Polacy to już nie Polaczki. Czyli, jak zmienili się nasi gracze…
W gatunku MMORPG siedzę od piętnastu lat. Grałem w setki tytułów, spotkałem tysiące graczy… i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Polacy przeszli od tamtego momentu ogromną metamorfozę.
To już nie są ci sami gracze, którzy potrafili wyzywać wszystko i wszystkich (czy to na czacie, czy na komunikatorze głosowym) tylko dlatego, że coś nie poszło po ich myśli.
No właśnie, cofnijmy się do tamtych czasów. Gdzie pod depo w Tibii stali Polacy-biedacy krzyczący „gold plz” i wyzywający każdego, kto nie rzucił im złota lub jakiegoś przedmiotu. Gdzie w Knight Online na czacie gry odbywały się pojazdy w stronę tureckiej społeczności nazywanej przez naszych szanownych rodaków... wybaczcie, nie chcę powtarzać tego słowa. Gdzie w MU Online najczęściej używanym słowem było słowo na „k”.
Taki stan rzeczy trwał wiele lat, co niestety bardzo mocno odbiło się na naszej renomie. Przez wiele społeczności byliśmy uznawani za „gracze drugiej kategorii”, którzy nie tylko nie potrafią grać, ale także odpowiednio się zachować.
Do dzisiaj mam w pamięci pierwsze dni RIFTA po transformacji na Free-To-Play, gdzie na World Chat odbywało się wielkie piętnowanie Polaków za to, że nie respektujemy innych, że rozmawiamy we własnym języku i że po po prostu jesteśmy darmozjadami, którzy bawią się tylko w F2P.
Na szczęście to wszystko się zmieniło.
1. Kultura
Polscy MMORPG-owcy zdali sobie sprawę, że wyzywanie i obrażanie osób nikomu nie służy. Lepiej czasami ugryźć się w język i przemilczeć jakieś prawy niż psuć sobie opinię, która może nam mocno zaszkodzić. Na przykład w szukaniu fajnej gildii. Większość klanów już na etapie rekrutacji zaznacza, że jest zainteresowana wyłącznie kulturalnymi i osobami, które nie powodują chaosu i które potrafią współpracować.
W MMORPG szukamy przyjemnego spędzenia czasu. Nikomu nie uśmiecha się granie z debilami, więc wszelkiego rodzaju „toxiki” są automatycznie eliminowani. To z kolei spowodowało, że nawet osoba z nieciekawą przeszłość, chcąc nie chcąc, musiała się zmienić na lepsze.
2. Język
Język angielski. Niby błahostka, ale to właśnie ona – jeszcze kilka lat temu – powodowała wielkie trudności u naszych graczy. A Polak jak to Polak. Jeśli czego nie rozumie, to wpada we irytację i zaczyna pisać we własnym języku, wprowadzając jeszcze większy zamęt.
Nieznajomość angielskiego powodowała, że większość Polaków była skupiona w jednych miejscach, a to – jak się pewnie domyślacie – prowadziło do częstych spięć. Jedna iskierka mogła spowodować wielki pożar. Nie mówiąc o tych ciągłych pytaniach na gildynych czatach czy komunikatorach typu Ventrilo/TS2 („A co mam zrobić w tym zadaniu?”, „A czy ten przedmiot jest dobry?”).
Z roku na rok było jednak coraz lepiej. W miarę rozwoju internetu w Polsce i wszechobecnego angielskiego, nie było już żadnych problemów ze zrozumieniem gry i tego, co mówią do nas inni. Polacy wyszli z polskich gildii i zaczęli dołączać do międzynarodowych organizacji, gdzie tym bardziej nie mogli sobie pozwolić na żadne wyskoki w bok.
3. Czitowanie
Pewnie nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale przez długi okres Polacy byli głównymi odbiorcami hacków, botów i wszelkiego ustrojstwa do MMORPG. Świadczy o tym, chociażby ilość rodzimych stron/for oferujących takie oprogramowania.
To także się zmieniło. Rynek czitów mocno podupadł przez ostatnie lata. Główna w tym zasługa producentów gier, którzy fundują nam coraz lepsze zabezpieczenia. Ale nie tylko. Sami gamerzy zrozumieli, że na dłuższą metę takie oszukiwanie nie ma sensu. W jedną sekundę możemy stracić dobytek tygodni, miesięcy albo nawet lat. Ponadto to już nie te czasy, kiedy za wszelką cenę chciało się wyfarmić złoto lub jakiś rzadki przedmiot. Gdzie w tym frajda? Gdzie przyjemność?
4. Pieniądze
Wbrew pozorom to właśnie pieniądze miały ogromny wpływ na ówczesną sytuację Polaków. Nasi rodacy byli zmuszeni bawić się w tytuły Free-To-Play, które – wiadomo od dawna – posiadają o wiele gorszą społeczność niż gry abonamentowe lub gry Pay-To-Play. Trafiały się tam normalne osoby, ale trafiały także „dzieci neostrady”. Wielu z nas nie mogło sobie także pozwolić na upgrade komputerów, przez co wybieraliśmy gry MMORPG z bardzo niskimi wymaganiami sprzętowymi. Takie tytuły jak World of Warcraft, Lineage 2 czy Aion były na samym początku czymś absolutnie niedostępnym dla naszej społeczności graczy. A szkoda, bo może wtedy byłoby inaczej.
5. Dorosłość
A może szukam dziury w całym? A może cała ta „przemiana” Polaków jest spowodowała… wiekiem? Tak po prostu? Pryszczaty nastolatek, który używał gier MMORPG do wyżywania się na innych, dorósł, poszedł do liceum, potem na studia, poznał języki, znalazł dziewczynę, znalazł pracę, zobaczył jak wygląda życie, ożenił się, założył rodzinę i wrócił do Massively Multiplayer Online jako wygadany i nierzucający „kur**mi” 30-latek, którego stać na dobry komputer i na miesięczny abonament. Który preferuje dojrzałą społeczność i który gardzi cziterami.
Kto wie, może to ten sam Tibijczyk, którzy kilkanaście lat temu pisał „dawaj kasę chu**”:)
Oczywiście, nadal można spotkać nieprzyjemne sytuacje z Polakami w roli głównej (przykład – ostatnie „rozmówki” na czacie Albion Online), ale w tych czasach należą one do rzadkości. Większość stała się mniejszością.
No i oczywiście pytanie do was – czy wy także zauważyliście przemianę Polaków w grach MMORPG?