Pierwszy gracz na świecie, który uciekł z Tarkova

A to Escape From Tarkov nie jest „losowym” tytułem dla gry mającym podkreślić rozgrywkę opartą na ekstrakcji? No nie…
Z niedawną premierę wersji 1.0 otrzymaliśmy pełnoprawną kampanię fabularną, która nie jest jednak bezmyślnym „speedrunem” przed siebie z przeciwnikami o inteligencji wiewiórki. Jest wręcz odwrotnie.
Najpierw musimy spełnić wszystkie wymagania wstępne, w tym ukończyć dotychczasowy łańcuch kampanii (niektóre “odgałęzienia” kosztują po 500 mln rubli, co już sam w sobie dyskwalifikuje nowych graczy). Dopiero potem - tylko w określonych godzinach - możemy wkroczyć do Terminala - nowo dodanej mapy, która jest finałem historii i zwieńczeniem hardkorowości Tarkova.
Znajduje się tam tylko jedna strefa ekstrakcji, a na każdym kroku spotykamy agresywnych, sterowanych komputerowo, mega inteligentnych wrogów, którzy są kilka razy bardziej wymagający (niż tych botów, których spotykamy w starciach PvPvE) i którzy będą na nas nacierać całymi falami. Jako że jest to kampania, nie ma tu żadnych innych graczy, a nasza postać nie ma żadnego wypasionego sprzętu.
Od premiery 1.0 w połowie listopada cała społeczność Tarkova czekała na pierwszą osobę, która przetrwa Terminal, dostanie się do strefy ewakuacji i „Escape From Tarkov”, czyli dosłownie UCIEKNIE Z TARKOVA.
Tym graczem okazał się weteran i bardzo popularny streamer Tarkova - niejaki „Tigz”, który wczoraj po morderczym maratonie wreszcie dopiął swego. W kończącej scenie widzimy jak „Tigz” ucieka łodzią, a na Tarkov spada bomba atomowa.
Pełny zapis wideo (kończąca scena od 44:45):
Co ciekawe jest to tylko jedno z czterech zakończeń gry. Według deweloperów „Tigz” trafił na „drugie najgorsze zakończenie”, a studio czeka na osobę, która trafi na „najlepsze zakończenie” (ten player otrzyma od nich specjalną nagrodę).
