Na horyzoncie pojawiła się kolejna, piracka gra – indyczy Blackwake!

Sea of Thieves jest od dawna dostępne, ale nie każdemu przypasowało. O Skull and Bones Ubisoftu słuch zaginął i nikt nie wie, czy wypłynie na szerokie wody. Osoby spragnione zatem pirackiej gry sieciowej nie mają za dużego wyboru. Czy zainteresuje je indyczy Blackwake?

Blackwake inspirowane jest (tak przynajmniej deklarują deweloperzy) serią Piraci z Karaibów. Produkcja skupia się na bitwach morskich, przy czym nie zapomina o immersji związanej z zabawę w załogę piracką. Niemniej podkreślają, że w ich produkcji chodzi również o żeglugę, która będzie pełniła istotną rolę w zabawie.

Daleko jednak będzie Blackwake od gry czysto eksploracyjnej. Twórcy zapewniają bowiem, że ich gra spodobać się ma osobom, które pragną przeprowadzić abordaż na wrogi statek. Czynność ta nie będzie jednak prosta i nie sprowadzi się do kliknięcia jednego przyciska. Piracka załoga będzie musiała współpracować ze sobą, aby dostanie się na okręt przeciwnika okazało się sukcesem.

W czym tkwi haczyk? Standardowo, gra dostępna jest na Steamie w formie Early Accessu. Sama gra nie wypłynęła znikąd, bowiem w 2015 roku zebrała na Kickstarterze ponad 120 tysięcy dolarów, a od 2017 roku dostępna jest na platformie Valve. Na jej obronę można dodać, że tworzona jest przez dwóch deweloperów. Do tego aktualizacje pojawiają się w miarę regularnie.

Jeśli w obrębie samego tekstu zauważyliście, że nie nazywam Blackwake MMO to brawo dla Was. Omawiana produkcja dysponuje trzema trybami gry, zmiennymi warunkami pogodowymi, wydarzeniami na bezkresnym oceanie, ale zdecydowanie nie należy do tego gatunku. W zabawie bowiem może brać udział maksymalnie 54 graczy, przy czym jeden statek może składać się z max trzynastoosobowej załogi.

Zainteresowanych Blackwake zapraszam tutaj. Tytuł normalnie dostępny jest za niecałe 72 złote, ale teraz wyrwiecie go za nieco ponad 28 złotych.