Przeglądarkowy battle royale, który... Jest zaskakująco dobry
Agar.io? Slither.io? A może… Surviv.io? Cóż, to ostatnie powinno was szczególnie zainteresować.
W erze niezwykłej wręcz popularności gier Battle Royale, bardzo ciężko się od nich opędzić. Twórcy wszelkiej maści atakują nas zewsząd robionymi mniej lub bardziej dokładnie trybami BR do swoich gier, lub tworzą zupełnie nowe produkcje byle tylko uszczknąć dla siebie kawałek tortu zwanego “graczami”.
Bohater dzisiejszego artykułu powinien być wam dobrze znany, albo, jeśli wcześniej o nim nie słyszeliście, możecie się domyślać, czym jest.
To utrzymany w bardzo prostej, opartej na kołach i wielokątach stylistyce przeglądarkowy tytuł na klasycznych zasadach: jedna mapa, kilkudziesięciu graczy, mnóstwo rodzajów broni do znalezienia i tylko jeden cel - przeżyć wśród otaczającej nas masakry.
Oczywiście absolutnie nie ma on startu do gigantów jak “PUBG” czy “Fortnite”, ale muszę przyznać, że podczas mojej sesji z tym tytułem bawiłem się zaskakująco dobrze.
Rozgrywka jest szybka, dynamiczna, właściwie cały czas coś się dzieje i rzadko kiedy znajdujemy czas na oddech. Szybki zgon i jeszcze szybszy powrót do zabawy. Uboga szata graficzna właściwie nie przeszkadzała, ponieważ wszystko inne grało naprawdę dobrze.
Każdy element znany nam z gier spod dużych i bogatych szyldów został tu umiejscowiony. Podział amunicji na kalibry, mnogość wyposażenia, które pomaga nam w przetrwaniu - od apteczek, po bandaże i granaty - oraz dwa tryby rozgrywki: drużynowy i solowy. Nie jest to może produkcja zajmująca nam długie godziny, ale ze względu na swój charakter sprawdza się idealnie jako “zabijacz czasu” przy oczekiwaniu na pobieranie lub drużynę w innej grze. Przeglądarkę możecie bowiem zamknąć w każdym momencie, a potem w ciągu sekundy powrócić do nowego meczu i moim zdaniem właśnie ten element w głównej mierze odpowiada za sukces “Surviv.io”.
Graczy na serwerach nie brakuje. Na europejskim bawi się ich ok 3 500. W przypadku amerykańskiego liczba ta jest większa i wynosi już 10 000. Najmniej zaludniony jest, o dziwo, azjatycki z populacją rzędu 2 000 osób.
Jeśli więc czujecie się zachęceni, zapraszam TUTAJ.