leżącego w kałuży krwi i jego przyjaciela, który stał nad nim z zestawem stalowych narzędzi. Niestety, śledztwo w dalszej części zostało wyciszone, dlatego nie mogę powiedzieć wam, jak to wszystko się skończyło. W sieci krążą jednak nieocenzurowane (sic!) zdjęcia truchełka, których z oczywistych względów nie opublikuję tutaj.
Gdyby sytuacja miała miejsce w Polsce, czołowe media zapewne wykorzystałyby tę tragedię, aby pokazywać gry komputerowe w jak najgorszym świetle. Trudno jednak jakkolwiek winić tutaj samą “Tibię”. CipSoft stworzył tytuł, który swego czasu nazywany był “wirtualnym narkotykiem”. Wciągał niemiłosiernie (sam się na niego złapałem) i był obecny przy wielu patologicznych sytuacjach (ktoś pamięta akcję z uderzeniem kobiety krzesłem?). Jednakże pełnia odpowiedzialności ciąży na samym zabójcy. Skoro był w stanie dokonać czegoś takiego pod pretekstem wirtualnego pieniądza, równie dobrze mógłby kiedyś zabić za nieoddanie mu pożyczonych na picie drobnych. Psychopaci mają swoje preteksty, ale te, dla normalnych osób, bywają zupełnie niegroźne i naturalne. W tym wypadku zasada mówiąca, że “wszystko jest dla ludzi, należy tylko umieć z tego korzystać” sprawdza się doskonale.
Ale może macie odmienne zdanie o tej sprawie? Koniecznie podzielcie się nim w komentarzu.